Elyta, przede wszystkim warszawska, nie wie co zrobić z narodem. Jest on nieprzewidzialny i często odporny na indoktrynację. Takie pranie mózgu, a nie zawsze głosuje tak jak powinien, nie zgadza się z moralnością Europy (pomimo takiej katorżniczej pracy mediów i oświeconych polityków. A teraz tak tłumnie odwiedzają prezydenta tuż przed pogrzebem. Tysiące ludzi, a kolejka się nie zmniejszała. Nawet „gazeta” chyba się pogubiła, bo zawiesiła spory – do poniedziałku. Ale pal sześć z problemami tej „elity”. Prawdziwy problem po raz kolejny ma naród; co zrobić z elytą? Sam zachowuje się tak niepoprawnie. Już odzywają się głosy, że to takie napuszczanie „łatwego do uniesień” narodu, że bez przesady „takim bohaterem to on nie był”, że prawdziwi bohaterowie i mężowie stanu są gdzieś indziej itd. (Pisał o tym, w trochę innym znaczeniu P. Śpiewak)
Oj biedne te nasze „elity”. Ale to chyba jest tak, że są to elitki, że prawdziwe, te przez duże E, są pod ziemią. Najpierw Stalin i Hitler, potem Bierut pozbyli się prawdziwej polskiej elity. Jak zaczęła się trochę odradzać, to generał pozbył się jej z kraju.
Las tworzą potężne dęby i sosny a nie krzaki. U nas to dopiero zagajnik. Naród jeszcze może zdecydować, czy z tego zagajniczka wyrośnie las, czy go podlewać i pieścić, czy może wykarczować i zasadzić nowy. Taki zagajnik, z którego wyrośnie prawdziwy las, prawdziwe elity, z których będziemy dumni.
Mieszkam we Wrocławiu. Bywało, że malowałem krasnale na murach w stanie wojennym. Taki mój wkład w upadek komuny. ha ha
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka