Andrzej Duda (jakby ktoś zapomniał, prezydent Polski) jeszcze do tej pory nie wizytował terenów powodziowych. Jak sam stwierdził nie chciał przeszkadzać ratownikom. Racja, jeszcze by się speszyli wizytą tak znamienitego gościa i dali nogi za pas. Może więc rzeczywiście lepiej, że nie pojechał. Jeszcze ktoś by mu kazał łazić w gumiakach po terenach zalewowych, albo, nie daj Boże, nosić worki z piaskiem czy paczki z pomocą dla powodzian, jak prezydent Czech.
Teraz szef BBN deklaruje, że JW Pan Andrzej Duda uda się wreszcie z kurtuazyjną wizytą na tereny powodziowe. Oby nie usłyszał od powodzian: teraz to łaski bz, Jaśnie Panie Prezydencie. Myślę jednak, że jak JP Duda pojedzie i zaśpiewa Arię Królowej Nocy z Czarodziejskiego fletu W.A.Mozarta... powodzianie z miejsca mu wybaczą, worki z piaskiem same zaczną wchodzić na wały, Tusk z wrażenia natychmiast poda się do dymisji wraz z całym rządem, a Odra, Warta i Wisła zatrzymają się w biegu.
Szkoda tylko, że wcześniej nie pojechał i nie zaśpiewał, bo wtedy wszelka pomoc powodzianom byłaby już zbędna.
PS Dyrygował Masztalarek.
Piszę pamiętnik artysty,/Ogryzmolony i w siebie pochylon,/Obłędny, ależ wielce rzeczywisty!//C.K.Norwid: Klaskaniem mając obrzękłe prawice ze zbioru Vade-mecum
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka