To chyba dobre pytanie. Siedzimy w ciepłych domach i obserwujemy w telewizorach obrazy wojny w sąsiadującym z nami kraju. W kierunku Kijowa posuwa się 20-kilometrowa kolumna czołgów, wyrzutni i wozów zaopatrzenia. Na Białorusi, przy granicy z Ukrainą, sformowały się siły, które zaatakowały z północy. To nie jakieś mrzonki, czy gry strategiczna. To nie „Tank Battles”. To rzeczywistość. Giną ludzie. Giną dzieci. Niektórzy od pocisków, niektórzy od wybuchu bomb, niektórzy po prostu rozstrzeliwani.
My w tej wojnie nie weźmiemy udziału, bo to konflikt Ukrainy z Rosją. Czyżby? Przecież tyle razy powtarzaliśmy, że nie ma wolnej Polski bez niepodległej Ukrainy. Coś się zmieniło? Czym ta „operacja Putina” różni się od zajęcia przez Hitlera Czech, Moraw i Śląska Czeskiego, zakończonego utworzeniem Protektoratu Czech i Moraw w 1939 r.? Wtedy też rozbiór Czechosłowacji nie został uznany przez tzw. społeczność międzynarodową. Ale Czechosłowacja przestała istnieć.
Kiedyś uważano, że jak ktoś silny, to nie dasz mu rady. Nie ma siły. Nie ma sposobu. Ale jeśli zjednoczy się przeciw silnemu kilku słabszych, to mogą dać mu radę. Czy nie tak było w 1410 r.? No tak, dziś mamy broń atomową. Jak ktoś grozi, to nie wolno atakować, bo może dojść do konfliktu nuklearnego. Do tego nie wolno dopuścić. Czy to znaczy, że straszący nas zaszachował? Ze zostaliśmy zastraszeni? Przecież straszak atomowy polegał na tym, że kraj, który posiadał tę, broń mógł jej użyć, a nie, że wprost groził jej użyciem. Skoro Rosja grozi, to nieobliczalny Putin może użyć broni atomowej, więc uciekajmy i schowajmy się wszyscy do piwnicy? W niektórych są jeszcze schrony. W Warszawie były takie budowane jeszcze w latach sześćdziesiątych XX w. I w tych piwnicach, w tych schronach będziemy bezpieczni?
Myśli nieuporządkowane
Geostrateg dr Jacek Bartosiak, rozchwytywany ostatnio przez wszystkie stacje telewizyjne i radiowe, twierdzi wprost, że... „możliwe, iż to Joe Biden” doprowadził do wybuchu tej wojny swoimi wypowiedziami. Jak to?
Kiedy się jest przedstawicielem światowego mocarstwa, trzeba uważać na to, co się mówi. Inni tego słuchają. (dr Jacek Bartosiak, S&F)
Słuchają i wyciągają wnioski. Skoro sankcje mniejsze, za mniejsze wykroczenie (czytaj: wkroczenie), to może zróbmy mniejsze wykroczenie. A skoro sankcje są większe, to dlaczego zatrzymywać się przy wykroczeniu (czytaj: wkroczeniu) mniejszym. Jakiś dureń oskarży mnie zaraz o to, że jestem przeciw sankcjom wymierzonym w Rosję. Nie, nie jestem przeciw. Sankcje są spóźnione i niewystarczająco dotkliwe. Dziś słyszymy, że „zaaresztowano” dwa ogromne, luksusowe jachty wycieczkowe oligarchów, którzy są z „otoczenia Putina”. To musi zaboleć. Naprawdę? Miliarderów zaboli to, że przez kilka tygodni stracą zyski z jakiegoś jachtu? To mają być sankcje?
A może tymi sankcjami nie objęto wszystkich, których trzeba? A których pominięto i dlaczego? Pominięto dlatego, że to byłoby zbyt kosztowne? A wojna jest mniej kosztowna? Pod koniec 1939 roku znaliśmy już odpowiedź na to pytanie. A dziś? Dziś Putin oświadcza, że Rosja ma prawo do niepodległości, ale Ukraina – która wyrzekając się broni atomowej dostała od Zachodu (czyli od nas?) i Rosji „gwarancje” bezpieczeństwa – takiego prawa nie ma. Próby odzyskania przez Ukrainę zagarnięte w 2014 roku części republik donieckiej i ługańskiej (nie wspominając o zajętym wcześniej Krymie) to jakieś „chore wizje”. Ciekawe.
Jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę Chiny wyraźnie oświadczyły - ustami swojego ministra spraw zagranicznych – że nie pochwalają stosowania sankcji i odrzucają je jako działania nie mające umocowania w prawie międzynarodowym. Dziś już wiemy, że Chiny nadal prowadzą normalną współpracę handlową z Rosją.
Apetyt Władimira Putina na ekspansję terytorialną nie osłabł w ciągu czterech lat prezydentury Trumpa, a świat nie stał się w magiczny sposób bezpieczniejszym miejscem. Źli aktorzy, tacy jak Putin, po prostu wiedzieli, że muszą się powstrzymać, bo poniosą konsekwencje. W niemal każdy możliwy sposób prezydent Biden osłabił Stany Zjednoczone i naszych sojuszników, wzmacniając Putina. W rezultacie Rosja jest w marszu, mimo że Ukraińcy zainspirowali świat swoją odwagą i stawianym oporem. A za kulisami, stanowiący największe zagrożenie dla Ameryki – Chiny Xi Jinpinga – czekają i obserwują.[1]
Już nie obserwują. Po serii wypowiedzi, raz za (nie będziemy ingerować w poczynania Rosji), raz przeciw („respektując” integralność terytorialną wszystkich krajów i ubolewając nad losem ofiar na Ukrainie) – widać teraz wyraźnie, że wpływ niektórych Noblistów jest jednak większy niż przypuszczamy – Chiny chcą być mediatorem.
Chiny zasygnalizowały, że są gotowe do odegrania roli mediatora prowadzącego do zawieszenia broni w wojnie wypowiedzianej Ukrainie przez Rosję. Chińczycy wyrazili wielkie zaniepokojenie z powodu krzywd doświadczanych przez ukraińskich cywili.[2]
Czy tu nie ma przypadkiem konfliktu interesów?
Przedstawiciele Rosji 4 lutego powiadomili chińskich urzędników o planie przeprowadzenia operacji zbrojnej na Ukrainie, a Chińczycy poprosili o wstrzymanie się z tym do końca olimpiady – podał w czwartek dziennik "South China Morning Post", powołując się na anonimowe źródła w USA.[3]
Putin – jak Hitler – zapewnił sobie pokój i bezpieczeństwo po jednej stronie, żeby zaatakować z drugiej? Kto tu kogo rozgrywa? Rosja Chiny? Czy raczej Chiny Rosję? Kto najwięcej wygra, jeśli Chińczycy zostaną mediatorami, Rosja przegranym pariasem (zapewne ze zdobyczami terytorialnymi – oczywiście dla dobra ludzkości, świata i pokoju), a moralnym zwycięzcą Ukraina, okrojona z obszarów najcenniejszych w punktu widzenia siły gospodarki, a może także z dostępu do morza? No kto?
„Wzywamy prezydenta Rosji Władimira Putina do natychmiastowego zatrzymania agresji na Ukrainę i wycofania wojsk rosyjskich z tego kraju” - oświadczył dziś sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg na konferencji prasowej w Brukseli. Stolten-cośtam jest nadal generalnym NATO? Przecież dzień wcześniej jeden taki w Berlinie - Olaf (bynajmniej nie Lubaszenko) – mówił, że NATO nie weźmie udziału w tym konflikcie. To kto tu dowodzi w tym sojuszu pół-atlantyckim: Jns czy Olaf? Stolten-cośtam czy kanclerz Niemiec? Olaf nadal myśli o interesie, jaki mógł przynieść handel gazem z Nord Stream II. Ceny już odpowiednio wzrosły i czas zacząć handlować i zbijać kasę? Putin straszył i dostawał dotąd to, co chciał (jak Hitler), teraz zaatakował i na razie realizuje swój plan (jak Hitler). Hitlera nikt nie powstrzymał, kiedy jeszcze można było to zrobić. Czy Putin liczy na to samo?
Niektórzy blogerzy biadolą, że Putin znikł. Podobno schował się bunkrze na Uralu. Ale wczoraj rozmawiał z prezydentem Macronem. Ponoć „z inicjatywy Putina”. Aha. Czyli Macron nie zna telefonu do tego bunkra. I co? Putin zapowiedział, że "wojsko musi zrealizować cele przed nim postawione". Nie dziś, to jutro. A my tylko patrzymy. Za to NATO twierdzi – ustami swojego głównodowodzącego, kanclerza Olafa Scholza – że nie weźmie w tej wojnie udziału. Kto mu dał prawo do wypowiadania się w takich kwestiach? Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, jak wyglądałaby postawa Niemiec, gdyby powstały europejskie siły zbrojne, a NATO przestałoby istnieć?
"Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, w naszych wysiłkach zmierzających do zbadania, aresztowania i osądzenia tych, których zbrodnicze czyny umożliwiają rosyjskiemu rządowi kontynuowanie tej niesprawiedliwej wojny" (Merrick Garland, prokurator generalny USA)
Garland, niedoszły sędzia Sądu Najwyższego USA, zapewnia, że zajrzy pod każdy kamień. Kto wie, może przekopie też na metr ziemię na Ukrainie. Warto trzymać go za słowo... bo za nic innego się nie da. Tymczasem wszyscy już drżą ze strachu.
Ktoś rzucił pomysł, żeby skierować na wschodnią granicę Polski 40 tysięcy żołnierzy NATO. Czy to nie jest lepszy pomysł niż oświadczenia, że na pewno nie weźmiemy udziału w tym konflikcie? Nie będę przypominać bajki Ignacego Krasickiego, bo wszyscy ją znają. Czy Ukraina jest tym króliczkiem, to się okaże. Na razie skutecznie się broni. Oby jak najdłużej. Doszło nawet do kontrnatarcia ukraińskiej brygady czołgów z kierunku zachodniego, które podobno było zaskoczeniem. Więcej takich. Ale to tylko działania obronne. Czy to oznacza, że Ukraińcy nie mają dość sił, żeby skutecznie odepchnąć wroga od Kijowa? Jak długo będą się bronić? Na razie nie jest różowo.
Tymczasem u nas...
„Prawdę mówiąc, jeżeli chodzi o Polskę, to ja się bardziej obawiam rządów partii Jarosława Kaczyńskiego niż Putina, chociaż Putina nie noszę w sercu. Uważam, że jest to polityk bardzo niebezpieczny i dla Rosji, i dla świata”. (Adam Michnik w czeskiej telewizji, 2017 r.)
Ktoś przypomniał ten wywiad. W Internecie ponoć nic nie ginie (choć czasami teksty blogerskie udaje się wykasować skutecznie). I dobrze. Trzeba przypominać. Bo ludzie pokroju nad-redaktora Adasia lubią się stroić w różne piórka, tak na potrzeby gawiedzi.
„Nie zapominajmy, że mamy własnych najeźdźców, którzy rządzą nami od 7 lat. Pokazali nam Ukraińcy, jak walczyć mamy”. (Piotr Najsztub w TOK FM)
Nie powiedział tylko jak i gdzie walczyć. Może na przejściach dla pieszych – jak on. A może zalany w sztok będzie pruć przez pół Polski – jak jego kolega, którego nienawiść już zdołała wykończyć? A może jak e-tyczka (dość szeroka) będzie kolejny już raz atakować ludzi wierzących, że za mało dziś robią?
...od tygodnia rosyjskie dywizje pancerne, ataki rakietowe, tysiące wozów opancerzonych i żołnierzy przełamuje granice wolnej i niepodległej Ukrainy. Agresja Putina na Ukrainę to złamanie podstawowych norm prawa międzynarodowego. Europa i cały świat w trzy doby zrozumiały, że poczucie trwałości europejskiego pokoju było złudzeniem, które upada pod ostrzałem artylerii i rakiet wymierzonych w cywilne cele Kijowa i Charkowa. Polska od lat nie stanęła przed tak realnym niebezpieczeństwem. (Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris)
Pomagamy. Przyjmujemy. To świetne świadectwo solidarności. To zaprzecza wszystkim kłamliwym głosom ludzi, którzy usiłowali zniszczyć i nadal niszczą nasz wizerunek, wizerunek Polski walczącej o pokój, sprawiedliwość i równość. Pozostaje jednak świadomość, że Ukraina może nie wyjść z tej wojny obronną ręką. Wtedy być może większość z uchodźców zechce u nas zostać. Jakie to będzie generowało koszty? Przy tej dozie arogancji i niechęci... a raczej nienawiści do Polski (to chyba zdecydowanie trafniejsze określenie) ze strony unijnych bonzów, można się spodziewać, że są w stanie zablokować nawet pieniądze na pomoc humanitarną.
I co dalej? Czy „rzeźnik” z Czeczenii, Putin I, przewróci nasz świat do góry nogami?
* * * * *
[1] The Federalist: Fear of Donald Trump kept Putin from invading Ukraine
[2] Business Insider: Chiny chcą być mediatorem
[3] Polsatnews: Rosja wcześniej uprzedziła Chiny o swoim planie napaści na Ukrainę
Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Czy tak samo, czy bardziej? Jestem osobą myślącą. To ja, Krispin z Lamanczy. PS. Nie wierzę w przypadki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka