Krótka reflekcja przedwyborcza i ostrzeżenie dla koalicji rządzącej.

Rozliczenia grzęzną w prokuraturach, premier podpisuje po omacku dokumenty, nic dziwnego więc, że PiS utrzymuje wciąż swoje poparcie na poziomie 30 proc. Rzecz w tym, że to PiSowi i tak nic nie pomoże, bo żeby wygrać wybory prez. musiałoby przekonań do siebie nowych wyborców, a póki co jedynie przekonuje ich do siebie Konfederacja, która też już raczej osiągnęła swoje maksimum w postaci 15 proc. Jeśli do drugiej tury dojdzie i wejdzie do niej kandydat PiS i KO, to tego drugiego wesprą wyborcy Lewicy i Trzeciej Drogi, który zyska z miejsca min. 10 pkt. proc. Czy kandydata PiS poprze Konfederacja? Nawet jeśli nie to część ich wyborców go poprzez, ale to będzie wciąż za mało, żeby wygrać z Trzaskowskim, o ile to on w ogóle będzie kandydował, ale póki co wszystko na to wskazuje. Możliwe, że PiS dogada się z Konfederacją przed drugą turą obiecując jej wsparcie w Sejmie przed kolejnymi wyb. parl. i koalicję po nich. Jeśli Konfederacja przed drugą turą otwarcie przerzuci poparcie na pisowskiego kandydata, ten może przynajmniej dorównać do Trzaskowskiego. Dlatego lepiej byłoby, gdyby koalicja rządowa dogadała się jeszcze przed pierwszą turą i poparła jednego kandydata, który ma największe szanse. Wtedy będzie możliwość, że wybory skończą się już w pierwszej turze. W przeciwnym razie w drugiej turze w przypadku otwartego wsparcia kandydata PiS przez Konfederację (uważam, że to jest nawet bardzo prawdopodobne) sytuacja się może wyrównać i zaczną decydować dosłownie pojedyncze głosy, a w takiej sytuacji byle wrzutka medialna na dzień, dwa przed drugim głosowaniem może zdecydować o wyniku.