Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna
64
BLOG

Machalica: Partactwo i dobra robota

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna Polityka Obserwuj notkę 9

Tegoroczny wieczór wyborczy okazał się pełną kompromitacją. I nie tylko na antenie TVP – jak pisała „Gazeta Wyborcza”, ale również u prywatnej konkurencji. Zbiorowa kompromitacja to brak badań exit poll. Na wypytywanie wyborców pod lokalami wyborczymi żadna telewizja nie znalazła środków. Zamiast tego mieliśmy sondaże telefoniczne. Co gorsza, o tej subtelnej różnicy telewidzów niezbyt chętnie informowano. W efekcie cofnęliśmy się do połowy lat 90.

To, że zrobiono sondaż telefoniczny – pal licho. Niezależnie od tego, jak dokładne wyniki się zbierze, do przeliczania ich na mandaty używa się tej samej ordynacji. I właśnie w tym punkcie mieliśmy największa kompromitację wieczoru wyborczego. News wieczoru - że Wojciech Olejniczak nie zdobył mandatu - dla każdej osoby znającej ordynację wyborczą był oczywistą kaczką dziennikarską. I to już wieczorem w sniu wyborów – wszak znany był sondażowy wynik Olejniczaka i jego towarzyszy z listy SLD-UP. Rano, gdy znaliśmy wyniki z 98,9 proc. komisji wyborczych, utrzymywanie, że Olejniczak nie ma mandatu, stało się niemal tragikomiczne. Szczyt absurdu osiągnęliśmy, gdy media powołały się na rzecznika SLD Tomasza Kalitę, który w oparciu o źródła w komisji wyborczej podał, że lider warszawskiej listy Sojuszu jednak zdobył mandat. Pytanie, do czego był potrzebny dziennikarzom cynk od Kality? Nie wystarczyło wziąć kartki i ołówka i rozdzielić 7 mandatów, jakie zdobyło SLD? Przy takiej liczbie mandatów zajmuje to ok. 30 sekund.

Lejtmotywem powyborczych relacji były utyskiwania na wielce skomplikowaną ordynację wyborczą. Rzeczywiście jest ona skomplikowana, ale dla gospodyń domowych i widzów TVN24. Dla dziennikarzy nie powinna jawić się jako wyzwanie intelektualne na poziomie fizyki kwantowej. A dla twórców powyborczego sondażu z SMG/KRC jej znajomość jest zawodowym obowiązkiem. Miernikiem profesjonalizmu. Jeśli ktoś się skompromitował tego wieczoru, to właśnie ta firma badawcza. Można wybaczyć nawet relatywnie duży błąd statystyczny. Wybaczyć błędnego przeliczania głosów na mandaty nie sposób.

Poza irytującymi pomyłkami resztę wieczoru wyborczego wypełniły nudy na pudy. Ciekawie zrobiło się w TVP Info około godziny 23. Rozmowa zeszła na temat Libertasu. Mało dyskretne wsparcie dla tej formacji zarzucił TVP Jacek Żakowski. Za ciosem poszedł Sławomir Sierakowski, pytając prowadzącą, jak ocenia swój wynik? Cóż, trudno dobrze oceniać wynik w granicach jednego procenta. To jednak pikuś. Tego samego wieczoru spora grupa dziennikarzy „swój wynik” mogła ocenić bardzo pozytywnie.  I to jest prawdziwy problem. Farfały i libertasy przeminą. Ogólnie rozumiana liberalno-konserwatywna hegemonia ma się znakomicie.

Bartosz Machalica

---
Tekst ukazał się na witrynie www.krytykapolityczna.pl.

 

Krytyka Polityczna

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka