Krzysztof Łabiński Krzysztof Łabiński
280
BLOG

Sztandar szykować do wyprowadzki! Uwagi po katowickiej konwencji Konfederacji.

Krzysztof Łabiński Krzysztof Łabiński Konfederacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 19


W sobotę (23.09), miała miejsce zapowiadana, druga już w tym roku, konwencja wyborcza Konfederacji, ugrupowania które samo siebie określiło mianem prawicy „ideowej”. O ile pierwsza – czerwcowa konwencja odbywała się w atmosferze szybujących sondaży, to ta druga – wrześniowa miała być partyjną odpowiedzią na sondażowe spadki. Nim przejdę do opisywania samej konwencji, warto skrótowo opisać sytuację Konfederacji przez pryzmat kończącej się kadencji parlamentarnej.

Przed czteroma laty Konfederacja weszła w kampanię poobijana po rozczarowującym wyniku wyborów do europaplamentu i następujących po tychże wyborach perturbacjach wewnętrznych. Kampanii wyborczej do Sejmu sprzyjał co prawda fakt, że wraz z Konfederacją zarejestrowało się jedynie 5 komitetów ogólnopolskich, ale mino to wynik pozostawał mocno niepewny. Kampania prowadzona była zatem w atmosferze swoistego pospolitego ruszenia: zwarcia szeregów, ustaleniu twardego minimum programowego i uzupełniających się wyrazistych liderów partyjnych, którzy reprezentowali poszczególne nurty formacji konfederacyjnej. 


Pomimo oczywistego poniekąd odcięcia Konfederacji od mediów główno-nurtowych, formacja ta była w stanie docierać do wyborców poprzez stałą obecność na youtubowych kanałach wRealu24 i Mediów Narodowych. Tym samym partia ta posiadała kanał komunikacji, zwłaszcza z wyborcami młodszymi. Taka partyzancka sytuacja nie pozwalała skutecznie zawalczyć o elektorat szerszy, zwłaszcza starszy, który wtedy wciąż lokował swoje sympatię w formacji rządowej. Tłumaczono wtedy, że na walkę o ten elektorat jeszcze przyjdzie czas.


Jak wiadomo Konfederacja przekroczyła próg wyborczy, wprowadziła 11 posłów i co równie istotne – zakwalifikowała się do uczestnictwa w subwencjonowaniu z budżetu. Nie chcę skupiać się na znanych aspektach parlamentarnej działalności w mijającej kadencji Sejmu, skupię się jedynie na tym co wydaję się istotne w przygotowywaniu się Konfederacji na następne wybory.


Partia miała cztery lata, by poszerzyć elektorat prawicowy i tzw. antysystemowy, czemu sprzyjały praktycznie wszystkie okoliczności, by wymienić tylko:

1. szalejący fiskalizm Morawieckiego,

2. rejterada PiSu w kwestii stref anty-czterowliterowych,

3. fiksacja PiSu na punkcie pandemicznym, zwłaszcza zamykanie cmentarzy, czy ograniczenie posługi kapelanów szpitalnych,

4. uczestnictwo PiS w przedsięwzięciach globalistycznych, zwłaszcza na forum ONZ,

5. żałosna polityka zagraniczna, zwłaszcza odcinku wschodnim,

6. katastrofalna polityka względem Brukseli, zgoda na KPO, czy tzw. transformację klimatyczną.

To tylko najistotniejsze punkty, w których Konfederacja powinna punktować u dotychczasowych zwolenników PiS. Zwłaszcza poseł Braun ratuje tutaj sytuację.

A jednak stało się inaczej i warto się zastanowić dlaczego.

Po pierwsze, nieustanny strach kierownictwa Konfederacji o utratę wyborców. Wynika to po części z mocno eklektycznego charakteru tego elektoratu. Prowadzi to do nerwowych i nieostrożnych ruchów, jak np. po lutym 2022 roku. Wystarczy popatrzeć na nieopatrzne, a wręcz głupie wypowiedzi takich postaci jak pp. Winnicki, Bosak, Mentzen, Grabarczyk, czy Urbaniak. Nawet często rozsądny poseł Kamiński nie stanął tutaj na wysokości zadania.

Po drugie, partia nie posiada dostępu do własnych mediów, a media głównego nurtu wykazują wobec Konfederacji wrogą postawę. Dodatkowo pojawiły się problemy z niszą medialną na własnym zapleczu. W Realu24 zostało wycięte z Youtube’a, przenosząc się na własny, ale niszowy portal Banbye. Media Narodowe przejęte zostały przez orbitującego coraz mocniej wokół PiS Bąkiewicza.

Warto sobie zadać pytanie, dlaczego Konfederacja nawet nie podjęła próby jakiegoś kształtowania swoje elektoratu. Partia ma przecież dostęp do partyjnej subwencji, która powinna umożliwić dotarcie do nowych wyborców prawicowych, czy też lepsze nakierowanie ideologiczne dotychczasowego elektoratu partii. Można przecież było stworzyć profesjonalne media orbitujące wokół Konfederacji, czy też jakieś inne pożyteczne inicjatywy. Odpowiedź na to pytanie daje tragiczny obraz konfederacyjnej rzeczywistości. Przez 4 lata, nie licząc działalności parlamentarnej, czy sondażowych perturbacji – w działalności partii NIE WYDARZYŁO się nic, co mogłoby doprowadzić do jej rozwoju. Obawiam się, że środki subwencyjne marnotrawiono na potrzeby partyjnych liderów, czy na głupoty jak drukowanie banknotów z Morawieckim.

I teraz, po takim rozpisaniu ogólnej sytuacji warto przejść do obecnie trwającej kampanii wyborczej.

Partia znajduje się praktycznie w takiej samej sytuacji jak 4 lata temu, ba – śmiem twierdzić że nawet w gorszej! Konfederacja A.D. 2023 nie ma po swojej stronie nawet mediów internetowych, wRealu24 zostało zmarginalizowane i jest częściowo krytyczne wobec Konfederacji, a Media Narodowe grają na PiS. Nawet na łamach portalu nczas związanego z Najwyższym Czasem, uchodzącym za partyjny biuletyn ruchu korwinistycznego, w ostatnich tygodniach pojawiły się dwa krytyczne artykuły na temat kampanii wyborczej Konfederacji. Ba, poddano tam krytyce samego prezesa Mentzena!

W związku z brakiem jakimkolwiek własnych mediów, ścisłe kierownictwo Konfederacji złożone z Mentzena będącego pod wpływem politycznego szkodnika Wiplera, oraz z współprzewodniczącego honorowego (bo przecież nie rzeczywistego) Bosaka – desperacko stara się prowadzić taką politykę, by nie wystawiać się na medialny ostrzał ośrodków demoliberalnych. Nasiliło się to zwłaszcza po nieudanym marszu na centrum. 

Zmarginalizowano Brauna, choć trzeba przyznać, że ten nie złożył broni i wykorzystał ostatnie cztery lata na budowanie struktur własnej partii, która z partii efemerydy stała się partią rzeczywistą z własnymi strukturami. Mimo wycięcia wielu jego nominatów z list wyborczych, Braun zachowuje zimną krew

O samym pójściu do centrum warto powiedzieć tyle, że nie chodzi się na polowanie bez karabinu, czy na ryby bez wędki. Tak samo nie powinno się iść po nowy elektorat, nie mając zabezpieczenia medialno-propagandowego. Jak już wyżej opisałem, Konfederacja na tym polu kompletnie zawiodła. Wydaje się, że część tzw. centrystów odeszła od Konfederacji, a tradycyjny elektorat prawicowy – będąc zdezorientowany centrowym kursem – również zaczął się od Konfederacji alienować.

Temu ostatniemu sprzyja zwłaszcza olanie konserwatywnego przekazu. Profile Konfederacji na portalach X, czy FB są zarządzane przez ex-węża Grabarczyka i od dawna promują jedynie przekaz liberalny, by nie powiedzieć wprost – pedoliberalny!

Braun pojawia się tam jedynie okazjonalnie.


W ten sposób dochodzimy do wspomnianej na wstępie katowickiej konwencji wyborczej Konfederacji. Odbywała się ona w atmosferze osłabienia sondażowego. W kręgach prawicowych oczekiwano, że konwencja będzie początkiem korekty kursu partyjnego w kierunku prawicowym, czy też anty-systemowym.

Jak już wiadomo, nic takiego się nie wydarzyło. Co do formy, to było to w zasadzie powtórzenie objazdowego cyrku Bosaka i Mentzena. Braunowi, czy JKMowi pozwolono wystąpić jedynie w charakterze modelek na wybiegu, czemu bez wątpienia sprzyjała sceneria ustawiona w katowickim spodku.

Jako, że do wyborów pozostały niecałe 3 tygodnie, nie sposób się już spodziewać korekty kampanii wyborczej. Raczej będziemy mieli do czynienia z desperackim miotaniem od ściany do ściany, czego początkowym wyrazem są pokraczne i małowiarygodne twitty prezesa-doktora Mentzena odnoście krainy U.

Zeszłotygodniowa konwencja dała w zasadzie odpowiedź na pytanie o przyszłość Konfederacji. Błędny kurs na centrum, brak jakiejkolwiek refleksji prezesów partyjnych połączony z przespaniem ostatnich lat – zwłaszcza w sferze budowy własnego zaplecza medialno-propagandowego – muszą bez wątpienia skłaniać do wniosku o kończących się szansach konfederacyjnego tworu.

I tu dochodzimy do końca. W zasadzie jest już prawdopodobne, że Konfederacja nie osiągnie 20%, ani nawet 15%, jak dawały najlepsze lipcowe sondaże. Sukcesem będzie w zasadzie każdy wynik powyżej 10% i mandatowy status trzeciego ugrupowania w Sejmie. Ale nawet ten minimalistyczny scenariusz staje się coraz trudniejszy do zrealizowania. Wynik poniżej 10% będzie w zasadzie końcem tego projektu. Nie sądzę, by Braun, który mimo wizerunku warchoła, działa w Konfederacji bardzo koncyliacyjnie i zachowawczo – mógł się po takim słabym wyniku poczuwać do partyjnej lojalności wobec ludzi, którzy w zasadzie ten projekt zniszczyli.


Sztandar wyprowadzić… Ale po wyborach! A dziś? Dziś można się zastanawiać, co po Konfederacji. Być może nie ma tego złego, co by na dobre wynikło. Łączenie wody z ogniem, czyli libertarianizmu z konserwatyzmem, mogło się dokonać jedynie w osobie prezesa JKM. Dziś, gdy prezes jest już na częściowej emeryturze, należy zakończyć ten eksperyment i postawić na projekt bardziej ideowo spójny. Jeśli Braun będzie to potrafił, to jest szansa, że taki projekt zaistnieje.

Post Scrpitum,
Tekst ten został napisany kilka dni po zakończeniu konwencji w Katowicach.

Komentator konserwatywno-monarchistyczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka