Podobno zakazane ma być propagowanie symboli ideologii komunistycznej. Na ten temat toczyła się debata w mediach. A właściwie nie toczyła, bo co to za debata. Sławomir Sierakowski, zdaje się, powiedział: „A teraz łapcie mnie!”, na co reszta dyskutantów powiedziała „Aha”. Ktoś powiedział, że w sumie sama ideologia komunistyczna jeszcze nie jest złem, bo zbudowana jest na altruizmie. Ktoś inny na to, że skoro wszelkie próby wprowadzenia w życie tej ideologii kończyły się zabijaniem ludzi, no to w samej ideologii musi być coś złego. Reszta dyskutantów powiedziała: „Aha”.
W tej sytuacji ja chciałbym poprosić o zakaz szerzenia neoliberalizmu. No bo wszelkie próby wprowadzenia w życie tej ideologii albo zaczynały się od katastrofy, albo na niej kończyły. A właściwie i jedno, i drugie. Nigdzie nie wprowadzono neoliberalizmu w sposób demokratyczny. I w wielu miejscach było też zabijanie ludzi. Tortury i morderstwa w Argentynie, tortury, morderstwa i obozy koncentracyjne w Chile, internowania w Boliwii, odbieranie ludziom domów na Cejlonie, odbieranie ludziom domów i szkół w Nowym Orleanie, antydemokratyczny szwindel Balcerowicza w Polsce, antydemokratyczny szwindel Gajdara w Rosji. I wreszcie kompletna jatka ekonomiczna na Sajpanie, gdzie wprowadzono neoliberalizm bez ograniczeń. Sporo tego. Mnie najbardziej zafascynował opis reżimu chilijskich obozów koncentracyjnych. Okazało się, że ludzie, nawet sprowadzeni torturami do poziomu zastraszonych zwierząt, ciągle nie chcą zachowywać się zgodnie z neoliberalnym schematem. Więźniowie jakoś nie wykazywali godnej indywidualistycznej postawy, ciągle przejawiały się u nich resztki zgniłego altruizmu, z którego, jak wiadomo, lęgną się różne socjalizmy i inne zboczenia. Żeby więc wtłoczyć więźniów w neoliberalny schemat, karano ich szczególnie surowo za wszelkie ludzkie odruchy względem innych więźniów: na przykład za podzielenie się racją żywnościową.
Nie mogę o tym myśleć spokojnie, szczególnie kiedy czytam różnego rodzaju wyśmiewania: „Ojoj, młodziankowie z Krytyki Politycznej znaleźli sobie nowego czarnego luda, neoliberała. I próbują z tego słowa uczynić brzydkie słowo”. Proszę panów, to jest brzydkie słowo. Tak samo, jak brzydkim słowem jest esesman, inkwizytor czy czekista. Panowie możecie sobie pozwolić na takie wyśmiewanie tylko dlatego, że w Polsce neoliberalizm wprowadzono w sposób względnie (powtarzam, względnie) łagodny. Tylko szwindel, tylko grabież, tylko masowy strach, bez morderstw i tortur.
Oczywiście, w kwestii zakazu propagowania symboli neoliberalizmu będzie kłopot. Ta sprytna ideologia nie ma symboli. Jeżeli z czymś się wizualnie kojarzy, to z kolorem niebieskogranatowym. Ale nie można zakazać koloru niebieskogranatowego. Tak samo, jak nie można zakazać czerwonego. To może w takim razie zakażemy butów od Prady?
Teraz powinien rozlec się jęk: „Olaboga, o jejusie margaryno, ojejejej, Krytyka Polityczna chce zakazać liberalizmu, Piątek chce zakazać koloru niebieskiego”. Spokojnie, ja nie chcę zakazywać. Ale uważam, że powinniśmy być sprawiedliwi. Zakazujemy jednej ideologii, ponieważ jej wyznawcy w bardzo wielu sytuacjach odbierali ludziom własność, godność i życie - podczas ostatniego stulecia. To dlaczego nie zrobimy tego z drugą ideologią, której wyznawcy robili to samo podczas ostatniego pięćdziesięciolecia? Tym bardziej że ta druga jest ciągle obecna i po ostatnim kryzysie znowu podnosi swój żarłoczny łeb?
I uwaga: mówię tu o neoliberalizmie. Nie mówię o liberalizmie. Pierwszą podstawową różnicę między liberałem a neoliberałem można bardzo łatwo zaobserwować w Polsce. Neoliberał mówi w kółko: „Wolny rynek, wolność, wolność, wolność”, ale kiedy powiesz mu: „Przepraszam, nie do końca się z tobą zgadzam”, neoliberał krzyczy: „Ty pachołku Stalina, oszołomie, komunisto, czerwony populisto, tacy jak ty wysyłali ludzi na Syberię”. Liberał powiedziałby: „Ciekawe, powiedz o tym więcej”. Liberalizm zakłada, że ludzie mogą mieć różne poglądy i że ścieranie się tych poglądów ma wartość. Inna różnica: liberał wie, że wolny wyścig o sukces tylko wtedy ma sens etyczny i zostanie zaakceptowany przez ogół, kiedy uczestnicy tego wyścigu w momencie startu mają szanse możliwie wyrównane. Liberalizm więc nie tylko dopuszcza, ale wręcz zakłada zrównywanie ludzi w dziedzinie prawa, praktyk społecznych, dostępu do edukacji i informacji oraz pomocy finansowej dla tych, którzy chcą zacząć działalność gospodarczą od zera. Czyli - postuluje pewną formę sprawiedliwości społecznej, a nie balcerowiczowsko-kulczykowską dżunglę.
No i na pewno liberał nie wymyśliłby, żeby karać ludzi za szerzenie idei czy symboli komunistycznych. Raczej zacząłby pytać, co te symbole znaczą dziś, dlaczego wracają i jakie zaniedbania w budowie demokracji sprawiły, że te symbole znowu mogą być atrakcyjne. Tyle że wtedy mógłby usłyszeć: „Ty pachołku Stalina, pożyteczny idioto, tacy jak ty komunistom dupę lizali”. Od neoliberała, oczywiście.
Ten tekst dedykuję wszystkim uczestnikom dyskusji pod tytułem: „Czy w Polsce jest liberalizm?”, która odbędzie 9 lutego o godzinie 18.00, w Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat.
Tomasz Piątek
Tekst ukazał się na www.krytykapolityczna.pl
Inne tematy w dziale Polityka