Ponieważ przebywam właśnie w Niemczech, z konieczności oglądam BBC, jako telewizyjne źródło wiadomości o świecie. Jak bardzo szanowana przeze mnie kiedyś instytucja, zeszła na psy propagandy, trudno to opisać, choć może, to moja zdolność do identyfikowania trików oddziaływania na ludzi wzrosła. W każdym razie, od kilku tygodni obserwuje rzecz niebywałą. W porze całkiem sporej oglądalności, czyli tak pomiędzy 6 a 7 wieczorem, regularnie, na żywo relacjonują sprawę sądową przeciwko Derek Chauvin - zabójcy George Floyda.
Przypomnę tylko, że George Floyd zmarł podczas próby zatrzymania go przez policjanta Dereka Chauvina. W czasie rozprawy stwierdzono, że przez prawie 10 minut, policjant trzymał swoje kolano na szyi ofiary. Jak to zwykle w USA, reakcja policji, była nieproporcjonalnie agresywna do okoliczności zatrzymania. W ostatnich dniach procesu, obrona dąży do uznania okoliczności śmierci, w wyniku złego stanu zdrowia ofiary. Tyle wprowadzenia.
Przyznaję, że jestem niezmiernie zdziwiony faktem , że główna angielska stacja informacyjna, regularnie transmituje długaśne relacje na żywo z takiego procesu. Mogę sobie tylko wyobrazić, co dzieje się w Stanach. Jakby tego było mało, w ubiegłym tygodniu miały miejsce 3 wydarzenia, blisko związane z tematem procesu - policjant przez przypadek zabił murzyna w czasie zatrzymania w związku z wykroczeniem drogowym, oskarżono policjantkę o zabójstwo, a jakże - murzyna, poprzez strzał taserem (sprawa sprzed roku), oraz ujawniono nagranie z policyjnej kamery umieszczonej na hełmie policjanta, który 2 tygodnie temu zabił nastolatka (zgadnijcie jaki był kolor jego skóry), stosującego się do zaleceń „stróżów prawa”. Już teraz w wielu miastach Ameryki, mają miejsce umiarkowane demonstracje czarnych. W najbliższy poniedziałek rozpocznie się posiedzenie rady przysięgłych, tak więc wyrok może zapaść w przyszłym tygodniu. Nietrudno sobie wyobrazić, reakcję czarnych mieszkańców Ameryki, na wyrok uniewinniający Dereka Chauvina. Z drugiej strony od miesięcy, jak nie od lat, w USA ma miejsce bezprecedensowe dyskredytowanie białych obywateli tego kraju, na rzecz czarnej mniejszości. Zresztą nie tylko w Stanach. Długo nie mogłem uwierzyć, że piłkarze grający w Anglii i Premier League, klękają na jedno kolano przed każdym meczem, na znak solidarności z ruchem "Black Lives Matter". W sumie i tak dobrze, że nie na dwa kolana. W każdym razie, postawa klęczącą w naszej kulturze, oznacza prośbę o wybaczenie. Wychodzi na to, że biali, muszą prosić czarnych o wybaczenie, za minione wieki wyrządzonych krzywd. Pomijam w tym momencie ogrom cierpienia, jakie biali ludzie, wyrządzili murzynom, i ile na tym skorzystali. W sumie, na podbojach kolonialnych, opiera się obecne bogactwo Zachodniej Europy. Nie o tym jednak chcę pisać. Pragnę skupić uwagę na tym, co dzieje się obecnie w głowie czarnego mieszkańca USA. Otóż z jednej strony otrzymuje sygnały, że biali powinni wynagrodzić minione krzywdy i widzi, że media popierają jego roszczeniową postawę. Z drugiej strony, jego umysł bombardują informacje o tym, że policjanci regularnie przekraczają swoje uprawnienia, co znowu, jak za dawnych lat, oznacza to przemoc wobec czarnych i jej tragiczne rezultaty.
Nie wiem, czy w rządzie USA zasiadają idioci, ale takie skomasowanie bodźców skłaniających do rozruchów, musi skończyć się agresją skierowaną przeciwko białym na masową skalę. Jeszcze nie ostygły emocje, związane z przekazaniem władzy przez Trumpa. Black Lives Matter, to ruch blisko związany z partią demokratyczną. Jeżeli teraz Murzyni zaatakują Białych, to mamy wystarczająco wzajemnych animozji, aby doszło do walk ulicznych, z użyciem broni palnej. Dlaczego dochodzi, do tak mocnego skupienia bodźców działających w jednym konkretnym kierunku. Tu mam na myśli skomasowanie zdarzeń wzbudzających gniew czarnych. Czy elity rządzące krajem tego nie dostrzegają?
A może taki jest właśnie plan?
Inne tematy w dziale Polityka