We Wrocławiu, na placu Grunwaldzkim, przez wszystkie lata powojenne, był plac targowy. Mnóstwo ludzi z okolic robiło tam zakupy. Świeża marchew i pietruszka - od babuszek, które miały swoje ogródki działkowe, stare kolanka do nietypowych kranów itd. Wyglądało to koszmarnie. W centrum miasta zapyziały plac targowy. Plac grunwaldzki został przepudowany. Wygląda pięknie, na miejscu placu targowego stoi nowoczesna Galeria Handlowa "Pasaż Grunwaldzki". Władze miasta muszą dbać o estetykę i piękno, szczególnie miejsc "strategicznych". Tamtejsi kupcy zostali rozproszeni po różnych blaszakach na obrzeżach miasta, których nikt nie odwiedza, a oni płacą spory ryczałt najmu. Niektórzy sprzedaja na jakichś ławeczkach przed sklepami i mają sporo klientów. Dalej wygląda to nieszczególnie. W różnych krajach różnie ten problem rozwiązano. We Włoszech są dni targowe w poszczególne dni i wszyscy są zadowolni. W Brazylii podobnie. Place targowe to nasz folklor. Czy dbając o piękno i estetykę musimy wylewć dziecko z kąpielą. Może warto to przemyśleć.
Mieszkam we Wrocławiu. Bywało, że malowałem krasnale na murach w stanie wojennym. Taki mój wkład w upadek komuny. ha ha
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka