krzak gorejący krzak gorejący
128
BLOG

Dziady cz.V. Dramat smoleński w dwóch aktach z epilogiem cd. (Akt II; Scena I - IV)

krzak gorejący krzak gorejący Kultura Obserwuj notkę 8

Dziady cz.V

imagedramat smoleński w dwóch aktach z epilogiem


Tym, co służyli Narodowi i zapłacili za to najwyższą cenę - - -


Poprzednie części:

Wstęp; Akt I: Scena I - III

Akt I; Scena IV - VIII

Akt I; Scena IX - XII


Akt II


Scena pierwsza

Kilka miesięcy później.

Pałac Prezydencki, Kancelaria Prezydenta.

Wchodzi szef kancelarii.

Szef kancelarii

Jest już porozumienie w sprawie przeniesienia

Krzyża do św. Anny.

Prezydent (wcześniej jako pełniący obowiązki)

                                 Koniec przedstawienia.

Rzecznik rządu

Oby.

Prezydent

          Myślisz, że mogą być jakieś problemy?

Nie wpuszczą nawet księży?

Rzecznik rządu

                                                Siłą nie możemy

Ich stamtąd wyprowadzać.

Szef kancelarii

                                             Sami się wykruszą.

Prezydent

Nim to się stanie prędzej mnie dziady uduszą.

Patrz, jak trzymają. łapie się za gardło Ledwo oddycham. Katolik

Przecież jestem! I mnie to porusza i boli.

Szef kancelarii

Nikt w to nie wątpi.

Prezydent

                                Na co więc to przedstawienie?

Te modły są jak w okna rzucane kamienie.

Szef kancelarii

Przesada. Ludzie muszą to odreagować.

Prezydent

Tylko wariat mógłby w tym wszystkim nie zwariować.

Jak nie uda się zabrać krzyża do kościoła

Każ zrobić ogrodzenie żelazne dokoła.

Nad ranem wszystko sprzątnąć. Krzyż niech u nas stanie.

Potem coś wymyślimy.

Rzecznik rządu

                                     Dobre rozwiązanie.

wychodzi

Scena druga

image

Plac przed Pałacem Prezydenckim. Mnóstwo ludzi, znicze, kwiaty, w tle prosty, drewniany krzyż ozdobiony biało-czerwonymi szarfami, pod nim m.in. zdjęcia pary prezydenckiej. Pod krzyżem ogrodzonym metalowymi barierkami stale kilka, głównie starszych, osób.

Postać pierwsza

Dziś przenosiny krzyża.

Postać druga

                                       Popatrz na tych ludzi.

Prędzej tu padną.

Postać trzecia

                                A mnie to wszystko już nudzi.

Postać pierwsza

Mnie też.

Postać druga

                   W końcu coś trzeba z tymi ludźmi zrobić.

Starszy mężczyzna I

przysłuchujący się im z boku

Związać, wywieść do lasu i po rusku dobić.

Nie o to chodzi? Co tak wytrzeszczacie gały?

Oczy były otwarte, lecz widzieć nie chciały.

Starszy mężczyzna II

Nie dojrzeli by wołu, choćby na nich usiadł.

Starszy mężczyzna I

W nich nasz naród upada.

Starszy mężczyzna II

                                            Lecz nie całkiem upadł

Skoro wciąż mamy takich wielkich patriotów,

Z których każdy na życia poświęcenie gotów

Dla ojczyzny. A tych co ojczyzna obchodzi?

Każdy patrzy jedynie jak sobie dogodzić.

Postać pierwsza

Ojczyzna to nie marmur, ale żywi ludzie

Pracujący dla dobra wszystkich w wielkim trudzie.

Starszy mężczyzna II

A co ty możesz wiedzieć o trudzie, młokosie?

Ledwo z domu wyszedłeś już masz męty w nosie

I kręcisz nim jak młynkiem. To im nie pasuje,

To tamto. Jeszcze życia dobrze nie spróbuje

Jeden z drugim a już mu do szczętu obrzydło.

Jeszcze się nie rozpędził a już łamie skrzydło.

Tak więc nie ucz nas ptaszku co to trud i znoje.

To, co masz, masz dzięki nam. Biedne dzieci twoje!

Starszy mężczyzna I

I wnuki.

Starszy mężczyzna II

            Wnuków lepiej na świat nie wywodzić

Gdy w domu pożar.

Starszy mężczyzna I

                                Pożar ugasim w powodzi.

Takie to już naszego narodu koleje:

Gasić pożar powodzią.

Postać pierwsza

                                       Pan się z tego śmieje?

Starszy mężczyzna II

Zostaw ich. Zaraz przyjdą tu księża z przesłaniem

Jedności narodowej. Niosą nam kaganiec

Pojednania, obrączką tą chcą nas ożenić

Jak psa z kotem.

Starszy mężczyzna I

                             Należy tę troskę docenić,

Obrączkę przyjąć, w kantorze na euro wymienić.

śmieją się

w tłumie poruszenie, wchodzą trzej księża

Ksiądz pierwszy

Bracia, przyszliśmy do was z przesłaniem miłości…

Głos z tłumu I

A co z przesłaniem prawa?

Głos z tłumu II

                                             I sprawiedliwości!

Ksiądz pierwszy

Sprawiedliwość zostawmy Bogu. Powinnością

Chrześcijanina darzyć się wzajem miłością.

Głos z tłumu I

Kochać zdrajców narodu? Judaszy? Brutusów?

I w Ewangelii nie ma takiego przymusu.

Ksiądz drugi

Kto zdrajcą, kto Judaszem… któż ocenić umie?

Głos z tłumu II

Ja umiem!

Głos z tłumu III

                  I ja! Czego tu ksiądz nie rozumie?

Głos z tłumu IV

Przyszliście krzyż nam zabrać?

Głos z tłumu III

                                                    Idźcie precz!

Głos z tłumu IV

                                                                           Nie damy

Krzyża!

image

Głos z tłum III

              Krzyż jest nasz! Prędzej tu życie oddamy!

księża naradzają się między sobą

podchodzą do krzyża, klękają, modlą się przez chwilę

wstają i odchodzą, tłum żegna ich oklaskami

Scena trzecia

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

Minister I

Musiałeś się tak ściskać z nim przed kamerami?

image

Premier

A co? Miałem odtrącić?

Minister II

                                        Z tymi szaleńcami

Nie da się dyskutować. Trzeba ich ukrócić

Choćby mieli przekleństwo na nas jakie rzucić.

Rzecznik prasowy

Dawno rzucili.

Minister I

                         Trzeba zacząć odpowiadać.

Nie będą hipokryci nas z grzechów spowiadać.

Minister II

Jakich grzechów?

Minister I

                               Tak mówię.

Minister II

                                                   Jak chcesz się biczować…

Minister I

Co biczować? Przestańcie mnie chwytać za słowa.

Premier

Najchętniej bym stąd uciekł, z dala od wszystkiego.

Minister II

Nic by z tego dla kraju nie wyszło dobrego.

Premier

I nie wyjdzie, bo kraj ten nie chce być rządzony

Racjonalnie, więc musi być…

Minister II

                                                 Przezwyciężony?

Scena czwarta

image

Warszawa, noc, dom na Żoliborzu.

Brat prezydenta

wchodzi z zapaloną świecą, stawia ją przed oknem

przygląda się swojemu odbiciu w szybie

Czy to ty? Czy to tylko moje przywidzenie?

Obraz na wpół złamany. Stracone złudzenie.

Jak rewers bez awersu. Jaki w tym cel? Jaki

Powód? Czekam na Twoje, Panie Boże, znaki.

Ty nie grasz w kości, pozór to dla bezrozumnych.

Nikogo bez powodu nie wrzucasz do trumny

Ni do kołyski.

bierze świecę z powrotem do ręki

                       Świat się nie poznał na tobie,

Bracie. Lecz ja to zmienię… nie na próżnoś w grobie.

Nie pozwól by mnie czarna wątpliwość dopadła.

Musi być w tym jakiś cel… choćby ręka diabła.

gasi świecę


cdn.

Piszę pamiętnik artysty,/Ogryzmolony i w siebie pochylon,/Obłędny, ależ wielce rzeczywisty!//C.K.Norwid: Klaskaniem mając obrzękłe prawice ze zbioru Vade-mecum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Kultura