Na przestrzeni ostatnich tysiącleci, warunki życia człowieka, ukształtowały społeczny podział ról w związku kobiety i mężczyzny. Role te wynikały z różnic w budowie ciała, jego możliwości (kobieta jest w ciąży, rodzi dziecko i karmi je swoim mlekiem, a mężczyzna stwarza warunki do optymalnego rozwoju dziecka) oraz predyspozycji psychicznych. Ponieważ w w sprawę wmieszała się biologiczna ewolucja, taki podział ról, jawi się jako optymalny i na dłuższą metę nie do naruszenia.
Jednak od jakiś 30 lat, zauważa się (głównie w mediach) próby do przestawienia w/w porządku i postawienia kwestii damsko - męskich na głowie.
Pamiętam jak drażniły mnie postacie męskich ról w coraz to liczniejszych filmach rodem z Hollywood w latach 90, gdzie gość po 40, zwykle sprawiał wrażenie idioty, a przynajmniej zastrachanego nieudacznika. Zdecydowanie, odwagę, siłę i polot przejmują początkowo nastolatkowie, by po kolejnych latach, przekazać je kobietom. Nawet w filmach akcji, o powodzeniu starcia decydują obecnie odziane w obcisłe lśniące skóry młode kobiety, popisując się koronnym argumentem w postaci kopnięcia w krocze. Chyba nie muszę pisać, jak się mają te obrazy do rzeczywistości. Średnio wysportowany facet, z łatwością połamie szczękę i stawy średnio wysportowanej kobiecie, a nie odwrotnie. To są efekty długotrwałej ewolucji i raczej nie ma dyskusji w tym temacie.
Faktem jest, że o powodzeniu działania w dobie zaawansowanej technicznie cywilizacji, decyduje coraz częściej determinacja i brak oporów psychicznych, a coraz rzadziej siła i predyspozycje fizyczne. Jednak ta sama ewolucja, oprócz grubszych kości i mocniejszej muskulatury, również i mężczyzn obdarzyła hojniej tymi atrybutami, bo w czasie polowań i wojny, słabsi psychicznie ginęli częściej, tym samym mieli mniejsze szanse, aby swój genotyp przekazać dalej. Tak się jednak składa, że cechy psychiczne, mają delikatniejszą naturę i znacznie łatwiej zmienić ten dorobek ewolucji niż cechy fizyczne. Przynajmniej w powierzchownej warstwie.
Jakieś 200 lat temu rozpoczęła się w Europie rewolucja przemysłowa, posyłając rzesze dorosłych mężczyzn do pracy w przemyśle. Ludzie pracowali w fabrykach przez wiele godzin, często w bardzo trudnych warunkach. Wracając do domu, mężczyzna nie miał już zbyt wiele sił na to, aby zajmować się rodziną, ani troszczyć o wychowanie swoich synów zgodnie z męskim etosem, siłą rzeczy (właściwie słabością), pozostawiając te sprawy kobiecie. Ponad 20 lat temu, Wojciech Eichelberger napisał ciekawą książkę pt. „Zdradzony przez ojca”, w której dokładnie opisał procesy o których piszę. Wracając do wątku, młody mężczyzna, nie miał szans na to, aby poznać czym jest męska siła, umiejętność trwania przy swoim, pokonania niewygody i bólu dla osiągnięcia celu. W ramionach kochającej matki, poznawał za to łagodność, tolerancję dla błędu i wrażliwość na ból oraz zmęczenie. Oczywiście zmiany te następowały stopniowo, rozciągając się na wieki, jednak po 200 latach, w Europie, pewność siebie statystycznego mężczyzny jest stosunkowo łatwa do podważenia.
Psychologia społeczna bada wiele procesów zachodzących w ludzkiej społeczności na przełomie wieków. Opisany wyżej, stanowi zaledwie jeden z bardzo wielu innych wątków życia Europejczyków w ostatnich wiekach. Wszystkie razem nakładają się na siebie, oddziaływując na przebieg każdego z osobna. Na przykład poziom lęku egzystencjalnego ludzi w epoce baroku, był niewspółmiernie wyższy niż obecnie. Ludzie bali się praktycznie wszystkiego, bo w zasadzie zewsząd czyhały na nich zagrożenia decydujące o ich losie i życiu. W tamtych czasach, męska siła, zdecydowanie, oraz trwanie przy schematycznych, sprawdzonych metodach działania, była preferowana w życiu. Z drugiej strony kobieca zmienność oparta na intuicji, wrażliwość psychiczna, kojarzyła się z niepokojącym nieznanym, a więc groźnym, tym samym, skazując kobiety na odstąpienie na boczny tor. Dopiero odkrycia naukowe o naturze zjawisk fizycznych i rosnąca rola kobiet w wyniku procesu opisanego wcześniej, pozwoliła na stopniową akceptację tego, co kobiety mają, do powiedzenia.
Postęp techniczny praktycznie umożliwia dzisiaj życie bez uciekania się do użycia większej siły fizycznej. Tym samym, nasze fizyczne atuty wobec kobiet, przestają mieć znaczenie. Opisany wcześniej proces wykorzenienia mężczyzny z jego męskich archetypów, nie miał wcale odpowiednika po żeńskiej stronie. Kobiety swoją kobiecość otrzymują od matki w pełnym wymiarze, poza tym wspomaga je biologia i hormony. Kobiety są psychicznie ugruntowane w kobiecej roli, czego nie można powiedzieć o mężczyznach. Chyba nie muszę pisać, jak ta różnica przekłada się na siłę psychiczną i pewność siebie kobiet, a jak meżczyzn.
W efekcie, w ekspresowym, jak na dotychczasowe tempo ewolucyjnej adaptacji, następuje zmiana ról społecznych. Mężczyźni coraz częściej aktywnie uczestniczą w wychowaniu swoich małych dzieci, wykonują typowo żeńskie prace domowe, dbają o swój wygląd czasami do przesady. Kobiety zaś, podejmują się zadań wymagających zdecydowania i chłodnej kalkulacji, co do tej pory było wyłączną domeną mężczyzn.
Czy jednak kobiety i mężczyźni w dzisiejszych czasach budzą zachwyt? Czy kobieta działająca przeciwne do swoich wewnętrznych preferencji, jest piękna, jak piękna potrafi być kobieta? Czy oparcie na męskiej sile i ochronie, który pozwalał jej wcześniej swobodnie sięgać do swojego bogactwa i dawać piękno wszystkim wkoło, nie ma jednak znaczenia? Moim zdaniem taka metroseksualna kobieta, która na siłę stara się być silna i niezależna, nie budzi zachwytu, ani zainteresowania. Nie uważam wcale, że takie moje nastawienie do kobiet podejmujących się przejęcia typowo męskich postaw, wynika z lęku przed silnymi kobietami. Pamiętam jak odbierałem kiedyś panią Tatianę Okupnik na jej koncercie. To był dynamit energii, a jednak to był dynamit kobiecości i budził mój zachwyt. Natomiast występy w telewizji takiej pani Moniki Olejnik budzą wyłącznie moje negatywne odczucia.
Jeszcze gorzej sprawa się ma z facetami. Tu już nie chodzi o brak pozytywnych odczuć. Tutaj w grę wchodzi wręcz zażenowanie i niesmak. Dumny odważny i niezależny dawniej mężczyzna, zmienił się w swoje przeciwieństwo. Jakkolwiek jego wiedza, umiejętności intelektualne, oraz rozumienie kobiet, daleko przewyższają to u jego protoplastów, to brak pewności siebie, zalęknienie, staje się dominującą cechą (oczywiście nie u wszystkich z nas, ale u zauważalnej części z nas na pewno). Dowodem na to, jest choćby stosunek do oficjalnych wiadomości w mediach. Przedtem w sprawie szerzenia demokracji w odległych „dyktaturach”, a teraz w sprawie wiadomej „pandemii”, media robią sobie z nas idiotów, wmawiając nam rzeczy mocno odbiegające o zdrowego rozsądku. Tylko nieliczne głosy sprzeciwu pojawiają się w miejscach takich jak S24. Reszta łyka oczywiste kłamstwa bez zmrużenia okiem - bo przecież wszyscy tak samo mówią. A gdzie rozsądek i męska niezależność? Schowała się głęboko do podświadomości. I o to pewnie chodzi, aby rządzący mieli spokojną głowę i nie musieli spotykać się z rzeszą niezależnie myślących, silnych psychicznie facetów, którzy rozsądnie dbając o swój i swojej rodziny interes, nie dadzą się tak łatwo oszukać.
Nie należy zapominać, że zmiany w naszej mentalności, raczej nie spowodowały głębszych zmian w podświadomości. I kobiety i mężczyźni, w głębi podświadomości, pozostali przy swoich tradycyjnych rolach.
Jeżeli w takiej sytuacji nastąpi załamanie naszej cywilizacji, a nawet jej kompletny upadek, męska siła fizyczna i kobiece macierzyństwo znowu wyjdą na pierwszy plan. Jednak w odróżnieniu od sytuacji w poprzednich wiekach, i jedna i druga strona duetu, zyskała na tyle dużo cennych doświadczeń, aby relacje damsko - męskie znalazły się na dużo wyższym poziomie. Kobiety pozostaną silne psychicznie i w pewnym zakresie niezależne, a mężczyźni wrażliwsi na odczucia innych.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo