Ideologia nie znosi próżni. Skoro więc w ostatnich latach odeszło ze świata doczesnego kilkoro tzw. autorytetów, to też producenci ideologii musieli wziąć się do roboty i wykreować ich następców.
O reaktywacji i obronie jednego z czołowych autorytetów pisałem w zeszłym tygodniu. Dzisiaj jednak narodził się nam jednak autorytet nowy – prof. Jerzy Buzek (z akcentem na profesor).
W zeszłym tygodniu u Justyny Pochanke gościł Aleksander Kwaśniewski. Prowadząca zatroskana kondycją lewicy zaczęła krytycznie odnosić się do osoby przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego. Zarzut miała tylko jeden „Napieralski krytykuje prof. Jerzego Buzka” – stwierdziła z wyrzutem prowadząca!
Napieralskiego pewnie za parę rzeczy można krytykować, ale na pewno nie za to, że sam krytykuje Buzka. Bo ten na krytykę zasłużył jak mało kto. Nie owijajmy w bawełnę, Buzek był najgorszym premierem ostatniego dwudziestolecia. Milion nowych bezrobotnych, cztery przestrzelone reformy i obłąkańcza polityka schładzania gospodarki Leszka Balcerowicza (tfu, prof. Leszka Balcerowicza).
Wymieniać można by długo. Dzisiaj dla mediów jest to historia bardziej zamierzchła niż stan wojenny. Wszystko to zostało unieważnione w chwili, gdy Buzek został wyniesiony na świeckie ołtarze. Z profanum polityki został przeniesiony do sacrum metapolityki.
Więc z szacunkiem do Pana Profesora!
Bartosz Machalica
--
Tekst ukazał się na witrynie www.krytykapolityczna.pl.
Inne tematy w dziale Polityka