Aktorska dynastia czy artystyczna demencja? Matylda Damięcka pochodzi z aktorskiej rodziny. Aktorami byli jej dziadkowie, rodzice, aktorem jest także jej brat Matołusz... pardon... Mateusz. Aktorzy już tak mają, że dobrze grają (czasami), a jak przemówią własnym tekstem, to ręce opadają. Rok temu Matylda zapowiedziała odejście z Kościoła po traumie jaką przeżyła po obejrzeniu w TVN24 filmu dokumentalnego "Don Stanislao". Dziś Matylda bierze w obronę znaną piosenkarkę, która jeździła pod wpływem alkoholu. "Nikogo nie zabiła". To jest argument. A powinna zabić? Może w takim razie nie karać za picie... dopóki ktoś w końcu kogoś nie zabije? Czy rodzina Damięckich to rodzina ludzi inteligentnych, czy jednak są to osoby upośledzone? Usiłują nas o tym przekonać od dawna. Czy im się uda?
Ilu Matołuszów mamy wokoło? Piszących i jątrzących. Wykorzystujących każdą okazję, żeby aktywować swoje ukryte pokłady jadu i wylewać je na otoczenie, które reaguje oburzeniem. Wzdychają, rozpaczają, pomstują, wykrzykują obelgi. I tak do następnej erupcji. Kolejnego hejtu i kolejnego gejzeru podgrzewanych emocjami pomyj.
„Polska to nienormalność” – twierdził (i pewnie nadal tak uważa) „wielki krul Jewropy”, którego po powrocie witano w „tymkraju”. Ale i bez niego jest tu masa „wielkich normalnych”, pełnych pychy ludzi, którzy uważają, że mają prawo obrażać innych tylko dlatego, że są inni. Wśród nich aktorzy. Co ciekawe, ci aktorzy tak pięknie wcielali się w role w wielu filmach, dotykających trudnych czasów i trudnych decyzji, podejmowanych przez ludzi w wielkiej opresji. Grali podłych UB-ków, stalinowskich prokuratorów, katów, zwykłych bandytów lub narodowych bohaterów. A potem swoimi słowami potwierdzali, że to były tylko zadania aktorskie, które spłynęły po nich i nic to doświadczenie w nich nie pozostawiło, niczego nie zrozumieli. Nie dostrzegli, że scenariusze tych filmów oparte są na faktach, że mówią o rzeczywistości, o prawdziwej zbrodni, prawdziwym bólu, prawdziwej krzywdzie. Czy dobrze wykonali to aktorskie zadanie? Czy naprawdę weszli w rolę, mimo że takie sprawiali wrażenie?
Dwa lata temu inny znany aktor - Jerzy Stuhr w wywiadzie z Tomaszem Lisem stwierdził, że wyborcy PiS „mszczą się za wielowiekowe ciemiężenie”, bo są „potomkami chłopów folwarcznych”. Skąd wytrzasnął te pseudo-mądrości? Otóż osiem lat wcześniej wyartykułował je profesor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk Zbigniew Mikołejko. Mówiąc o genealogii polskiego narodu, wyraził się tak: „Większość z nas to potomkowie chłopów pańszczyźnianych, którzy żyli jak zwierzęta, obarczeni ciężarami ponad siły. Nienawidzili swoich panów, ale tylko w sposób dziki, okrutny mogli tę nienawiść okazać. Taki sposób reagowania przetrwał do naszych czasów. W połączeniu z nacjonalizmem i katolicyzmem dało nam to Jedwabne...". Dalej nie będę cytować.
Poniższy wiersz opublikowałem półtora roku temu pod tytułem „Odpowiedź potomka chłopa pańszczyźnianego na niby wiersz Matołusza Damięckiego” (*). Tydzień zajęło mi podjęcie decyzji... i napisanie tej odpowiedzi na mega dziwoląg autorstwa Mateusza Damięckiego. Nawet cisza jest muzyką, a John Cage popełnił kompozycję 4'33" (zacny utwór, naprawdę, choć nie w każdym wykonaniu), więc... i „to coś” można nazwać wierszem, ale... gdyby nie Internet, tylko rodzina by wiedziała... a tak wszyscy wiedzą, że jesteś... Matołuszem.
* * *
Mat-EU-już Demencki
nie dziękuj,
że nie przyjdę, ocalisz facjatę
mogłeś wyjść i powiedzieć, przepraszam za tatę
duma urażona tak często nie pozwala
stanąć po stronie prawdy, kłamstwo cię zniewala
mogłeś milczeć, lecz tacy jak ty myślą potem,
wcześniej publicznie swoją obnażą głupotę
nazbierałeś śmieci, na kolanie kleiłeś?
wątki pomieszałeś, za dużo chyba piłeś
podziękuj:
Bronkowi, że chciał oddać lasy,
Vincentowi, że OFE z twojej grabił kasy,
Donaldowi, że VAT długo mogli wykradać
Jachirze za performance, że szkoda gadać
Kidawie, że głupstwa jak katarynka plecie -
już śmiech donośny niesie się po całym świecie
Senyszyn za wieczne winienie Pana Boga
Hartmanowi za chamskie docinki z Krakowa
Jandzie, że się burzy, jak jej srają na głowę
Sikorskiemu za tę oksfordzką nowo-mowę
Gronkiewicz, że czyścicielom dała kamienice
Trzaskowskiemu, że zwraca komuchom ulice
Sewerynowi, że przedtem nie protestował
Maleszce, że się skutecznie w Gazecie chował
Czuchnowskiemu, że hejtuje tak znakomicie
Lisowi, że szczuje Wybornie, wyśmienicie
Engelking, że wciąż kłamie, nie ma za grosz wstydu -
sprawiedliwości dotąd ni słychu ni widu
Kwaśniewskiemu, że nam Konstytucję zmajstrował
Wałęsie, że w stoczni razem z Bolkiem strajkował
Śpiewakowi, że trele fałszywe zanosi
Majeczce, że w proteście chętnie rękę wznosi
Sienkiewiczowi za dupę i kamieni kupę
Sowie, że smakowitą podawał im zupę -
gdy rozwiązała tym popaprańcom języki,
mogliśmy nagle poznać wszystkie ich wybryki
Kopacz, że kamieniami z dinozaurem walczy
Hołdysowi – za ślepotę i ton służalczy
Boruskowi za loty z córą niepłacone
Dulkiewicz, że dumnie nosi w Gdańsku koronę
Rzeplińskiemu, że wciąż przedmiotowo traktuje
konstytucję – wiernie czyta lecz nie szanuje
sędziom, że są powolni i ażpolityczni
ubekom, że na wszelkich marszach są tak liczni,
a emerytury niesłusznie im zabrali -
przecież nie dla władzy, dla ludu pracowali
Friszkemu, że opluwa wyklętego żołnierza -
wiemy dobrze, do czego ta narracja zmierza
Schetynie – za państwo całkiem teorEtyczne
etyczce Środzie – za idee jej nieetyczne
winszuj
- tym, co ciągle gardłują, że „nic się nie zmieni”,
bardzo chcąc obrócić „ten kraj” w kupę kamieni
- za pogardę tym, co w rządach Tuska byli,
nie tobie, nie narodowi oni służyli
- za zakłady sprzedane za marną złotówkę
- za cienką, zimną, niesoloną kuroniówkę
- za jad, co się z Michnika gazety wylewa
- za kłamstwa po Smoleńsku od prawa do lewa
- za przekopaną już na metr smoleńską ziemię...
myślałeś o tym, jakie wydało ich plemię?
dziękujesz za krzywdy milionom wyrządzone?
Franka też traktujesz jak mąż, co bije żonę?
jakieś traumy przeżyłeś, czy walczysz o rolę?
a nóż Vega się zlituje, odpali dolę?
może inny „artysta” weźmie cię pod skrzydła?
powiedz, tego „reżimu” dobroć ci tak zbrzydła?
może bez castingu, nie potrzeba się starać?
wystarczy na fejsbuku na PIS się użalać?
może w końcu dostaniesz swą rolę życiową?
w reklamie będziesz chwalić cud wodę sodową?
któż cię tak mocno skrzywdził, o dziecię płochliwe?
dziś się upominasz o państwo sprawiedliwe?
czy ojciec twój przeholował, gdy za dużo pił?
za mocno uderzył, czy nie tam, gdzie trzeba bił?
czy przez to żeś całkiem już rozumy postradał?
będziesz teraz synowi kłamstwa opowiadał?
jak nam to teraz wyjaśnisz Damianie Ęcki?
za cóż teraz tak szczodrze rozdajesz te bęcki?
aż tak bardzo cię ubodły mordy zdradzieckie?
wolałbyś mieć tutaj ciągle bazy radzieckie?
ćwiczyłbyś pilnie gwiazdy, ukłony, podskoki?
z żoną przy ognisku tańczyłbyś kazaczoki?
prawda trochę mniej boli, kiedy zamkniesz oczy?
gdzie byłeś, gdy swoi kradli co koń wyskoczy?
Co wtedy robiłeś organowy cymbale?
Nie martwiłeś się bardzo... a może i wcale.
wstydź się
- za tego, kto widział, jak robią mydło
z ludzi, a potem na innych wrzeszczał: „to bydło!”
- za nazwanie – przykład idzie z góry – ludzi wszami
(przyjdzie czas, ktoś wreszcie porządek zrobi z wami)
- za watach dożynanie, co z ust ministra padło
- za europosła ojca, co głowy pchał w imadło
- za tego, który zapewniał, że pieniędzy nie ma,
a wyszło na to, że to tylko wielka ściema
- za tego, kto szybko zamknął „Anty-Komora”
- za to, że nie znikła jeszcze komuny zmora
- za mediów Waltera propagandę kłamliwą
- za Lewandowskich postawę parszywą
- za więcej limuzyn rozbitych w czasach Tuska
- za szczyt naszych marzeń, jakim jest Buda Ruska
- za wszystkie świętokradztwa tak zwanych artystów
- za urodziny Adolfa z TVN-u faszystów
- za wybryki Kurskiego z wybiórczej Gazety
- za wciskane nam w złotko zawinięte bzdety
- za sądy, dziadka za cukierek skazujące,
bonzę za fałszywy dokument zwalniające
- za tego, kto laboratoria nam sprzedawał,
za nic szpitale w prywatne ręce oddawał
- za ślepotę na chciwości w działaniach kolegów
- za rozpustę, nePOtyzm i rządy lebiegów
- za swoim załatwianie intratnego stażu
- za Chlebowskiego nocne targi na cmentarzu
- za dęte oskarżenia w tej srebrnej aferze
- za tę bezradność w pytaniu „jak żyć, premierze?”
- za polskie firmy stracone, nieratowane
- marzenia wielu ludzi brutalnie stratowane
- że pierwszego miliona kradzież jest zasadą
- za budkę spaloną pod ruską ambasadą
- za flagi spalenie, POLSKIEJ flagi gdzieś w lesie
- za echo, co strzału w tył głowy odgłos niesie
- że Konstytucję znasz z napisu na koszulce
- że tylu nie doczekało, poszli w piach na Wólce
- za tęczowych nienawiść, gorszące wybryki
- za tony kalumnii z waszej hejtu fabryki
- za tych, którzy spalili bezbronną kobietę
(może na tę myśl odczuwasz nawet podnietę?)
cóż, chciała tylko bronić swojego mieszkania
masz więcej współczucie dla sprawcy – tego drania,
niż dla szarego człeka, „robola” prostego,
który w życiu nie zrobił ci przecież nic złego?
ONA nie wstanie, nie krzyknie ci w twarz: KURWA MAĆ!
Kiedy wy wszyscy przestaniecie już łgać!? KIEDY?
WSTYD
WSTYD
WSTYD I HAŃBA
twój wstyd? wstydzić się powinieneś, a czego masz
martwimy się o ciebie, rodaku mały nasz
kiedy plujesz pod wiatr nie dziw się, że deszcz pada
kto sieje wiatr, burzę zbiera – taka zasada
a ty siejesz ziarna duże, plon duży będzie
następnym razem, chłopcze, racz to mieć na względzie
aby ten kraj, Polska, był już wreszcie normalny
musi spotkać się z karą każdy czyn karalny
będzie wnet czas, żeby prawo prawem nazywać
wtedy w końcu Polska stanie się sprawiedliwa
mogłeś powiedzieć, nie znam się, jestem aktorem,
ty wolałeś pojechać totalniaków torem
czemu tak jest, że ludzie niby z dobrych domów
wolą przyjmować narrację ubeckich klonów?
ta oślizła hydra nadal podnosi głowę
przebiegła tak wymyśla fortele wciąż nowe
gdy prawie się udało układ rozmontować
choć przez chwilkę prawdziwej wolności spróbować
ona chce wrócić, wkręcić zluzowane śruby,
prowadzić nas jak barany do naszej zguby
świadomie pomagasz wytrącać nam broń z ręki
stając po stronie tych, co chcą naszej udręki
w krytycyzmu zapale, by nie orzec szale,
pomyliłeś osoby, miejsca i detale
zamarzyło ci się zostać maciejką Stuhrem,
okazałeś się, jak on, nieukiem i gburem
niech Pan nie poczyta ci tych niegodziwości
skąd w tobie zgromadziło się aż tyle złości?
w rozpaczy bezsilnej popatrz sobie jak tonie
twoja kandydatka – podajcie sobie dłonie
pisząc ten wierszyk, asie Demencki, sięgasz dna
żenady, ale wierz mi, jeszcze niżej się da
rzygać się chce czytając – to jak Szymka beczenie
PADNIJ NA KOLANA I PROŚ O WYBACZENIE!
„bycie Polakiem, kiedy twój dzieciak dorośnie”
to nie gruszki na wierzbie, nie baksy na sośnie
to ojczyzna, kultura, tradycja, wartości
świat wielu z nich naprawdę nam szczerze zazdrości
to radość, pokój, wiara w jedynego Boga
- do niego się uciekamy, gdy przychodzi trwoga
ale nie tylko w trudnych chwilach mu ufamy
szkoda, nie nauczyłeś się tego od mamy
z Panem Bogiem codziennie, niezmiennie żyjemy
od Niego dobre rzeczy i moc dostajemy
On dał nam to jedno największe przykazanie
i obiecał, że na zawsze z nami zostanie
kochaj z całej swojej mocy Boga swojego
bliźniego jak On ciebie – jak siebie samego
z Nim nie boli tak bardzo prawda i lojalność
nie waż się mówić, że „Polska to nienormalność”!
(WierSzydło spisane: 13/05/2020)
Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Czy tak samo, czy bardziej? Jestem osobą myślącą. To ja, Krispin z Lamanczy. PS. Nie wierzę w przypadki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka