Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna
84
BLOG

Arnold: To nie fabryka sznurowadeł

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna Polityka Obserwuj notkę 6

Przed wielu laty w łódzkiej wytwórni filmowej szefem produkcji był komiczny człowiek – aparatczyk, ktory miał zwyczaj wpadać w najmniej odpowiednich momentach na plan filmowy, przerywając zdjęcia. Stawał i krzyczał, że za wolno pracujemy. Wówczas ekipa filmpowa chórem odpowiadała: „To nie jest fabryka sznurowadeł!“. Dzisiaj to samo chciałabym powiedzieć panu Hausnerowi. Otoż kultura, proces jej tworzenia i powstałe dzieła nie są towarem podległym popytowi i podaży. Tylko nieświadomy tego faktu ekonomista może wolność tworzenia dóbr kulturalnych i ich odbiór mylić z wolnością rynku. Kultura nie jest towarem, jest sposobem życia i jako taka nie może być przedmiotem konsumpcji, ani jedynie sposobem spędzania wolnego czasu. Talent, kreacja artystyczna i intelektualna muszą się dziać w nieskrępowanej wolności, bo są nieprzewidywalne. Ograniczanie ich mechanizmami rynkowymi prowadzi do uśrednienia i stagnacji, bowiem popyt podąża zawsze za tym co znane i lubiane przez większość. Taka demokratyzacja gustu zabija awangardę, eksperyment, po prostu rozwój kultury. Państwo powinno być gwarantem ewolucji kultury i tak należy rozumieć zapis konstytucyjny dotyczący wolnego jej rozwoju.

Odpowiednie wyposażenie człowieka w umiejętność percepcji kultury decyduje o poziomie cywilizacyjnym społeczeństw. I ten problem podnoszony jest w naszym kraju od lat. Proponowana reforma Hausnera nie uwzględnia zagadnienia, ponieważ reformator najwyraźniej sam pozbawiony jest powyższych zdolności percepcyjnych. Jestem w stanie wyobrazić sobie takiego człowieka, opisuje go zresztą literatura. Ale nie mogę uwierzyć, że rządząca klasa polityczna powierzając przygotowanie reformy ekonomiście (nota bene za nasze podatki) otwarcie przyznaje się do nieposiadania potrzeb i aspiracji kulturalnych.

Współczesna elita polityczna okazała pogardę nie tylko wobec ludzi tworzących kulturę, ale wobec całego społeczeństwa korzystającego z jej dóbr. Dowody potwierdzające taki stan rzeczy są jednoznaczne:

1. kompletne ignorowanie przez władzę faktu likwidacji kulturotwórczego charakteru radia i telewizji publicznych, mimo protestów społecznych;
2. otwarta akceptacja dla projektów mających ograniczać możliwości poszerzania wiedzy przez najzdolniejszych (płatny drugi kierunek studiów);
3. całkowity brak udziału polityków wszelkich opcji w życiu kulturalnym kraju – nie uświadczysz polityka w teatrze, w kinie lub na koncercie; wystarcza im ich własny luddyczny, codzienny teatr, którzy sami tworzą w mediach, są w nim aktorami, reżyserami i widownią.

To było nie do pomyślenia nawet za komuny. Wówczas decydenci, z reguły ludzie cyniczni i niewykształceni wstydzili się otwarcie przyznawać, że mają artystów i społeczeństwo w… głębokiej pogardzie.

Stopień kuriozalności planu ministra Hausnera przywodzi na myśl jeszcze jeden cel. Otóż debata na zbliżającym się Kongresie Kultury ma zostać sprowadzona do krytyki owego projektu. To jest pomysł iście diabelski, ale cwany. Zamiast zastanawiać się nad współpracą państwa i ludzi kultury dla wykształcenia w społeczeństwie umiejętności percepcji kultury, będziemy marnować czas Kongresu przyjmując destrukcyjny dla debaty o kulturze dyskurs ekonomiczny. Pozwolimy ludziom wyzbytym potrzeb kulturalnych narzucić sobie zasady gry.

 — 
Agnieszka Arnold  - polska dokumentalistka, reżyser i reporterka telewizyjna. Autorka m.in. filmów  Sąsiedzi, Bohater, Bunt Janion. W 2001 roku otrzymała Nagrodę Wielką Fundacji Kultury.

 — 
Czytaj też:Mencwel: Kultura to nie przemysł tekstylny

Tekst ukazał się na witrynie www.krytykapolityczna.pl.

Krytyka Polityczna

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka