krzak gorejący krzak gorejący
157
BLOG

Ostatnia wieczerza demokracji? Część pierwsza: Skazaniec.

krzak gorejący krzak gorejący Społeczeństwo Obserwuj notkę 3
Otwarte pozostaje wciąż tylko pytanie (a może już znamy na nie odpowiedź): kto dzisiaj będzie Piłatem, a kto skazańcem, którego będzie trzeba poświęcić? Jaka grupa, jaka mniejszość, jaki naród? Czy to ostatnia wieczerza demokracji a Judasz już działa?

Pierwszą ofiarą faszyzmu pada zawsze prawda, a jego głównym narzędziem jest kłamstwo, to powtarzane bezczelnie po tysiąckroć wbrew wszelkim faktom i rozsądkowi, które nawet jeśli przez to nie stanie się prawdą... to sprawi, że ta przestanie mieć już jakiekolwiek znaczenie. I o to tu przede wszystkim chodzi: aby nikt już nie pytał o prawdę, nie dochodził jej i w ogóle się nią nie interesował, aby dysponenci tego kłamstwa mogli już zupełnie bez ogródek czerpać z niego profity i uprawiać tą swoją judaszową politykę już bez żadnej zasłony, w biały dzień, na oczach coraz mniej zdumionej, ogłupiałej publiki, oczekując jeszcze za to od niej wdzięczności. Jedyne co się ma liczyć to własny interes, interes partii, tej czy innej grupy czy jej lidera, a wszystko inne ma być temu już tylko bezwględnie podporządkowywane.

Zresztą - quid est veritas? Zapytał niegdyś procurator Judei, eques Romanus, Poncjusz, zwany Piłatem, pewnego żydowskiego kaznodziei oskarżanego o sianie niepokojów, antypaństwową działalność i podważanie boskiej władzy samego cezara.

image

Ale to było dwa tysiące lat temu. Starożytny rzymski reżim, którym potem nie bez powodu inspirowali się, dosyć zresztą powierzchownie, dwudziestowieczni faszyści włoscy i niemieccy, jest już historią. Nie jest nią jednak faszyzm sam w sobie, tak samo jak kłamstwo, które leży u jego podstawy i na którym jest budowany wciąż od nowa. On historią nie jest i długo jeszcze nie będzie, a przynajmniej dopóki nie nauczymy się przed nim skutecznie bronić nie tylko jako jednostki, ale przede wszystkim jako społeczeństwo. Gdzie, w czym się on dzisiaj ukrywa? Jaką i czyją maskę tym razem przywdzieje... a może już przywdziewa? Jakiego dobroczyńcy i zbawcy narodu, ludzkości? Jakiego złotoustego kłamcomówcy? Nie łudźmy się, że odwoła się do swoich protoplastów i poprzedników. Wręcz przeciwnie, będzie się ich wypierał z całą mocą, żeby nie zostać przedwcześnie zdemaskowanym, aby zwieść i pociągnąć za sobą jak najwięcej zwolenników. Tym bardziej, że on sam będzie w to, że nic go z nimi nie łączy, przynajmniej na początku, szczerze wierzył.

Jednego możemy być pewni: znowu będzie przedstawiał się nam (może już przedstawia) jako jedyne prawomocne uosobienie i emanację woli swojego ludu, narodu (co nie znaczy wcale, że będzie rzeczywiście się do niej odwoływał i ją szanował), a nawet całej ludzkości i jedyny gwarant światowego porządku... oczywiście na jego warunkach i najczęściej kosztem jakichś innych, których dla zaprowadzenia tego porządku będzie trzeba mniej lub bardziej oficjalnie poświęcić. Czyż nie o to chodziło już przynajmniej od czasów Piłata i tych, którzy mu podesłali tego szalonego kaznodzieję bredzącego coś od rzeczy o jakiejś prawdzie etc.?

Otwarte pozostaje wciąż tylko pytanie (a może już znamy na nie odpowiedź): kto dzisiaj będzie Piłatem, a kto skazańcem, którego będzie trzeba poświęcić? Jaka grupa, jaka mniejszość, jaki naród? Czy to ostatnia wieczerza demokracji a Judasz już działa?

Jest on sprytny i maluje się codziennie przed lustrem "na nasze podobieństwo", aby utrudnić swoją identyfikację i abyśmy nie tylko przestali stawiać mu opór, ale uznali go za niezbędnego, naszego, swojego. Za kogoś nam wręcz bliskiego. Najlepszego przyjaciela. Dla którego warto wiele, a może nawet wszystko poświęcić. A kiedy już to poświęcimy... wówczas dopiero ukazuje się nam w pełnej krasie. Takim jakim jest naprawdę. Bo wie, że ma nas już na swoją wyłączność i nie musi się już przed nami krygować. Nie wystarczy już powiedzieć mu: odejdź, nie chcemy cię. Nie pomoże ucieczka ani nawet zbicie lustra.

Zresztą, możemy zbić wszystkie lustra w swoim najbliższym otoczeniu, szczególnie te medialne, nie czytać ich, nie słuchać, nie oglądać i skupić się tylko na tych, które nam z jakichś powodów pasują, głównie dlatego, że są bezpieczne, gdyż nie podają niewygodnych informacji. A nawet jeśli to robią, to natychmiast podsuwają nam wygodne interpretacje, które sprawiają, że wszystko jest znowu na dotychczasowym miejscu a my nie musimy się już nad niczym zastanawiać. Bo i po co? Ważne, że dzięki nim nie ryzykujemy konfrontacji z prawdą. Bo prawda boli i zmusza najczęściej do dokonania rewizji swoich przekonań i sympatii.

W końcu... ich lustra też nie odbijają wiernie rzeczywistości. Zresztą, nie ma takich luster. Tym bardziej więc nie mają prawa nas pouczać. Zbijemy ich lustra i postawimy swoje. Cóż z tego, że one też nie będą odbijać wiernie rzeczywistości? A czy kiedykolwiek miały?

cdn.

...

zdjęcia/obrazy:

Ostatnia wieczerza, Leonardo da Vinci

Cóż to jest prawda? Chrystus przed Piłatem, Nikołaj Nikołajewicz Gay

Piszę pamiętnik artysty,/Ogryzmolony i w siebie pochylon,/Obłędny, ależ wielce rzeczywisty!//C.K.Norwid: Klaskaniem mając obrzękłe prawice ze zbioru Vade-mecum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo