Pan prezydent Andrzej Duda kolejny raz naraził się tym, którzy na niego głosowali. Większość z tych, którzy wciąż jeszcze mieli o nim dobre zdanie – bo klękał i całował polską flagę, wygłaszał długie przemówienia bez notatek, często wypowiadał się pozytywnie na tematy historyczne, wspierał idee niepodległościowe, a nie rudopoddaństwo, wspierał rząd w działaniach, które miały wzmocnić pozycję Polski i przyspieszyć jej rozwój gospodarczy, deklarował przywiązanie do wiary katolickiej (przy okazji ubarwiając tradycyjne polskie święta nową świecką tradycją zapalania chanukowych świec), a nie ruchu macic żądnych rządu – zawiodła się na panu prezydencie. I nastał czas burzy. Burzy myśli, burzy emocji i potoków słów...
Dlaczego pan prezydent przestał się podobać i każda koza może teraz wskakiwać na niego (choć tylko wirtualnie) jak na pochyłe drzewo, choć nadal jest prezydentem kraju, którego jesteśmy obywatelami i chyba należy mu się szacunek jako głowie państwa? Ano dlatego, że zrobił coś, co zapowiadał. Jak to? – zapyta ktoś zdziwiony. Tak to – odpowie ktoś, kto nie jest zdziwiony, bo uważnie słuchał. Przecież prezydent Duda zapowiadał, że jest przeciwny nowelizacji ustawy w tym kształcie. Czy ktoś tego słuchał uważnie? Podobnie było wcześniej przy innych wetach pana prezydenta. Jedni twierdzą, że prezydent Duda to „długoPIS” i podpisuje wszystko (nie zauważają, że ten długoPIS czasem się zacina), inni utrzymują, że „autonomicznie analizuje przesłanki w oparciu o swoją najlepszą wiedzę” (słowa premiera Morawieckiego), co ma znaczyć, że podejmuje decyzje samodzielnie. Jak jest naprawdę?
Skoro prezydent podejmuje decyzje zupełnie samodzielnie, to może warto rozmawiać (nie mylić z tytułem zdjętego z anteny programu telewizyjnego) z nim, zanim wyśle mu się coś do podpisu. Po co się rozmawia? W tym wypadku po to, aby wiedzieć, co obie strony sądzą w danej sprawie i jakie mają argumenty na poparcie swoich tez. Można w takiej rozmowie podjąć próbę przekonania drugiej strony, używając argumentów, które nie muszą być przyjęte od razu, albo w ogóle odrzucone, ale ich przedstawienie może mieć znaczenie przy powrocie do tematu lub przy rozmowach na inny temat, gdy ponownie zdarzy się różnica zdań. Warto rozmawiać, a nie apelować do prezydenta, żeby zrobił coś, czego – jak zapowiadał – nie zrobi.
Prezydent wymienił dwa istotne problemy związane z nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji z 11 sierpnia 2021 r., nazwaną „lex TVN”: sytuację międzynarodową oraz prerogatywy prezydenta. Pierwszy problem opisał pobieżnie szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot: „Otoczenie międzynarodowe Polski jest bardzo ważną sprawą, a w zakresie bezpieczeństwa od lata tego roku wiele się zmieniło - niestety na niekorzyść Polski. Chodzi o atak hybrydowy ze strony Białorusi, sytuację na granicy, o sytuację wokół Ukrainy. To wszystko trzeba brać pod uwagę w ramach polityki sojuszy Polski”[1]. Chodzi oczywiście o sojusz z USA i nasze oczekiwania względem tego sojusznika. Prezydent Duda wskazywał wprost na polsko-amerykańską umowę o wzajemnej ochronie inwestycji z 1990 r. Przyjrzyjmy się zatem tej amerykańskiej inwestycji w TVN, biorąc pod uwagę zapisy zaproponowanej przez rząd nowelizacji.
„Najważniejsze są w tej ustawie zapisy podane w art. 2 i 3. Podane są tam bowiem terminy na dostosowanie się do wymagań przywołanych w art. 1 w punktach 3 i 4 przez tych nadawców, którzy dotąd naruszają wymagania odnośnie do ich struktury własnościowej podane w ustawie o radiofonii i telewizji od roku 2004”.[2] (prof. Janusz Kawecki, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji)
A zatem nie jest prawdą, że „lex TVN” oznacza zerwanie umowy z 1990 r. jak w swoim komunikacie gardłowała Discovery, ale jest raczej rodzajem „koła ratunkowego” dla TVN SA, które umożliwiłoby dostosowanie się nadawcy do obowiązującego prawa (od 2004 r.). Pan prezydent widzi to inaczej, a tym samym zgadza się na łamanie polskiego prawa. Czy to dobrze? Niech każdy odpowie sobie sam.
...są wśród dotychczasowych nadawców tacy, których struktura własnościowa nie jest zgodna z wymaganiami zapisanymi w obowiązującej od 2004 r. ustawie o radiofonii i telewizji. Badania i analizy przeprowadzone w KRRiT przez około rok wykazały, iż udział podmiotu dominującego w strukturze kapitałowej i usytuowanego poza Europejskim Obszarem Gospodarczym nie może przekraczać 49 proc. Tym nadawcom, którzy tego wymagania nie spełniają, ustawa przyjęta 11 sierpnia br. daje możliwość dostosowania swej struktury do wspomnianych wymagań. Nikt inny, tylko obecny podmiot dominujący, powinien podjąć decyzję o dostosowaniu się swoją strukturą kapitałową do wymagań ustawowych i odsprzedać temu, kogo samodzielnie wybierze z obszaru EOG, akcje przewyższające owe 49 proc. Nie da się tego wpisać w ograniczanie wolności słowa w mediach. Tak więc narrację wprowadzoną w obieg publiczny przez TVN SA i wspierające ją podmioty traktuję jako chybioną.[2] (prof. Janusz Kawecki, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji)
Jest tu jeszcze jedna kwestia – oprócz arbitrażu, którym groziła Discovery: jeśli mamy nauczyć innych respektowania polskiego prawa i pokazać, że jesteśmy w stanie bronić swoich racji i kształtować naszą historię naszymi rękoma (na ile to możliwe), potrzebne są pewne decyzje, które naszych sojuszników (i wrogów także) oswoją z takimi działaniami, czasem ich zaskakując. Wydawało się, że to dobry moment (a wybór momentu działania jest rzeczą niebagatelną), żeby zacząć niektórych oswajać. Tego typu działania – jeśli będą skuteczne i osiągniemy swój cel – sprawiają, że wrośnie szacunek do Polski i Polaków. Jeśli to nie był dobry moment, to kiedy będzie?
Drugim problemem, na który wskazał prezydent Duda to naruszenie prerogatyw prezydenta. Wprowadzony do nowelizacji zapis (poprawka Konfederacji) zmienia zasady wyboru członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Przypomnijmy sobie, co na ten temat mówi polska Konstytucja.
Art. 144.
1. Prezydent Rzeczypospolitej, korzystając ze swoich konstytucyjnych i ustawowych kompetencji, wydaje akty urzędowe.
2. Akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem.
3. Przepis ust. 2 nie dotyczy (...)
27) powoływania członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji,
Art. 214.
1. Członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji są powoływani przez Sejm, Senat i Prezydenta Rzeczypospolitej.
Art. 215.
Zasady i tryb działania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, jej organizację oraz szczegółowe zasady powoływania jej członków określa ustawa.
Co na temat zasad powoływania członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji mówi ustawa z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji?
Art. 7. 1.
W skład Krajowej Rady wchodzi pięciu członków powoływanych: 2 przez Sejm, 1 przez Senat i 2 przez Prezydenta...
Na co zatem liczyli posłowie Konfederacji proponując zmianę, która wykluczała prezydenta z grona tych, którzy wyznaczają członków KRRiT, ograniczając jego kompetencje jedynie do „powoływania” osób przedstawionych przez Sejm i Senat (bo tak chyba należy rozumieć zapis „powołuje prezydent za zgodą Sejmu i Senatu, na wniosek marszałka Sejmu lub 35 posłów”)? Czy to jest zgodne z konstytucją RP, która wyraźnie mówi, że „Członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji są powoływani przez Sejm, Senat i Prezydenta Rzeczypospolitej”, nie zatwierdzani powołaniem przez prezydenta? Jak tę sprawę oceniłby Trybunał Konstytucyjny?
Prezydent Andrzej Duda miał do wyboru trzy opcje: podpisać ustawę, skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego (na co stawiała większość) albo zawetować. Popatrzmy, jak mogłaby wyglądać sytuacja, gdyby decyzja prezydenta była inna:
1a.
Prezydent kieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego
TK (opóźniając wydanie wyroku) orzeka, że ustawa JEST zgodna z Konstytucją RP
W tej sytuacji prezydentowi pozostają opcje: 2 lub 3
1b.
Prezydent kieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego
TK (opóźniając wydanie wyroku) orzeka, że ustawa NIE JEST zgodna z Konstytucją RP
W tej sytuacji prezydentowi pozostaje jedynie opcja 3
2.
Prezydent podpisuje ustawę
reakcje: wycie w TVN-ie i GW; PiS – niedobry; prezydent w oczach opozycji – zdrajca, wróg wolności słowa; prezydent w oczach swoich – rozsądny; USA niezadowolone; arbitraż
skutek: w Polsce – pozytywny; za granicą – być może żaden
2a.
Prezydent podpisuje ustawę, ale opozycja kieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego (marszałek Senatu ma takie uprawnienia) i TK (opóźniając...) orzeka, że ustawa JEST zgodna z Konstytucją RP
reakcje: TK – zły bo pisoski;
W tej sytuacji prezydentowi pozostają opcje: 2 lub 3
2b.
Prezydent podpisuje ustawę, ale opozycja kieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego (marszałek Senatu ma takie uprawnienia) i TK (opóźniając ...) orzeka, że ustawa NIE JEST zgodna z Konstytucją RP
reakcje: TK – nie taki niedobry choć pisoski;
W tej sytuacji prezydentowi pozostaje jedynie opcja 3
3.
Prezydent wetuje ustawę i zwraca ją do Sejmu
reakcje: brawa w TVN-ie i GW; PiS – niedobry; prezydent w oczach opozycji – rozsądny bo podejmuje racjonalne decyzje, wykonał swój obowiązek (Tomasz Lis); prezydent w oczach swoich – zdrajca; USA zadowolone
skutek: w Polsce – bez zmian, za granicą – w sumie żaden
„Polacy są już bardzo zmęczeni kolejnymi konfliktami” – uważa Andrzej Morozowski, dziennikarz TVN, stacji która sama (przy jego udziale) te kolejne konflikty kreuje.
Zmęczył się. Paradne. Zdaniem dziennikarza TVN ostateczna decyzja pana prezydenta jest słuszna. A kto na tym zyskał? Na pewno TVN i Discovery. Planowana fuzja Discovery i Warner Bros. uzyskała zgodę Komisji Europejskiej. A więc nowy właściciel nie będzie musiał dostosowywać się do nowych przepisów prawa. Czy będzie musiał respektować prawo obowiązujące od 2004 r.?
Co na tym zyskała Konfederacja? Czy chodziło im o taki finał? Czy bez ich poprawki ta ustawa miałby większe szanse na podpis prezydenta?
Czy pan prezydent zyskał coś, przekreślając plany Zjednoczonej Prawicy kolejny raz? W pewnym sensie tak, bo otrzymał piękne podziękowania od chargé d'Affaires ambasady USA w Warszawie, który zabierając głos w tej sprawie cały czas wydawał się zapominać, że jest tylko przedstawicielem innego państwa, gościem w suwerennym kraju. Wyrazy uznania w związku z zawetowaniem ustawy medialnej przekazał polskiemu prezydentowi także doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan. To znaczy, że Tuska i Komorowskiego klepali po plecach w Berlinie i Brukseli, a obecnego prezydenta w Waszyngtonie i... mniejsza z tym. To ma być już stały element „polskiej tradycji”? Jak długo będą pamiętać o tych zasługach prezydenta Dudy? Miesiąc, dwa, rok? Dłużej?
Na koniec dygresja muzyczna. Czy łatwo nauczyć się grać na dudach? Podobno w kilka miesięcy można dojść do niezłej wprawy. Ćwiczenie czyni mistrza. Zatem trzeba ćwiczyć – regularnie, nie zrażać się, nie poddawać, nie ustawać. I będą wyniki.
* * * * *
[1] Lex TVN na biurku Andrzeja Dudy
[2] Nowelizacja ustawy medialnej. Sprawdź, czego dotyczą przyjęte przepisy
[3] Lex TVN: co zmienia uchwalona przez Sejm nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji
Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Czy tak samo, czy bardziej? Jestem osobą myślącą. To ja, Krispin z Lamanczy. PS. Nie wierzę w przypadki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka