krzak gorejący krzak gorejący
102
BLOG

Dlaczego pokój à la Trump to mrzonki i daleko jeszcze do fajerwerków.

krzak gorejący krzak gorejący Polityka Obserwuj notkę 5

Jakie są uprawnienia prezydenta USA?

Prezydent w USA ma duże uprawnienia, ale wbrew wszystkiemu nie jest udzielnym władcą à la Putin, na wezwanie którego wszyscy, a przynajmniej republikańscy kongresmeni, powiedzą Goodbye, Ukraine i jak jeden zatańczą trepaka na Placu Czerwonym. Wiele w USA zależy od Kongresu i to on np. zatwierdza bądź odrzuca prośby prezydenta o kolejne transze pomocy dla Ukrainy. Wszyscy widzieliśmy ile Ukraińcy musieli czekać na decyzje spikera Mike'a Johnsona, żeby w ogóle poddać tę kwestię pod głosowanie. Oczywiście, wiele zależy od tego kto ma większość w Izbie Reprezentantów, a aktualnie mają ją Republikanie stosunkiem 218 do  213, a więc nie jest to jakaś szczególna większość. Kontrolę nad Senatem zachowują natomiast Demokraci, a od Senatu również wiele zależy. Jeśli jednak komuś się wydaje, że jak Donald Trump np. zdecyduje o ucięciu jakiejkolwiek pomocy dla Ukrainy, to wszyscy republikańscy kongresmeni temu przyklasną, albo jak Donald Trump pojedzie do Moskwy i ustali samozwańczo z Putinem podział ziem ukraińskich, to republikańscy kongresmeni przyjmą to przez aklamację... to się myli. Członkowie Kongresu to nie deputowani do rosyjskiej Dumy, a prezydent USA to nie car, który może podjąć każdą, choćby najbardziej szokującą decyzję, a reszta podkuli ogony i wykona swoje zadanie.

Prawdą jest, że prezydent w USA ma zdecydowanie szersze uprawnienia od większości prezydentów krajów demokratycznych, choćby z tej racji, że w USA nie ma urzędu premiera, tak więc to prezydent tam pełni rolę szefa rządu, inicjuje politykę zagraniczną, ma prawo mianować wszystkich członków gabinetu i większość innych wysokich rangą urzędników władzy wykonawczej rządu federalnego, w tym konsuów i ambasadorów. Ma w dodatku prawo mianowania sędziów Sądy Najwyższego, co jest szczególnie istotną jego kompetencją, gdyż sędziowie SN w USA pełnią swój mandat dożywotnio lub do czasu aż sami nie zrezygnują. Rzecz w tym jednak, że wszystkie kandydatury muszą zostać zatwierdzone przez większość w Senacie, a tam większość mają aktualnie Demokraci i jeszcze przez jakiś czas będą mieć.

Prezydent USA jest również naczelnym dowódcą wojskowym kraju i ma nieograniczone uprawnienia do kierowania działaniami sił lądowych, morskich i powietrznych, ale to tylko Kongres np. może wypowiedzieć wojnę. Prezydent ma prawo do zawierania traktatów z zagranicznymi rządami, ale to Senat musi je zatwierdzić większością dwóch trzecich głosów. Trump jako prezydent mógłby co prawda wesprzeć armią USA zaatakowany przez Chiny Tajwan... albo i nie, i Kongres nie mógłby tego na nim wymusić, przynajmniej oficjalnie.

Prezydent w USA nie ma już jednak inicjatywy ustawodawczej, ma jednak prawo do zatwierdzania lub odrzucania projektów ustaw uchwalonych przez Kongres, chociaż ten może uchylić weto prezydenta większością dwóch trzecich w obu izbach, co w praktyce jest bardzo trudne, sytuacja jest więc tu podobna jak chociażby w Polsce. Może również zawierać umowy międzynarodowe, ale również potrzebuje do tego akceptacji 2/3 Senatu. Może je jednak jednoosobowo zrywać tj wyprowadzać USA z różnych porozumień bez zgody Kongresu, jak np. wyprowadził za swojej pierwszej prezydentury USA z porozumienia nuklearnego z Iranem.

Czy Trump jako prezydent mógłby wyprowadzić USA z NATO?

Podobno podczas szczytu sojuszu w 2018 "Trump wydał rozkazy ówczesnemu przewodniczącemu Połączonych Szefów Sztabów, generałowi Markowi Milleyowi, a następnie Sekretarzowi Obrony Markowi Esperowi, nakazujące wycofanie się Stanów Zjednoczonych z NATO. Pomimo zdecydowanego sprzeciwu wobec tego posunięcia, uznali oni polecenie prezydenta za "rozkaz zgodny z prawem" i sporządzili plany wykonania wycofania."1 John Bolton, były doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, relacjonował później: "Szczerze mówiąc, to było przerażające, ponieważ aż do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, co zamierza zrobić. I myślę, że prawie powiedział, że zamierza opuścić NATO, a potem się z tego wycofał".2

Rzecz w tym, że w grudniu 2023 Kongres (ten, w którym większość mają Republikanie) przegłosował nowe prawo, które odbiera prezydentowi możliwość jednoosobowego wyprowadzenia kraju z NATO, gdyż będzie do tego potrzebował akceptacji dwóch trzecich senatorów lub ustawy Kongresu. Nie wiem co musiałoby się zdarzyć, aby w Senacie lub Izbie Niższej Kongresu zdecydowana większość, a więc nie tylko wszyscy Republikanie, ale i spora liczba Demokratów, opowiedziała się za wyprowadzeniem USA z NATO. Tego przynajmniej więc nie musimy się obawiać. O czymś świadczy również to, że ustawa ta musiała przejść również głosami Republikanów.

A to świadczy też o tym, że spora część Republikanów nie zaakceptuje skrajnie antyukraińskich i/lub proputinowskich decyzji Trumpa, gdyby do nich doszło, i w takiej sytuacji byłaby nawet szansa na impeachment prezydenta. Ale już naprawdę w takiej skrajnej sytuacji, do której jednak nie sądzę, że kiedykolwiek dojdzie, o czym za chwilę.

Czy Trump jako prezydent mógłby zakończyć wojnę na Ukrainie w 24 h?

Powiem tak: już prędzej Donaldowi Tuskowi udałoby się, jak sam przepowiadał, odblokować na drugi dzień po wygranych wyborach parlamentarnych w ub.r. wszystkie zablokowane przez KE fundusze dla Polski, niż Donaldowi Trumpowi zakończenie na drugi dzień po swoim ponownym wyborze na prezydenta wojny na Ukrainie. Oczywiście, potem twierdziłby, że mówił tak ogólnie, symbolicznie (tak jak zresztą tłumaczył się po wyborach Donald Tusk). Nawet jednak niesymbolicznie byłoby to bardzo trudne do osiągnięcia, gdyż nawet jakby doszło do zablokowania wszelkiej pomocy finansowej, zbrojeniowej i logistycznej USA dla Ukrainy, nie oznaczałoby to od razu, że ta na drugi dzień wyciągnęłaby białą flagę. Nie oznaczałoby to również przerwania pomocy innych sojuszników Ukrainy, w tym przez Polskę i większość krajów UE, na pewno poza Węgrami, które i tak nie wspierają Ukrainy, i Słowacją.

Tym bardziej, że jaka byłaby pewność, iż w takiej sytuacji Putin zaprzestanie ataków na niekontrolowane przez wojsko rosyjskie pozostałe tereny Ukrainy i przystąpi do ostatecznych rozmów pokojowych, a nie np. wykorzysta sytuację i dokona zmasowanego ataku na wycofaną i pozbawioną wsparcia Ukrainę? Dlatego nikt nic nie zrobi zanim cokolwiek nie pojawi się przynajmniej czarno na białym na papierze. Tak czy owak, w razie jakichś rozmów pokojowych Putin chciałby jak najwięcej uzyskać, a więc zażądać rezygnacji Ukrainy ze wszystkich kontrolowanych przez Rosję terenów, również jej rezygnacji z członkostwa w NATO oraz zażądać zdjęcia wszelkich sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję, wraz z sankcjami osobowymi. Co miałoby go przed tym powstrzymać skoro miałby po przeciwnej stronie stołu postawionych pod murem Ukraińców? Czy mógłby w ogóle tych rzeczy nie zażądać w zamian za rzekomy pokój i oddać się na drugi dzień wraz z innymi pod sąd międzynarodowy?

W dodatku uwolnienie Putina i jego reżimu od odpowiedzialności za setki tysięcy ofiar tej wojny, za Buczę, za dziesiątki tysięcy cywili pogrzebanych żywcem w ruinach Mariupola, Bachmutu i wielu innych zrównanych z ziemią miast, wsi i miasteczek Ukrainy, i wpuszczenie go za to wszystko wolno z fantami z powrotem na salony międzynarodowe... byłoby moralnie niszczące i stanowiło dowód dla wszystkich watażków i reżimów światowych jak Chiny czy Iran, że NATO jest tylko świstkiem papieru bez znaczenia, a demokratyczny Zachód ukląkł przed carem Rosji, więc oni mogą robić już co chcą, atakować kogo chcą i jak chcą. Równie dobrze moglibyśmy uniewinnić i ułaskawić w jakichś rozmowach pokojowych w 45' Hitera, Himmlera (który zresztą o to się miał starać) oglądając makabryczne zdjęcia z Auschwitz czy Dachau, oraz pozwolić zachować Niemcom część zdobyczy w skutek czego IV Rzesza prawdopodobnie istniałaby do dzisiaj. Czy taka zwycięska i usprawiedliwiona Rosja, z Putinem już czy bez, zaprzestałaby knowań przeciwko innym i zrezygnowała ze swoich pierwotnych celów? Oczywiście, że nie i każdy miałby tego pełną świadomość.

Dlatego nie sądzę, że kiedykolwiek dojdzie do takiej sytaucji. Nie sądzę, że Donald Trump mógłby podjąć aż tak skrajne decyzje, nie mówiąc już o tym, że Kongres mógłby mu na to pozwolić. Owszem, Trumpowi być może udałoby się zainicjować jakieś rozmowy między Ukrainą a Rosją, ale co by z nich wynikło... to już druga sprawa. Zapewne w swoim stylu zagroziłby ukraińskiemu rządowi, że jak nie podejmie rozmów pokojowych to w końcu wycofa wsparcie USA. Zapewne posypałyby się też jakieś ostrzeżenia w kierunku Putina, że jak nie pójdzie również na jakieś ustępstwa to wówczas zrobi wszystko, żeby ta wojna była dla niego jeszcze bardziej uciążliwa i niszcząca dla Rosji. Czy jednak Ukraińcy mogą zgodzić się na oddanie całych wschodnich okupowanych przez Rosję terytoriów w Donbasie, Ługańsku oraz Krymu, z którego Putin na pewno nie zrezygnuje, za powiedzmy zgodę Rosji na przyjęcie Ukrainy do NATO? Przecież członkostwo w NATO miało już zostać jej zagwarantowane przez sojusz, choć ze względu na toczącą się wojnę odsunięte w czasie do czasu jej zakończenia. Gdzie więc ten zysk? Czy Putin będzie mógłby np. zrezygnować z okupowanych Donbasu i Ługańska za rezygnację Ukrainy z członkostwa w NATO? Przecież to znaczyłoby, że niczego w tej wojnie tak naprawdę nie uzyskał, a to członkostwo Ukrainy w NATO i tak jest pisane palcem na wodzie.

Nawet Trump nie jest w stanie rozwiązać tego węzła gordyjskiego, a przeciąć go mu się również nie uda. Obawiam się, że ewentualne zainicjowane rozmowy i tak zakończyłyby się fiaskiem, bo żadna ze stron nie może pójść na żadne ustępstwa, gdyż będą one oznaczać dla niej po prostu porażkę w tej wojnie. Można natomiast się spodziewać już tylko coraz większej eskalacji tego konfliktu, o co zresztą zadbali już sami Ukraińcy przenosząc działania wojenne na terytorium Rosji. Wiele zależy od tego jak dalej się one potoczą. Dopóki jednak trwają, Trump nie będzie mógł zażądać ich przerwania od Ukrańców, o co też im głównie chodziło, ani tym bardziej niczego wymóc na Putinie. Nawet jak Ukraińcy się w końcu wycofają z rosyjskich ziem, Putin nie będzie mógł ot tak po prostu o tym zapomnieć.

Reasumując: prezydentura Trumpa wcale zatem nie musi być jakaś katastrofalna dla Ukrainy i dla nas. Trump, bez względu na swój stosunek do NATO i tej wojny, nie podsadzi swoimi decyzjami interesów USA i ich ambicji bycia potęgą gospodarczą i militarną, która w dużej mierze zależy od dobrych stosunków z Europą i trzymania w szachu co po mniejszych watażków i dyktatorów, którzy już z tego szacha w takiej sytaucji by się szybko uwolnili. Dlatego bez względu na to kto będzie następnym prezydentem USA... nie zmieni to drastycznie polityki tego kraju wobec Europy i samej Ukrainy.

Wojnę na Ukrainie może na dobre przerwać tylko sprawiedliwy pokój, a ten jest możliwy tylko wówczas, gdy z tej wojny zwycięsko wyjdzie tylko jednak ze stron. I nie będzie to Rosja. Dlatego pokój à la Trump to mrzonki i daleko jeszcze do fajerwerków. No chyba, że tych sztucznych, które odpalamy co roku na Sylwestra. Póki co jednak boję się myśleć o tym, co przyniesie nam przyszły nowy rok. Wątpię jednak, że będzie to pokój à la Trump... tym bardziej, że jego prezydentura nie wydaje się już tak pewna jak jeszcze wydawała się miesiąc temu.


1 - 2. https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/trump-wyjdzie-z-nato-gdyby-nie-nato-putin-nie-robilby-takich-rzeczy/yc4lebs

Ogólne informacje o uprawnieniach prezydenta USA za stroną: https://www.infor.pl/prawo/konstytucja/zagraniczne-akty-prawne/4721692,Jakie-uprawnienia-ma-prezydent-USA.html#google_vignette

Piszę pamiętnik artysty,/Ogryzmolony i w siebie pochylon,/Obłędny, ależ wielce rzeczywisty!//C.K.Norwid: Klaskaniem mając obrzękłe prawice ze zbioru Vade-mecum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka