Po śmierci papieża jeden z przyjaciół pytał mnie, czy naprawdę nie czuję żalu po odejściu kogoś wielkiego i bliskiego. Moje wymijające odpowiedzi, że oczywiście trudno cieszyć się ze śmierci człowieka, przyjmował z niedowierzaniem. Trochę podobnie czuję się przy okazji obchodów dwudziestolecia wyborów 89’. Naprawdę nie cieszysz się z odzyskania wolności? Na pewno się cieszysz i tylko z przekory wymigujesz się od szczerej odpowiedzi. Nie cieszą się tylko niedorajdy. Normalnym ludziom po ‘89 żyje się dobrze i najwyżej mają czasami problemy z wyrwaniem się z dobrze płatnej pracy, żeby pofotografować żurawie (jeśli nie wiecie, o co chodzi, zajrzyjcie do „Dużego Formatu”, dodatku do GW z 4 czerwca).
Tak naprawdę, to istnieje kilka ważnych powodów, żeby na przemiany ostatnich 20 lat nie patrzeć przez różowe okulary. Trzeba o nich przypominać, bo nie tylko od święta wolimy udawać, że nie są istotną częścią porządku, jaki stworzony został w Polsce.
Przy okazji rocznicy wyborów do omdlenia powtarza się, że zdarzyło się coś, co się wcześniej ludziom w głowie nie mieściło. To prawda, robotnikom w latach 80. XX wieku nie przyszłoby do głowy, że będą zarabiać połowę tego, co ich koledzy i koleżanki pracujące w przemyśle na stanowiskach nieprodukcyjnych. Puknęliby się w głowę, gdyby ktoś powiedział im, że za 20 lat dochody w najbiedniejszych gospodarstwach domowych będą stanowić 50% średniej a w najbogatszych 300%. Śmiechem zabiliby tego, kto twierdziłby, że popierane przez nich zmiany sprawią, że bezrobocie wahać się będzie od 20 do 10 procent, a połowę z bezrobotnych stanowić będą robotnicy. Najłatwiej uwierzyliby chyba w to, że jeśli będą przeciw temu protestować, to w głównych kanałach telewizyjnych przedstawią ich jako chuliganów.
No ale może warto było za cenę wolności? Problem w tym, że 89’ wcale nie oddziela zniewolenia od wolności. Warto pamiętać choćby o prawie do usuwania ciąży. Ta wolność, podobnie jak zasada świeckiego państwa, poświęcona została już na początku lat 90. na ołtarzu kompromisu. Poza tym po 89’ argumentem z wyzwolenia hamowane były różne próby poszerzania obszarów wolności. Kiedy policja pacyfikowała poznański marsz równości, nietrudno było usłyszeć opinię, że w zasadzie cieszyć się trzeba, że interwencja była cywilizowana, bo milicja zrobiłaby demonstrantom ścieżkę zdrowia. Wedle tej logiki póki nie ma zrywania paznokci, narzekania na ograniczenia wolności to mazgajstwo i fanaberia.
Nie do końca wiadomo, do czego posuwali się agenci CIA w traktowaniu więźniów, z którymi latali po świecie i lądowali także w Polsce. Czy jeśli nie było zrywania paznokci, to nie ma o czym mówić? Wojna z terroryzmem podważyła jeden z fundamentów zachodniej kultury, jakim jest wiara w prawa człowieka, a Polska popierając tę wojnę ponosi za to część odpowiedzialności. Szybciej niż nam się zdawało dołączyliśmy do Zachodu i dotyczy to nie tylko profitów, ale także grzechów.
‘89 wart byłby szampana, gdyby obudzone wtedy oczekiwania odświeżone zostały do krytyki współczesnej Polski.
Maciej Gdula
Inne tematy w dziale Polityka