Ze wzruszeniem, jako człowiek wierzący, słuchałem różnych relacji z ostatniej tragedii. Dziennikarze, których bym nigdy o to nie podejrzewał, mówili że została nam tylko pamięć i modlitwa.
Premier Putin, którego kilka zdań do nas media bardzo nagłośniły, powiedział że modli się wraz z nami. Przy pałacu prezydenckim mnóstwo ludzi miało w ręku różańce. Nabożeństwa w kościołach odbywały się spontanicznie. Wielu księży organizowało modlitwy, na które przychodzili ludzie, którzy modlą się bardzo rzadko. Wszyscy mówili o modlitwie, o tym że trzeba się pogodzić z wolą Bożą, o tym co Pan Bóg chce nam przez tą tragedię powiedzieć itd. Powtarzam, piszę jako człowiek wierzący.
I tylko nasi „mężowie stanu” nie bardzo wiedzieli co powiedzieć. Radek, po wyznaniu służalczej miłości do premiera (płakał jak się dowiedział o tragedii) zamilkł. Stefan, dawniej arcykatolik plótł trzy po trzy, Bronek – mam takie wrażenie – najchętniej o Panu Bogu by nie mówił, bo na temat wiary ma inne zdanie. Janusz pogubił się całkowicie – może nie wiedział czy to się stało przez alkoholizm itd.
Nie mam najmniejszej wątpliwości, że wszyscy panowie, w imię poprawności politycznej, uderzą w Kościół w kampanii wyborczej (dość przywilejów dla kleru). Potem, pokornie pojadą Na Jasną Górę dziękować Matuchnie za wybór i prosić o szczęście dla Polski
Mieszkam we Wrocławiu. Bywało, że malowałem krasnale na murach w stanie wojennym. Taki mój wkład w upadek komuny. ha ha
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka