Pisowskie lizusy, Pisowscy dziennikarze, Pisowskie sługusy, Pisowscy funkcjonariusze. To tylko niektóre określenia, którymi "uczciwi" dziennikarze i politycy PO okładali tych żurnalistów , którzy cokolwiek dobrego napisali o PiS, a jakąkolwiek krytyczną uwagą obdarzyli PO. Napisanie o tym, że śp. prezydent reprezentuje majestat Rzeczpospolitej, narażało piszącego na zmieszanie go z błotem. Przez trzy lata w takiej atmosferze żyliśmy. Besztanie i bluzganie PiSowiaków znaczyło tyle co być rzetelnym i uczciwym dziennikarzem. Oczywiście ci rzetelni i uczciwi nie byli funkcjonariuszami PO, tylko bezstronnymi obserwatorami życia publicznego. Każdy z tych "bezstronnych" dostawał ataku szału, gdyby ktokolwiek śmiał powiedzieć, że są po jednej stronie sporu. Czasami T. Lis (ikona dziennikarstwa) przyznawał, że to przecież normalne na całym świecie, że dziennikarze mają skrzywienie liberalno- lewicowe. Ale o jakimkolwiek wysługiwaniu się partii rządzącej nie ma mowy. Dzielili się oni na uczciwych i na funkcjonariuszy (wiadomo kogo).
Dlatego wielka wódka dla p. Andrzeja Wajdy, który jako popieracz B. Komorowskiego, najpierw wypowiedział wojnę niemalże połowie narodu, a potem uspokoił POwików, że popiera ich wielu przyjaciół dziennikarzy, tych z TVN, Polsatu i wielu innych bezstronnych. . Ja o tym wiedziałem, ci "bezstronni i uczciwi" teraz się o tym też dowiedzieli.
Mieszkam we Wrocławiu. Bywało, że malowałem krasnale na murach w stanie wojennym. Taki mój wkład w upadek komuny. ha ha
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka