Dziady cz.Vdramat smoleński w dwóch aktach z epilogiem
Tym, co służyli Narodowi i zapłacili za to najwyższą cenę - - -
Poprzednie części:
Wstęp; Akt I: Scena I - III
Akt I; Scena IV - VIII
Scena dziewiąta
Plac przed Pałacem Prezydenckim.
Postać pierwsza
Co to? Wiadomość przyszła mi na skrzynkę taka
Dziwna…
Postać druga
Mam złe przeczucia.
Postać trzecia
Będzie z tego draka.
Postać druga
I ja coś odebrałem…
Głos z tłumu
Prezydent… zaginął!
Głos z tłumu II
Uprowadzony!
Głos z tłumu III
Jakby we mgle się rozpłynął.
Postać trzecia
Co piszą?
Postać pierwsza
Spokojnie, wkrótce się wyjaśni.
Postać druga
Nie łudź się, że dostaniesz coś więcej od baśni
Braci Grimm.
Publicysta
przechodzi, wymachuje gazetą
Bajki, bajki, bajki dla każdego!
Postać pierwsza
Jak chcesz posłuchać bajek, udaj się do niego.
przychodzi coraz więcej ludzi
Postać druga
Ktoś przyniósł znicze.
Postać trzecia
A więc to prawda...
Postać pierwsza
Niestety.
Postać druga
Nie na to przedstawienie kupiłem bilety.
Postać trzecia
Nie tutaj miały płonąć znicze.
Postać druga
Leżeć kwiaty.
Wszystkie trzy postaci
I morzem kwiatów takiej nie przykryjesz straty.
klękają
Scena dziesiąta
Pałac Prezydencki, Kancelaria Prezydenta
Wchodzą: brat bliźniak prezydenta, szef kancelarii, rzecznik prasowy.
Brat prezydenta
A więc to pewne.
Szef kancelarii
Nie miał nikt szans na przeżycie.
Brat prezydenta
Odpowiedzą mi, dranie, za brata zabicie.
wchodzą dwaj panowie w garniturach i szef służb spec.
Szef kancelarii
Patrzcie, już się szykują do przejęcia warty.
Rzecznik prasowy
Diabeł im miesza w głowach.
Szef kancelarii
Czart rozdaje karty.
Szef służb spec.
Chciałbym mieć inne, lecz innych nie mamy.
To nie przedszkole, w Piotrusia nie gramy.
Rzecznik prasowy
Bezczelny…
Brat prezydenta
Zostaw, niech się napawają.
Zasiedli do gry z czartem, niech więc z nim pograją.
Rzecznik prasowy
Czart gra tylko na siebie, innych puszcza kantem.
Gdy ich mocniej przyciśnie - zapieją dyszkantem.
wychodzą
Scena jedenasta
Minister I
Drzwi już otwarte. Proszę, panie prezydencie.
Pełniący obowiązki
Pełniący obowiązki, póki co. Objęcie
Których przyszło mi, jak wiadomo, z wielkim trudem.
Minister II
wchodzi za nim Lud pragnie pocieszenia.
Pełniący obowiązki
Nie bratam się z ludem
Lecz go reprezentuję.
Minister I
Dobrze powiedziane.
Pełniący obowiązki
To z Gladiatora. Lecz nim na arenie stanę
Muszę wiedzieć, czy miecz mam dobrze naostrzony,
Czy dobry do ataku jak i do obrony.
Minister I
Jak brzytwa, sam ostrzyłem.
Minister II
Ja sam stal klepałem.
Pełniący obowiązki
Dobrych kowali widzę od rządu dostałem.
Minister I
Najlepszych.
Pełniący obowiązki
Zobaczymy. Nie lubię pomyłek.
wychodzi
Minister I
Ma serce jak ze stali.
Minister II
Lecz czy twardy tyłek?
idą za nim
Scena dwunasta
Plac przed Pałacem Prezydenckim, już ciemno. Mnóstwo palących się zniczy i kwiatów. Za nimi duży, drewniany krzyż. W koło ludzie. Podchodzą, przynoszą nowe znicze. Harcerze biorą je od nich i układają.
Poeta
Zanim ziemia wyrzuci z siebie morze lawy,
Niczym struty żołądek niestrawnej potrawy
Resztki, męczy się długo, trzęsie nią jak w febrze,
Ale się nie uskarża, o litość nie żebrze.
Aż w końcu, kiedy cała od żółci napuchnie,
Zatrzęsie się raz jeszcze i w sobie wybuchnie.
Wówczas żółć się wylewa z niej z krwią wymieszana
I staje się jak jedna, wielka krwawa rana.
Głos z tłumu I
Ludu mój, ludu, cóżem ci uczynił
Że tak mnie dręczysz, w czymże ci zawinił?
Głos z tłumu II
Ja nie wiem coś mi zawinił, o panie,
Lecz wiem, że w sercu ta rana zostanie.
Kto dzisiaj ze mną nie nosi tej rany,
Ten już jest z serca mojego wygnany.
Chór głosów z tłumu
Kto dzisiaj ze mną nie nosi tej rany,
Ten już jest z serca mojego wygnany.
Głos z tłumu I
Ludu mój, ludu, skoro znów tu stoję,
Przy twojej duszy straż swoją podwoję.
Głos z tłumu II
Straż swoją stawiasz przy duszy daremnie:
Gdy serce pali, dusza płonie we mnie.
Jeżeli jeszcze coś dla ciebie znaczy:
Postaw przy sercu nim pęknie z rozpaczy.
Chór głosów z tłumu
Jeżeli jeszcze coś dla ciebie znaczy:
Postaw przy sercu nim pęknie z rozpaczy.
Głos z tłumu I
Ludu mój, ludu, serce masz gorące,
Lecz twoje dłonie i usta parzące.
Głos z tłumu II
Skoro cię parzą me usta i dłonie
Weź choć ten prezent ode mnie na koniec.
podaje biało-czerwoną chustę harcerzowi, który następnie zarzuca ją na drewniany krzyż
Na twoje czoło spalone i usta:
Biało-czerwona Weroniki chusta.
Wszyscy
wyciągają własne biało-czerwone chusty i zarzucają je sobie na twarz
Na nasze czoła spalone i usta:
Biało-czerwona Weroniki chusta.
Koniec aktu pierwszego
cdn.
zdjęcia m.in. z: https://to.com.pl/10042010-przed-palacem-prezydenckim/ga/6541176/zd/10640734
Inne tematy w dziale Kultura