Globalne ocieplenie (tutaj trzeba podkreślić: spowodowane działalnością człowieka) na stałe zagościło w mediach i świadomości ludzkiej. Na Salonie24, też w regularnych odstępach czasu pojawiają się artykuły głoszące pilną potrzebę ograniczenia emisji CO2, która według krzewicieli wiary w tą nową religię, grozi nam rychłym zatopieniem np. Helu i innymi podobnej skali katastrofami. Ja rozumiem że żyć jakoś trzeba, a pracodawcę, który dobrze płaci, należy szanować i pilnie wypełniać polecenia służbowe, choćby kazał pisać, że pomiary prowadzone od kilkuset lat (!) są nie porównywalnie większe od tych sprzed lat dajmy na to 2000000. Jak już wspomniałem, rozumiem całą sytuację i nie budzi we mnie ta działalność większego zdziwienia. Jednak ta działalność jest prowadzona w szerszym kontekście, który wypada przedstawić. Otóż nie można już dalej przechodzić do porządku dziennego nad zatruciem całej planety. Śmieci, toksyny, odpadki, przerobiony grunt, zasypują każde wolne miejsce, coraz mniej miejsca zostawiając na swobodny rozwój przyrody naszej planety. Podobno oceany są zasypane odpadkami plastiku. Ocean Spokojny poważnie skażony wyciekiem z Fukushimy. W powietrzu mnóstwo obcych nam substancji. O glebie lepiej nie wspominać. Woda do picia to już obecnie produkt (!!!) uzdatniany do spożycia (a i tak mamy opory przed piciem nieprzegotowanej wody). Przepraszam za wyrażenie, ale nic innego nie przychodzi mi na tą sromotę: w szalonym pędzie po prostu sramy pod siebie.
Należy zatem, wobec skali skażenia środowiska, zadać pytanie: Na ile jeszcze wystarczy zasobów Ziemi, abyśmy dali radę w miarę normalnie żyć i nie wegetować na granicy upadku? Czy naprawdę sens życia ogranicza się do spożycia? Czy telewizor musi popsuć się akurat 5 miesięcy po upłynięciu gwarancji, a silnik w samochodzie rozpaść się po przejechaniu 200000 km. A przecież pamiętamy telewizory służące nam 10 lat i więcej, a były też samochody standardowo przejeżdżające 1 milion km. Dlaczego żywność wysoko przetworzona to w zasadzie szkodliwe dla nas substancje chemiczne i odpadki? Komu tak naprawdę potrzebny jest ten przyspieszony obrót gotówką, tak aby zyski z poziomów oszałamiających, wzrosły do poziomów astronomicznych. Ja wiem że współczesny globalny system ekonomiczny goni w piętkę i ani myśli zwalniać, bo w biegu jego jedyna nadzieja na trwanie i nie ma znaczenia że maleją szanse na ewolucyjną zmianę na bezpieczną wersję, ważne, aby bieg trwał jeszcze przez rok, dwa, a potem niech będzie potop. Zapytam jeszcze raz: Komu to potrzebne? Czy nam ta cała gonitwa poprawia jakość życia? W porównaniu do życia jakie wiedliśmy w przeszłości wynika że obecne życie w biegu zwyczajnie przestaje smakować – te warunki nie nadają się dla godnego życia. Jedyna rada: należy zwolnić! Należy przestawić się z gonienia za wzrostem w podążanie za jakością życia. Należy rozpocząć racjonalną gospodarkę zasobami planety, jako dobrami wspólnymi - nie prywatnymi. Jeżeli jako ludzkość nie dorośliśmy do tego aby się dogadać bez grożenia sobie atomem, nasz koniec będzie prędki.
Na tym tle wypada teraz napisać parę słów o tytułowych działaczach globalnego ocieplenia. Kiedy patrzę na ich motywacje i widzę jakimi środkami dysponują, szlag mnie trafia, bo owi działacze robią swoją robotę wcale nie w trosce o Planetę, ale o to aby ekonomia kręciła się jeszcze szybciej. Wobec granicy popytu na produkowane dobra, ktoś wpadł na doskonały pomysł: wymieńmy całą energetykę naszej cywilizacji na taką bardziej skomplikowaną. Klimat się zmienia, to fakt, ale zmienność klimatu, to akurat jego cecha immanentna. Biedacy nie mają technologii, więc będą musieli albo płacić podatek emisyjny, albo kupią wysoką technologię. Przy okazji zryją resztę swoich pól uprawnych w poszukiwaniu pierwiastków ziem rzadkich, bez których ta wysoka technologia nie zadziała. Pomija się już zupełnie fakt, że czysta fabryka paneli słonecznych, korzysta z usług szeregu podwykonawców, którzy już tacy czyści nie są. Takich informacji kapłani globalnego ocieplenia już ogółowi wiernych nie przedstawią. A przecież mają w swoich rękach wszystkie moce jak media, władzę, kapitał, aby postawić się w roli odpowiedzialnego gospodarza i rozpocząć ruch we właściwym kierunku. A jednak postępują jak małe dzieci.
Inne tematy w dziale Rozmaitości