Na PO zagłosują m.in.:
Julia Hartwig, poetka
Bo wierzy, że to fajni kolesie.
Rafał Olbiński, artysta grafik
Dlatego, że zajmą się edukacją i są tolerancyjni.
Janusz Gajos, aktor
Bo im ufa.
Eustachy Rylski, pisarz
PO a może LiD? Byle nie Kaczory.
Izabela Cywińska, reżyser
Żeby bycie katolikiem nie było “sprawą obowiązującą i manifestowaną cały czas”. I żeby wstydu w UE nie przynosili.
Jerzy Radziwiłowicz, aktor
Rozsądni ludzie.
Leon Tarasewicz, malarz
Ze względu na otwartość i tolerancję.
Edward Dwurnik, malarz
“To jest nasza partia - artystów i inteligentów.”
Agnieszka Glińska, reżyser
Będzie oczywiście głosowała na PO, bo chciałaby żyć w kraju, gdzie premierem byłby Frasyniuk, a ministrem finansów Leszek Balcerowicz.
Piotr Cieplak, reżyser teatralny
“Oddam swój głos na cieniasów z PO, ponieważ oni mogą uratować kraj przed partią Jarosława Kaczyńskiego.”
Franciszek Starowieyski, malarz
Z powodu savoir-vivre’u. I dlatego, że mamy najbrzydszy rząd od czasów Łokietka w Polsce.
Kazimierz Orłoś, pisarz
Bo nie chce państwa jednego narodu i jednej religii.
Niektórzy z ankietowanych przez “Dziennik” w tej sprawie inteligentów kojarzyli nawet, że PO jest partią liberalno-konserwatywną, ale to nie poruszyło w nich żadnych procesów myślowych. Wszyscy prawie chcą zagłosować na partię proeuropejską, antylustracyjną, otwartą, tolerancyjną, respektującą rozdział Kościoła od państwa i bez “układowych” obsesji.
I jeszcze, żeby ładnie wyglądali i nie byli starzy. I absolutnie nie mogą być Kaczorami.
Pomińmy obietnice wyborcze, np. że PO podniesie znacznie uposażenia budżetówki i jednocześnie wszystkim zmniejszy podatki. Załóżmy, że PO w istocie jest partią liberalno-konserwatywną (liberalną ekonomicznie i konserwatywną obyczajowo) oraz znaną nam nie od dziś. Na kogo i za czym zamierzają zatem w istocie zagłosować nasze kochane wykształciuszki?
Na partię, która ukuła slogan “Nicea albo śmierć”, lecz niestety nie umarła. (I dlatego warto jej ufać.)
Na tych, którzy poparli powstanie CBA w znanym kształcie i pod znanym kierownictwem oraz ustawę lustracyjną, którą potem z takim zapałem zwalczali.
Na Polskę podziemia aborcyjnego, dyskryminacji mniejszości i religii obowiązującej w rzeczywistości od przedszkola. Na przywódców, którzy przed wyborami koniecznie muszą się chajtnąć w kościele.
Na partię, która różne rzeczy kobietom obiecuje, ale jak przychodzi co do czego, to nagle brakuje dla nich miejsc na szczycie list wyborczych.
Za rosnącymi nierównościami społecznymi i dogmatycznie czczonym wolnym rynkiem.
Czy dowiadujemy się w ten sposób czegoś nowego o polskiej inteligencji? Chyba niczego. Po prostu zasługuje ona na kolejną kadencję PiS albo na POPiS, a jak dostaną POLiD to i tak nie zauważą różnicy. Bo i taka koalicja (z dominującym PO) jeśli chodzi o stosunek do wolnego rynku, tolerancji i liberalizacji kulturowej niczego w Polsce nie zmieni. Ok. Będą mieli ładniejsze krawaty.
Dostrzegam różnicę między ohydnymi Kaczorami a estetyczniejszym, acz niesłusznym, PO, nie ma jednak w tych wyborach żadnej realnej alternatywy wobec nich. I dlatego bardzo się cieszę, że wyjeżdżam w tym czasie do Wrocławia na Międzynarodowy Festiwal Opowiadania. Inteligent jak nie wie co zrobić, zawsze może zająć się literaturą. W każdym razie wydaje się to mniej absurdalne niż głosowanie na PO – proeuropejską partię otwartości, tolerancji i równych szans.
Kinga Dunin
Inne tematy w dziale Polityka