Nie dołączę się do tych wszystkich komentatorów, którzy oburzają się na dzisiejsze wystąpienia "dostojnych popieraczy" B. Komorowskiego. Nie będę znęcał się nad starszymi panami, którzy opowiadali trzy po trzy i to w sposób daleki od języka ludzi cywilizowanych. Mało tego p. A. Wajda, w usta biskupa włożył słowa, których ten nigdy nie wypowiedział.
Zwróciłem uwagę na coś innego. Na strasznie minorowy nastrój panujący na sali. Przypominał mi sztuczne uśmiech G. Napieralskiego, który wie, że dostanie 4 proc. głosów, ale musi się uśmiechać. Jedna z moich ulubionych aktorek A. Nehrebecka, chciała zagrzać do boju dostojne grono, ale to się jej nie mogło udać. Dlaczego? Ano chyba dlatego, że to towarzystwo zaczyna bać się przegranej. Uśmiechy podobne do G. Napieralskiego, prężenie bicepsów, ale tak naprawdę zdają sobie sprawę, że chyba byli na stypie. Że może to się przełożyć także na wybory parlamentarne. Dlatego nie rozdzieram szat nad występami "dostojnego grona popieraczy".
Mieszkam we Wrocławiu. Bywało, że malowałem krasnale na murach w stanie wojennym. Taki mój wkład w upadek komuny. ha ha
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka