Wiodący temat ostatnich miesięcy: szczepić się, czy nie szczepić?, obrósł już w wiele mitów i teorii, zupełnie nie z tego świata. Osobiście omijam z daleka dyskusje nad tematem, który już na pierwszy rzut oka zdradza nadmierną skłonność do przekładania wątków literatury sci-fi, lub sensacji do rzeczywistości. Weźmy na przykład, taką teorię o wstrzykiwaniu zamiast szczepionki, zaawansowanych technologicznie nanochipów, które w odpowiednim momencie, na sygnał nadany przez komórkową sieć 5g, uruchomią w ciele zaszczepionego procesy prowadzące do szybkiej śmierci, albo psychicznego uzależnienia delikwenta od sygnałów z centrali. W sumie, to nawet niewiadomo, czy obecnie, w cieniu wojskowych laboratoriów, nie testuje się podobnych technologii. Te monstrualne budżety obronne czołowych graczy na świecie, mogą kryć niejedną niespodziankę. Jest jednak argument innej natury, który sprawia, że ta teoria nie ma szans na zgodność z prawdą. Jest nim zachowanie rządów i producentów szczepionek. Gdyby w szczepionce chodziło tylko o dostarczenie do ciała roju nanochipów, wówczas dostawalibyśmy ten rój w roztworze soli fizjologicznej, lub nawet w połączeniu z prozdrowotnym koktajlem wzmacniającym, aby pierwszy, pozytywny efekt szczepienia, zachęcał tych niezdecydowanych. Jak wiemy, powszechne są raczej przykre doświadczenia poszczepienne, jak ogólne osłabienie lub koszmarny ból głowy. Co prawda objawy te dość szybko mijają, ale każdy przechodził kiedyś szczepienie i zwykle nie pamiętamy tak mocnych efektów. To zmaga niepewność, zwłaszcza, że media serwują dość często informacje o znacznie gorszych efektach ubocznych tego szczepienia. Nikt, kto planuje przeprowadzenie depopulacji ludzi na Ziemi, nie strzela sobie w kolano takim prostym błędem marketingowym.
Często pojawia się też teoria o zmianie genomu człowieka przez szczepionkę. Do obalenia tej teorii wystarczy odrobina wyobraźni. Wyobraźmy sobie organizm składający się z 15 miliardów komórek, z których każda posiada błonę komórkową otaczająca sferę „produkcyjną”, a niej, otoczony jeszcze jedną przegrodą, kompletny kod genetyczny. „Szczepionka” mRNA, dociera ze swoją zawartością do nikłego ułamka całkowitej ilości komórek. Tak więc nawet, gdyby miała moc zmiany naszego DNA w komórce, zmiana w kilku komórkach nie stanowi zmiany w całym ciele. Co prawda zmiany nowotworowe zaczynają się już od jednej komórki, i taka szczepionka miała by moc, wywołania np. raka wielonarządowego, ale nie zmiany DNA u człowieka.
Następną teorią z gatunku tych niemożliwych, jest teoria mówiąca, że zaszczepieni stają się swoistą fabryką nowych mutacji koronawirusa, sami będąc na te nowe, własnoręcznie wyprodukowane śmiercionośne mutacje, odporni. No cóż, aby taki przypadek zaistniał, chyba musiałby wcześniej zaistnieć ten, z teorii omówionej wcześniej, że wszystkie komórki człowieka zmieniają swoje DNA. Wówczas faktycznie, obcy twór, wynik totalnej genetycznej modyfikacji, mógłby zarażać innych ludzi, nowymi, groźnymi dla życia wirusami, sam będąc na nie odporny.
Nie będę też specjalnie rozwodził się nad inną teorią, w której komórki embrionów w szczepionce mogą ..... w sumie to niewiem, może skazić grzechem śmiertelnym biorcę? To nie moja bajka.
Na placu boju, zostają u mnie argumenty potwierdzone przez współczesną naukę i chłodny logiczny umysł.
Według Wikipedii „Szczepionkę podaje się w celu ochrony przed ciężkim przebiegiem choroby i powikłaniami[1]. Uzyskanie odporności nabytej w wyniku szczepienia jest znacznie bardziej bezpieczne, niż w wyniku „naturalnego” zachorowania.”
Akurat to drugie zdanie w przypadku koronawirusa, jest mocno dyskusyjne wobec znacznej ilości infekcji tzw „bezobjawowych”. Trudno porównywać w tym względzie koronawirusa z chociażby ospą wietrzną, gdzie infekcję rzeczywiście trzeba przechorować. Jednak przy okazji to drugie zdanie sugeruje równoważność odporności nabytej w wyniku infekcji, z odpornością uzyskaną przez szczepienie.
W tytule notki zadałem pytanie czy pozostając niezaszczepionym, szkodzę tylko sobie. Wobec dużego nacisku na zaszczepienie jak największej ilości ludzi, pojawia się pytanie o mechanizm procesów, które z niezaszczepionego czynią osobę dla innych (zaszczepionych) niebezpieczną. Stawiam tą kwestię, bo w świetle współczesnej medycyny, oprócz narażania siebie na zarażenie koronawirusem i możliwą śmierć pod respiratorem, niczym nie zagrażam reszcie społeczeństwa, które jest już albo zaszczepione, a więc „bezpieczne”, albo tak jak i ja godzi się z ryzykiem infekcji. Nawiasem mówiąc, koronę przechorowałem jeszcze w styczniu 2020 roku i jestem przekonany, że odpowiednie antyciała IgG pozostają w gotowości. Poza tym, pod ręką mam cały arsenał środków skutecznych do walki z wirusami wykorzystujących ich słabość w obliczu alkalicznego odczynu w przestrzeni komórkowej.
Jeżeli w tym momencie ktoś podnosi argument mutacji wirusa, które mogą się we mnie odbywać, prowadząc do powstania nowych, groźnych szczepów, odpornych na obecne szczepionki, uruchamiając całą zabawę w koronawirusa od nowa, to ja zacytuję jedno zdanie z książki pt. Wirusologii lekarska. Podręcznik dla studentów medycyny pod red. Prof. Leona Jabłońskiego:
Koronawirusy z zadziwiającą skutecznością potrafią powtórnie zaatakować tych samych gospodarzy, co stanowi jedną z przyczyn, dla których wszelkie marzenia o szczepionce pozostają w sferze utopii.
W wyjaśnieniu do cytatu, chcę zauważyć, że obecnie stosowane szczepionki bazują na matrycy genowej wypustka wirusa z wiosny 2020 roku. Od tego czasu minął już ponad rok i jak podają media, na świecie pojawiło się kilka, jak nie kilkanaście nowych wersji wirusa ze zmienionym genotypem wypustka. Czy te szczepionki są dalej skuteczne? Według producentów szczepionek ich skuteczność jest potwierdzona. Czy jednak, mając nastawioną produkcję na miliardy dawek obecnej wersji, powiedziałbym, że niestety, ale moja produkcja idzie do kosza? To są miliardy dolarów. Całkiem niewielka część tej kwoty, potrafi przekupić każdego urzędnika na Ziemi z całym jego urzędem. Takie argumenty oczywiście można włożyć między następne teorie spiskowe, no bo jakże tak, producent leków miałby żerować na zdrowiu swoich klientów - nie do pomyślenia. Jednak zaszczepieni jakoś nie chcą być zdrowi, a nawet, o zgrozo, niektórzy umierają w krótkim czasie po przyjęciu szczepionki.
Do Admina serwisu: proszę umieścić tą notkę w dziale „koronawirus”
Inne tematy w dziale Rozmaitości