Zauważanie dyskryminacji kobiet w przestrzeni publicznej nie jest zajęciem szczególnie przyjemnym, także ze względu na swoją przewidywalność i powtarzalność: wystarczy włączyć telewizor albo wziąć do ręki dowolną gazetę, zadać pytanie “a kobiety?” i przykłady będą się sypały jak z rękawa.
Rzucam więc okiem na sobotnio-niedzielne wydanie “Gazety Wyborczej”: na pierwszej stronie informacja, że “Człowiekiem Roku” został wybrany Tadeusz Mazowiecki. Czy rzeczywiście jednak chodzi o „Człowieka”, czy może raczej „Mężczyznę Roku”? Nagroda przyznawana jest od 10 lat, więc sięgam po zestaw laureatów z lat poprzednich. Pierwszym wyróżnionym był Vaclav Havel, następnie zostali uhonorowani: George Soros, Siergiej Kowaliow, Joschka Fischer, Günter Verheugen, Bronisław Geremek, Javier Solana, Zbigniew Brzeziński, Józef Życiński i Andrzej Wajda.
Jak widać, mamy tu do czynienia z mało zróżnicowanym gremium starych mężczyzn, w którym rej wodzą politycy. Różnorodność też się przyda, ale wszystko w swoim czasie. Najpierw wyrównywano przede wszystkim proporcje między Polakami i obcokrajowcami, z czasem znalazło się miejsce dla księdza, a potem nawet artysty. Dla kobiety ciągle jeszcze nie.
Taki stan rzeczy oczywiście nikogo nie dziwi, wszyscy są do niego przyzwyczajeni. Nie warto więc nawet zadawać pytania, jak to możliwe, że przez dziesięć lat nie było żadnej wartej wyróżnienia kobiety. Po prostu trzeba jeszcze zaczekać, a być może już za rok lub dwa “Gazeta Wyborcza” odznaczy Barbarę Skargę albo inną miłą swemu sercu panią, którą uzna się za spełniającą warunki zostania “Człowiekiem Roku”. Ale najpierw panowie!
O tym, że nie jest to sytuacja wyjątkowa czy niespotykana, świadczy historia innych wyróżnień. Choćby Nagrody Literackiej Nike. Zanim statuetka i czek powędrowała do Joanny Olczak-Ronikier, nagrodzono Myśliwskiego, Miłosza, Barańczaka, Różewicza i Pilcha. Po prostu najpierw trzeba obsłużyć kilku ważnych panów, dopiero potem doceni się kobietę, a wreszcie może nawet dla jakiegoś miłego geja znajdzie się miejsce. Po kolei.
Tymczasem nazywajmy jednak rzeczy po imieniu. Na razie nagroda “Wyborczej” to ciągle “Mężczyzna Roku”.
Krzysztof Tomasik
---
Tekst ukazał się na witrynie www.krytykapolityczna.pl.
Inne tematy w dziale Polityka