krzak gorejący krzak gorejący
67
BLOG

Krótka metafizyczna rozkminka o (nie) doświadczaniu śmierci.

krzak gorejący krzak gorejący Kultura Obserwuj notkę 3

Al Pacino poskarżył się niedawno1, że nie widział żadnego białego światła, jak to ma być często w przypadku osób doświadczających tzw. śmierci klinicznej, po tym jak sam omal nie zszedł z tego świata po zachorowaniu na Covid-19. Może dlatego Al nic nie widział, bo nie doświadczył pełnej śmierci klinicznej, cokolwiek to znaczy. A może ktoś tam postanowił, że to doświadczenie się Alemu nie należy i Al ma pozostać w wątpliwościach do końca, tego prawdziwego... o ile, w przypadku spełnienia się tego czarnego scenariusza, będzie się wówczas o czym przekonywać. Raczej nie. Nie powiemy sobie przecież: tu nic nie ma! Wracam.

Tak naprawdę to nie ma nawet śmierci.

image

To proste: śmierć to, przynajmniej z definicji, koniec życia. Do samego końca jest i może być jednak tylko życie, a nie śmierć. Póki więc cokolwiek doświadczamy, łącznie z białymi światłami etc. - doświadczamy życia, a nie żadnej śmierci. Jak natomiast przestajemy cokolwiek doświadczać i przychodzi, przynajmniej teoretycznie, śmierć... nie ma już kto i czego doświadczać. I w tym sęk.

Słusznie więc John Donne pisał:

Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka

W wieczność, gdzie Śmierci nie ma; Śmierci, śmierć cię czeka.2

Do końca jest tylko życie. Czegokolwiek tam nie doświadczymy - będzie doświadczeniem życia. Jak już żadnego życia nie będzie... to i żadnego doświadczenia. Również jego braku.

Nie wiem jak Was, ale mnie to wystarczy, żeby nie zawracać sobie tym za bardzo głowy. Jak tam coś jest, prędziej czy później każdy, wierzący czy nie, się o tym przekona. Jak tam nic nie ma, wierzący czy nie, nie będzie miał się po prostu o czym przekonywać.

W pewnym sensie więc jest to bardzo optymistyczna wiadomość. Po pierwsze: to, czy tam coś jest, od naszych osobistych przekonań nie zależy. Po drugie: w razie czego nigdy nie przekonamy się, że nasza wiara była próżna, a więc się nigdy nie zawiedziemy. Bo zawieść się nie będzie miał już kto i kiedy.

Z drugiej strony, dobrze byłoby się chociaż na koniec dowiedzieć. Choć nie jestem pewien czy jednak chciałbym. Chyba już lepiej byłoby odejść z tą błogą niewiedzą. To jednak nie jest w naszej naturze. Pewnie stąd te wszystkie hamletyczne rozterki i nie umiejętność zdania się na... to, co i tak nieuniknione. I ta cała szarpanina z niczym i po nic. Potem i tak wszystko rozwiązuje jednym sztychem z zatrutej szpady ślepy los. I tak już chyba będzie do końca... którego nie będzie.

Bo tak jak tylko sny świadczą o tym, że śpimy...

Tak też tylko życie świadczy o tym, że umieramy.

I tak jak nie wiemy, kiedy zasypiamy...

tak też się nie dowiemy... nim się nie obudzimy.


1https://www.salon24.pl/newsroom/1404230,znany-aktor-mowi-czy-istnieje-zycie-po-smierci-nie-widzialem-bialego-swiatla

2https://literatura.wywrota.pl/wiersz-klasyka/43205-john-donne-sonet-x.html

Piszę pamiętnik artysty,/Ogryzmolony i w siebie pochylon,/Obłędny, ależ wielce rzeczywisty!//C.K.Norwid: Klaskaniem mając obrzękłe prawice ze zbioru Vade-mecum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura