Jam jest tylko zwykły bloger i tego typu oświadczenie może wydawać się przejawem jakiejś tam zbytniej, subiektywnie postrzeganej przeze mnie ważności własnej osoby. Tak nie jest, ale piszę na różnych forach internetowych już od 14 lat, mam jakieś tam mniejsze czy większe grono swoich czytelników i komentatorów i to do nich kieruję ten post. Czuję taką potrzebę.
Otóż oświadczam, że - wobec agresji W. Putina na Rosję - podjąłem decyzję o zaprzestaniu publikacji swoich postów na portalu NEon24.pl, który swoimi promowanymi na forum publikacjami jawnie broni i wspiera tego szaleńca i jest miejscem propagowania putinowskiego postrzegania świata. Ten jest ostatni.
Moja decyzja jest związana tylko i wyłącznie z proputinowskim obszarem funkcjonowania portalu i nie jest związana z innymi tematami poruszanymi na tym forum.
Bowiem nic, ale to nic nie może usprawiedliwiać obecnej i wywołanej przez W. Putina wojny rosyjsko-ukraińskiej. Atak na całą Ukrainę jest przejawem jego psychopatycznego i dyktatorskiego megalomaństwa oraz mitomaństwa, które w tej jego szalonej głowie już od dawna zatliły myśl, aby jeszcze za swojego życia zostać w jego mniemaniu bohaterem rosyjskiej historii, który odbudował mocarstwowość Wielkiej Rosji lub choć w części przywrócił dawny ZSRR i jego międzynarodowe znaczenie. O tych dążeniach W. Putina wiemy od bardzo dawna.
I też nic dzisiaj nie usprawiedliwia promowania w mediach tradycyjnych i elektronicznych oficjalnej propagandy rosyjskiej niby uzasadniającej tę agresję.
Ani bowiem odwoływanie się do nazizmu, faszyzmu oraz banderyzmu obecnych władz Ukrainy i jej mieszkańców, ani wskazywanie, że tak naprawdę Ukraina nie ma prawa do własnego państwa i od zawsze była rosyjska nie mogą być argumentami przemawiającymi za koniecznością zaatakowania przez putinowską Rosję uznanej przez społeczność międzynarodową wolnej, niepodległej i suwerennej Ukrainy. Tym bardziej, że takie argumenty są czystą fałszywą narracją putinowskiej Rosji.
Podobnie jest z propagowaniem tezy, iż cała ta wojna jest kolejną, którą tak naprawdę wywołują dla własnej korzyści Żydzi rządzący światem a tak naprawdę przez kondominium amerykańsko-izraelskie. Jest to absurdalne postrzeganie świata, w którym m.in. wskazuje się USA jako największego agresora świata, któremu chce się przeciwstawić słowiańska Rosja W. Putina.
Stosowanie takiej retoryki w Polsce świadczy albo o niewiedzy, albo o naiwności ludzi ją stosujących, albo też jest przejawem tego, że ci ludzie są tubą propagandową Rosji w ramach jej wojny informacyjnej wykorzystywanej w tzw. wojnie hybrydowej Rosji wobec naszego kraju, ale też i całego świata.
Wielokrotnie na swoim blogu wskazywałem, że jestem bardzo daleki od fanatycznej postawy bezgranicznie ufającej USA czy np. UE. Ale też wskazywałem, że skrajnie nie ufam też Moskwie i jej sojusznikom w stylu Białorusi czy już dzisiaj niestety Chinom. Podobnie też nie mam zaufania do Żydów. Ale to tylko oznacza, że staram się patrzeć na świat z punktu widzenia polskiej racji stanu, a niestety dziś polscy piewcy W. Putina patrzą na świat z jego a nie polskiego punktu widzenia. Tego nie można zaakceptować i w tym uczestniczyć, choćby tylko symbolicznie i powierzchownie.
Takich autorów, którzy próbują wybielać i usprawiedliwiać a nawet wychwalać dziś (w dobie agresji Rosji na całą Ukrainę) uważam za rosyjskich i antypolskich dywersantów, którzy kompletnie ignorują polską historię i nie dociera do nich, że Moskwa (obok Niemiec) od zawsze była naszym śmiertelnym wrogiem.
Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że dziś wolna i niepodległa Ukraina jest też gwarantem wolnej i niepodległej Polski a jej przegrana w wojnie z Rosją, może też stać się prędzej czy później początkiem zaatakowania przez putinowską Rosję naszej Polski. Nie dociera to do zakutych łbów dzisiejszych piewców W. Putina? Przecież to szaleniec na miarę A. Hitlera i J. Stalina. Czy tego nie widać?
Oczywiście też zdaję sobie sprawę, że jako polski naród bardzo ucierpieliśmy z rąk ludobójczych, ukraińskich OUN-UPA w czasie II Wojny Światowej i tuż po niej. Rzezi na Wołyniu i Galicji Wschodniej nie możemy zapominać a prawda o niej winna być fundamentem budującym przyjazne stosunki polsko-ukraińskie. Tego winniśmy wymagać od Ukraińców, podobnie jak tego, żeby przestali gloryfikować takich zbrodniarzy jak S. Bandera.
Ale nie można teraz wykorzystywać tej naszej tragedii i antybanderowskiej postawy dla niecnych celów obrony i gloryfikacji W. Putina. Jego naprawdę zupełnie nie obchodzi ten banderyzm bowiem jest zafiksowany na stworzeniu Wielkiej Rosji, nawet kosztem utraty niepodległości np. Polski i wywołania III Wojny Światowej. I ten ukraiński nazizm czy banderyzm propagandowo jest przez niego wykorzystywany, żeby siać ferment wśród Polaków i niestety wykorzystuje do tego celu też niektóre działające w Polsce lub też stworzone przez samego siebie polskojęzyczne fora internetowe, jak np. portal NEon24.pl
Jestem blogerem od 2008 roku. Bardzo rzadko - o ile w ogóle - uczestniczyłem w gorących dyskusjach wielu blogerów i komentatorów określonych forów obrzucających się wzajemnie błotem, czyli oskarżeniami lub różnorodnymi insynuacjami.
Ogólnie te wzajemne animozje mnie nie obchodziły, bo zawsze pisałem to, co myślę i nie zwracałem uwagi tak naprawdę gdzie. A moja filozofia blogowania - o której już wielokrotnie pisałem - dotychczas była taka, że dla mnie liczyło się dotarcie z moim przekazem do jak największej liczby odbiorców i to nawet na platformach, gdzie miałem i mam a'priori bardzo mało zwolenników moich poglądów.
A nawet powiem więcej: nieraz wolałem właśnie na takich forach publikować, bo wtedy mogłem (nie zawsze) wzbudzać dyskusję z moimi adwersarzami, którą bardzo lubię, bo bywa bardzo inspirująca intelektualnie. Ponadto mój głos był pewnym wyjątkiem w tej plątaninie propagandowych i promoskiewskich wypocin. Mam też i tak w realnej rzeczywistości, gdzie zawsze bardzo lubię dyskutować z moimi interlokutorami o przeciwnych poglądach. Być może jest to też pokłosie moich doświadczeń ze studiów i późniejszego wykładania w szkołach podyplomowych, gdzie nieraz starałem się przeprowadzać egzaminy na zasadzie dyskusji moich studentów, gdzie jednym i drugim (którzy mieli już określone i przeciwstawne poglądy) zalecałem przyjęcie poglądów swoich "wrogów" i ich egzaminacyjną obronę.
Ale oczywiście zawsze sobie zdawałem sprawę, że każde forum blogerskie - tak jak każda redakcja określonego medium - ma swoją "linię programowo-polityczną" i propaguje zatem określone treści posuwając się nieraz do cenzury wypowiedzi, które z tą "linią" się nie zgadzają.
Kiedyś jednak internet wydawał się potencjalnie oazą wolności. Dziś ostała się ona tak naprawdę jedynie na prywatnych stronach, choć i te są już nieustannie inwigilowane i przyjdzie taki czas, że być może wrócimy do czasów "podziemnych powielaczy". Tyle tylko, że prywatne (na prywatnych blogach) a nie publiczne publikowanie na ogólnodostępnych forach mija się z celem, bo tak naprawdę tylko docieramy z reguły "do samego siebie" za wyjątkiem nielicznych i naprawdę wybitnych niezależnych dziennikarzy czy blogerów. A tych jest coraz mniej.
Zatem zarówno ogólnoświatowe, jak i lokalne media, w tym internetowe, korzystają ze swoich praw własności narzucając tym, którzy tam publikują swoje poglądy, ograniczając jednocześnie ich swobodę wypowiedzi i to nieraz aż poprzez autocenzurę.
Na szczęście pisanie swoich tekstów w internecie pozostaje chyba nadal o wiele bardziej wolne niż w tradycyjnych mediach, gdzie albo zostaniemy zatrudnieni w określonej redakcji, albo też nie i nawet na forach, które wydają się nam nieprzychylne możemy w zdecydowanej większości swobodnie publikować narażając się jedynie na ewentualny ostracyzm i niechęć właściciela oraz jego blogersko-komentatorskich akolitów.
I dlatego nie mogłem się zgodzić z faktem, że bywają i tacy, którzy atakują nas (mnie) za publikowanie tam, gdzie oni uważają to za niestosowne i zarzucają nam (piszącym na wielu, nieraz ideowo odmiennych platformach), iż samo umieszczanie tam tekstów a'priori musi nas dyskwalifikować i jednoznacznie kojarzyć z poglądami właścicielskimi takiego forum. Jest raczej odwrotnie, bo jaki docelowy sens ma publikowanie tylko tam, gdzie "przekonujemy już przekonanych" i dyskutujemy w gronie jedynie swoich zwolenników.
Owszem. Zdaję sobie też sprawę, że szczegółowa analiza polityczno-społeczna określonej platformy internetowej może przynieść efekty w postaci zdiagnozowania rzeczywistej konotacji politycznej jej właścicieli i określonych sympatii a nawet można się nieraz i pokusić o wskazanie ewentualnych - nawet zewnętrznych - mocodawców takiego forum, które ma być może spełniać jakieś cele, w tym też np. kształtowanie określonej opinii na rzecz innych i wrogich nam państw. Można też np. znaleźć nawet hipotetyczne środowisko, które było zainteresowane powstaniem takiego forum i teraz wpływa na jego funkcjonowanie, np. środowisko dawnego WSI czy UB.
Podobnie zresztą - jak w przypadku mediów tradycyjnych - określone media internetowe niemal zawsze wspierają swoje polityczne środowiska w postaci np. popierania partii politycznych i jak to bywa na naszym podwórku dotyczy to szczególnie popierania obecnego obozu rządzącego związanego z ZP (PiS) lub też totalnej opozycji z PO na czele.
Ale to jest jasne dla wszystkich i to widzimy w realnej i internetowej rzeczywistości.
Gorzej jest, gdy mamy do czynienia z bardziej wyrafinowanymi formami wpływania na nasz kraj i na nasz naród jako całość a świat Internetu daje obecnie ogrom takich metod, które można nazywać np. formami tzw. wspomnianego już ataku hybrydowego, gdzie informacja (dezinformacja - fake newsy) i jej kształtowanie jest podstawą takich działań.
Natomiast są takie historyczne chwile, kiedy należy jednak zweryfikować zasady swojego postępowania. I taka chwila teraz nadeszła też w moim przypadku.
Po rozpętaniu przez W. Putina wojny z całą Ukrainą portal NEon24.pl promuje na swojej stronie głównej teksty jawnie wspierające tego szaleńca. Niemal wszystkie promowane teksty są fanatycznie promoskiewskie i proputinowskie. Nie mam ochoty wskazywać konkretów, ale wystarczy wejść w każdej chwili na to forum, by to zobaczyć i przeczytać.
I to nie jest tak, że przez redakcję są - zgodnie z wolnością słowa, bo przecież można mieć różne poglądy - po prostu publikowane, ale są przez nią promowane! A to dobitnie świadczy, że portal ten był i jest zwykłą tubą propagandową putinowskiej Rosji. Tym bardziej, że wiele tekstów jest wprost kopiowane z polskim tłumaczeniem z putinowskich serwerów i często wskazuje się też w nich putinowskie filmiki na YouTube.
Tak wiem, że wielu internautów stwierdzi, że dopiero teraz się obudziłem, gdy oni o tym mówili od lat, ale wcześniej wskazałem, co mną dotychczas kierowało publikując na forach, z którymi ideowo i politycznie się nie zgadzam lub nie zgadzałem.
Natomiast teraz nie mam zamiaru być "listkiem figowym" mającym uwiarygadniać promoskiewski i antyrządowy portal, w którym tak naprawdę chyba z 90% tamtejszych blogerów oraz komentatorów niemal zawsze było i jest a'priori przeciwko moim poglądom. Zresztą widać to po ocenach i komentarzach do moich tekstów.
Powtórzę. Lubię dyskutować z adwersarzami, bo uważam, że pluralizm opinii jest czymś oczywistym w wolnym kraju, ale jest nieraz taka granica, której przekraczać nie wolno. I dzisiaj nie wolno popierać człowieka, który nie tylko bez żadnego powodu zaatakował Ukraińców, ale też swoich rodaków wysyłając ich na zupełnie niepotrzebną śmierć. Żal mi tych młodych ludzi, którzy sami nie wiedzą dlaczego mają walczyć i tracić życie i żal mi jest Ukraińców, którzy też nie wiedzą po co ta wojna, ale dzielnie walczą o wolność swojej Ojczyzny.
Wobec wszystkich powyższych argumentów podjąłem więc przedstawioną na początku decyzję o zaprzestaniu publikacji swoich postów na portalu NEon24.pl. Ten jest ostatni, no chyba, że zauważę, iż proputinowcy na tym portalu będą traktowani tak, jak na to zasługują, czyli można będzie ich teksty wydobywać jedynie z tzw. "lochu" portalu. Przecież jest tyle innych tematów, nad którymi warto się pochylić i nawet merytorycznie się spierać...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Krzysztof Jaworucki - KONSERWATYSTA W IDEI, WARTOŚCIACH ŻYCIOWYCH I POGLĄDACH EKONOMICZNYCH. EKONOMISTA I FINANSISTA. MIŁOŚNIK ŻEGLOWANIA I WSPINACZEK GÓRSKICH. PATRON DUCHOWY: BŁ. JERZY POPIEŁUSZKO, AUTORYTET MORALNO-ETYCZNY: ŚW. JAN PAWEŁ II, MENTOR POLITYCZNY: E. BURKE. Bł. Jerzy Popiełuszko: "Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą"; "Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się wolnymi już teraz"; "Zło dobrem zwyciężaj". Św. Jan Paweł II: "Jeśli ktoś lub coś każe Ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeśli znasz odwieczną Miłość, która Cię stworzyła"; "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi"; Nie sposób inaczej zrozumieć Człowieka, jak w tej wspólnocie jaką jest Naród"; "Musicie być mocni mocą wiary i nadziei". Edmund Burke (1729–1797) – irlandzki filozof i polityk, twórca nowoczesnego konserwatyzmu, krytyk rewolucji francuskiej: "Naród jest organiczną całością ukształtowaną przez przeszłość i tradycje"; "Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił"; "Wolność bez mądrości i cnoty? To jest zło największe z możliwych". Moja strona domowa: http://krzysztofjaw.blogspot.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka