Nie da się ukryć, Tusk ma niełatwe zadanie. Oczekiwania wobec nowego rządu są spore, wyrastając z wygórowanych nadziei, które przyniosły Platformie wyborczy sukces. Trzeba więc było sporo obiecać. Zapewne na obietnicach – ich realności, zakresie, spójności itp. – skupi się większość komentarzy.
Ale ciekawszy niż treść expose jest język nowego premiera. Rzucają się tu w oczy pewne ważne innowacje.
Przede wszystkim Tusk zapewniał, że rząd będzie dbać o najsłabszych, a nie o najsilniejszych. O jakich grupach mówił? „Najsłabsi” to w języku dzisiejszego expose niezorganizowani pracownicy najemni. „Najsilniejsi” to pracownicy zrzeszeni w związkach zawodowych, upominający się o swoje prawa. Tacy, którzy potrafią od czasu do czasu coś na rządzie wymusić.
Obiecując zasypywanie podziałów między Polakami (o Polkach ani słowa), premier definiuje zarazem podziały nowe. Pracownikom najemnym o kruchej pozycji przeciwstawia nie pracodawców, lecz tych pracowników, którzy zrzeszyli się, aby wspólnie pilnować swoich praw. Nie chodzi więc premierowi o to, aby „słabsi” stali się silniejsi. Wręcz przeciwnie, chodzi o to, aby pozostali słabi, ufając, że rząd będzie o nich wspaniałomyślnie pamiętał.
Gwarancji jednak nie ma. Na razie wiemy na pewno tylko tyle, że – wbrew wyborczym zapowiedziom – nie ratyfikujemy Karty Praw Podstawowych. Czyli dokumentu, który mógłby coś „najsłabszym” realnie zagwarantować.
Tak więc „najsilniejsi” Tuska to nie pracodawcy. To nawet nie aparat policyjny, o którego sile zorganizowani pracownicy przekonywali się w III i IV RP wielokrotnie, by wspomnieć tylko robotników z fabryki kabli w Ożarowie czy pielęgniarki, których protesty tłumiono za rządów Buzka, Millera, Kaczyńskiego. „Najsilniejszymi” mają być ci spośród słabych, którzy zdobyli się na tyle siły – i wzajemnego zaufania – by się o coś wspólnie upomnieć.
„Zaufanie” – to właśnie, obok „dumy” i „zdrowego rozsądku”, słowo-wytrych dzisiejszego expose. Ale i ono uzyskuje nowy sens. Stosunek premiera do uzwiązkowionych pracowników pokazuje, że chodzi mu o zaufanie pionowe. Rząd wam zaufa, obiecuje, czyli nie będzie pilnował publicznych standardów (np. w edukacji). Wybierajcie i ryzykujcie sami. Zaufajcie rządowi, zachęca, to nie będziecie potrzebowali siebie nawzajem. Pozostaniecie zatomizowanymi jednostkami.
Bardzo to osobliwa wizja społecznego zaufania.
Co ciekawe, do organizacji pracodawców Tusk nie stosuje tej nowomowy. Nie mówi, że interesy najsłabszych, niezrzeszonych przedsiębiorców będą dla rządu ważniejsze niż żądania najsilniejszych z „Lewiatana” czy Business Center Club. Nie obiecuje, że rząd będzie się troszczyć o tych pierwszych, a nie o tych drugich. Nic takiego dzisiaj nie słyszeliśmy.
Adam Ostolski
Inne tematy w dziale Polityka