Po sukcesie pomarańczowej rewolucji poparcie Juszczenki drastycznie spadało. Pod koniec 2009 roku sondaże wskazywały, że na obecnego prezydenta chce głosować mniej niż 3 proc. wyborców. Ostatecznie uzyskał trochę ponad 5 proc.
Kilka dni temu prezydent Wiktor Juszczenko ogłosił Stepana Banderę bohaterem narodowym. Pomijając kontrowersje wokół stosunków polsko-ukraińskich, opinie o Banderze są podzielone także wśród samych Ukraińców. Jest bohaterem, ale tylko części mieszkańców Galicji - tych, którzy odwoływali się do mitu niepodległego państwa ounowskiego, nacjonalistycznego i czystego etnicznie. OUN, a później UPA ambitnie przeprowadzały „czystki” - nie tylko usuwano Polaków, Rosjan i Żydów, ale także „niewiernych” Ukraińców odrzucających wartości UPA.
Juszczenko swoje działania skupił na polityce historycznej opartej na próbie „zarażenia” społeczeństwa własnymi wartościami. Dlatego wciąż nie widzi niczego dziwnego w uznawaniu wartości galicyjskich za narodowe. Nie rozumie, dlaczego społeczeństwo się na to nie godzi. Według Juszczenki jedynie jego droga daje szansę „uratowania” Ukrainy przed czyhającymi za każdym rogiem poplecznikami Kremla.
Samo nasuwa się porównanie do Lecha Kaczyńskiego, z którym nota bene często współpracował. Wystarczy spojrzeć na ich wspólne zaangażowanie w konflikt rosyjsko-gruziński. Obu wydawało się, że wiedzą najlepiej, kto w tym konflikcie jest „dobry”, a kto „zły”.
Ten podział zdominował całą kadencję Juszczenki. Za wszelką cenę chciał przekonać do niego Ukraińców. „Zło” widział wszędzie, nawet w działaniach swojej dawnej sojuszniczki premier Julii Tymoszenko, która stała się celem ataków podczas kampanii wyborczej.
Prezydent nie zrobił praktycznie niczego, aby spożytkować „po-pomarańczową” sytuację. Reformowanie Ukrainy skończyło się walką na poziomie prezydent-premier. Jednak nie walczono tam o idee czy wizje, tylko o władzę, co przyczyniło się do pogorszenia wizerunku kraju za granicą. Społeczeństwo znowu biednieje. Oligarchowie jak byli, tak są przy władzy. Walczący o historię Juszczenko przejdzie do niej jako symbol „pomarańczowego” rozczarowania.
Paweł Pieniążek
Tekst ukazał się na witrynie www.krytykapolityczna.pl.
Inne tematy w dziale Polityka