Media żyją przekonaniem, że społeczeństwo żyje inicjowanymi przez nie kampaniami społecznymi. „Dziennik” walczy z kluczem maturalnym z polskiego, „Wyborcza” z e-dyskryminacją Polaków. Szkoda tylko, że chodzi jej tylko o e-dyskryminację konsumentów, a nie obywateli. Oczywiście każdy chce kupić książkę jak najtaniej, ale do tego nie sprowadza się problem dyskryminacji obywateli nowych państw członkowskich Unii Europejskiej. Dużo większym problemem jest wytworzenie się może nie tyle Europy dwóch prędkości, co Europy dwóch komfortów jazdy. Jedni podróżują elegancką setrą, otrzymują wysokie zarobki, mają dostęp do wysokiej jakości służby zdrowia, a poruszają się po prostych drogach, mijając proste chodniki i zadbane parki. Polacy jadą starym jelczem, płaca ich jest marna, służba zdrowia jest licha, drogi dziurawe, a chodniki krzywe. Polskiemu rządowi odpowiada ten stan rzeczy, bowiem poprzez niższe pensje i niższą jakość usług publicznych stara się zapewnić Polsce „konkurencyjność”. Tak naprawdę zapewnia nam półperyferyjność. Ze wszystkimi tego politycznymi konsekwencjami. Zamiast o konkurencyjność gospodarki lepiej walczyć o równe prawa, możliwości i warunki życia dla wszystkich obywateli europejskich. Walczyć o równość, ale czasem również walczyć o wyjątek. Jak w przypadku stoczni.
Ostatnio mamy bowiem do czynienia z kuriozalnym spektaklem związanym z obchodami 20. rocznicy wyborów 4 czerwca. Rządowi nie podoba się, że ktoś śmie zakłócić festiwal samozadowolenia, wszak mamy powody aby świętować. Niestety nie wszyscy. Co bowiem mają świętować stoczniowcy? To, że w 20. rocznicę upadku realnego socjalizmu ich zakład jest zatapiany? Czy żądanie, aby 4 czerwca świętowali nie jest po prostu szczytem bezczelności. Nawet jeśli przesadzam, to z pewnością nie będzie przesady w stwierdzeniu, że jest czymś normalnym, że w demokratycznym państwie przy okazji oficjalnych uroczystości państwowych odbywają się społeczne protesty. Demonstrują alterglobaliści, nacjonaliści, regionaliści i monarchiści. Nikt się nie obraża, nie dąsa i prawi kazań o konieczności szanowania narodowej jedności. Na tym polega demokracja. Dziwne, że w rocznicę 4 czerwca niektórzy sprawiają wrażenie, jak gdyby nie odrobili tej lekcji.
Bartosz Machalica
Tekst ukazał się na witrynie www.krytykapolityczna.pl.
Inne tematy w dziale Polityka