Tą notkę należy czytać łącznie z moją notką o armii ukraińskiej z 31 sierpnia. Są tam kluczowe pojęcia. Tu tylko przypomnę, straty bezpowrotne: zabici i okaleczeni - proporcja 3 zabitych na 1 okaleczonego. Zanim o armii rosyjskiej, krótki akapit o armii ukraińskiej, uzupełnienie notki z 31 sierpnia. Jak w notce sierpniowej liczby zgrubne, bez określników „około”, „w przybliżeniu”.
Armia ukraińska straciła przez dwa miesiące: IX – 67,5 tys. żołnierzy, X – 62,5 tys. żołnierzy, łącznie 130 tys. żołnierzy, natomiast uzupełnienie wyniosło 60 tys. żołnierzy. Oznacza to, że przy ubytku na poziomie 70 tys. żołnierzy, wojska lądowe Ukrainy liczą na 1 listopada 2024 r. 345 tys. żołnierzy. Zaś łączne bezpowrotne straty Ukrainy to 1030000 żołnierzy, w tym 770 tys. zabitych i 260 tys. kalek. W tym miejscu wskazać należy, że aby armia ukraińska mogła w sposób względnie bezproblemowy utrzymywać front, oczywiście bez możliwości ofensywy, konieczne jest posiadanie przez nią 360 tys. żołnierzy na linii frontu. Liczba konieczna do rozpaczliwej obrony to 240 tys. żołnierzy – jednostki tyłowe w całości plus połowa piechoty na pierwszej linii. Oznacza to, że liczebność armii ukraińskiej spadła w II połowie października poniżej poziomu bezpieczeństwa. Rozumie to Zełeński, który właśnie przepchnął pod koniec października w Radzie prawo o mobilizacji 160 tys. żołnierzy. Jest to też wskaźnik, że mam rację co do tego co napisałem powyżej. To na razie tyle o armii ukraińskiej.
Krótko o wyjściowym modelu armii rosyjskiej, o realiach początku wojny, a potem o tym co ważne.
Armia rosyjska, a ściśle wojska lądowe nie zostały zbudowane jako armia do agresji i podboju na skalę kontynentu, czy dużego państwa, a do obrony przed atakiem NATO, względnie do interwencji na terenie byłego ZSRR na wzór operacji stabilizacyjnej w sierpniu 2008 r. w Gruzji przeciwko dużo słabszemu przeciwnikowi. Była to armia zbudowana według zasady znanej też w Polsce: armia mała ale sprawna i nowoczesna. Do tego armia ta była w połowie zawodowa, a w połowie z poboru. Liczyła łącznie 390 tys. żołnierzy w wojskach lądowych, z czego zawodowych była około połowa - 180 tys., które zostało wysłane na Ukrainę. Planowana przez dziesięciolecia typowa operacja armii rosyjskiej była następująca – NATOwski atak na obwód kaliningradzki, Białoruś i północno-zachodnią Rosję. Około 300 tys. rosyjskich żołnierzy broni granic państwa od 7 do 10 dni i jeżeli w tym czasie nie uda się zmusić NATO do rozmów pokojowych, następuje konfrontacja nuklearna. Ponieważ armia rosyjska miała bronić się na terytorium swoim i Białorusi, brak było zaplecza logistycznego, niezbędnego do działania w głębi nieprzyjacielskiego terytorium. Brak było ciężkiego uzbrojenia służącego do niszczenia fortyfikacji, do zdobywania miast. Walki miały toczyć się w polu. Taki model armii nie jest czymś niezwykłym, taki model ma Francja, a także np. Polska. Skutkowało to następnie częściową kompromitacją armii rosyjskiej w toku działań w 2022 r. (charkowszczyzna, Chersoń), kiedy okazało się, że wojna będzie miała charakter długotrwały i konwencjonalny. Od tego momentu armia rosyjska dostosowała się do realiów.
Teraz liczebność i ruch osobowy w armii. Wyjściowo w dniu 24 lutego 2022 r. armia rosyjska liczyła 240 tys. żołnierzy. Składały się na tą liczbę: 180 tys. żołnierzy sił lądowych, 10 tys. spadochroniarzy, 10 tys. żołnierzy Rosgwardii, 40 tys. żołnierzy armii Donbasu. Armia rosyjska w początkowym okresie działań bojowych nie była uzupełniana. Od czerwca/lipca 2022 r. na front w Donbasie wchodzą ochotnicze oddziały, w tym Grupa Wagnera operująca na kierunku bachmuckim. Szacunkowo do końca 2022 r. na front weszło 60 tys. ochotników. W sytuacji załamania frontu w obwodzie charkowskim we wrześniu z powodu braku żołnierzy (armia rosyjska liczyła tam 5 tys. żołnierzy wobec 50 tys. atakujących Ukraińców) w dniu 21 września 2022 r. Rosja zmobilizowała alarmowo 300 tys. rezerwistów. Daje nam to w 2022 r. wyjściowych i zmobilizowanych żołnierzy na poziomie 600 tysięcy. W IV kwartale 2022 r. w Rosji przyjęto zasadę dobrowolnej mobilizacji. Ponadto, co bardzo ważne, w Rosji istnieją dwie armie – armia toru pokojowego: 180 tys. żołnierzy z poboru w jednostkach szkoleniowych plus 210 tys. żołnierzy w Okręgach Wojskowych, i armia wojenna – strefa SOW. To właśnie żołnierze z toru pokojowego początkowo w sierpniu br. stabilizowali sytuację w obwodzie kurskim. W notce jest mowa o armii wojennej.
Od stycznia 2023 r. Rosja mobilizowała od 30 do 40 tysięcy żołnierzy miesięcznie; przyjąć należy, że w ujęciu rocznym Rosja przeciętnie mobilizuje 35 tys. żołnierzy miesięcznie. Ze świadectw polskiego najemnika Piotra Mitkiewicza walczącego po stronie ukraińskiej jak i samych ukraińskich żołnierzy wynika, że w stosunku do początku wojny jakość rosyjskich żołnierzy w 2023 r. poszła mocno do góry. Przeciętnie rosyjski żołnierz z mobilizacji dostaje 6 miesięcy szkolenia zanim pójdzie na front. Oczywiście są wyjątki – żołnierze ze szturmowych jednostek piechoty Storm-Z dostają 3 miesiące szkolenia, natomiast specjaliści: artyleria, łączność, są czasem szkoleni przez 9 miesięcy. Stwierdzić trzeba, że jak na realia wojny 6 miesięcy szkolenia to luksus, np. ukraińscy żołnierze są szkoleni miesiąc, a czasem tydzień. Od stycznia 2023 r. do teraz na front weszło 16 fal mobilizacji – łącznie 560 tys. żołnierzy. Czyli łączna liczba żołnierzy, którzy byli i weszli do wojsk lądowych Rosji w strefie SOW do 1.XI.2024 r. to 1160000 żołnierzy.
Jak wyglądają straty armii rosyjskiej i aktualna liczebność w strefie SOW: żołnierze na linii frontu (pierwsza linia i zaplecze), oraz rezerwa, odpoczynek, szkolenie? Ministerstwo Obrony Rosji nie publikuje takich danych. Moim zdaniem pomocne jest odniesienie do poziomu strat ukraińskich przy założonej proporcji strat obu stron do siebie. Np. rosyjscy blogerzy frontowi twierdzą, że obecnie są to proporcje na poziomie 5:1, a nawet 10:1 na korzyść strony rosyjskiej. Zdaję sobie sprawę, że Rosja ma przewagę w lotnictwie, w artylerii, dba o życie żołnierzy – vide zatrzymywanie się posuwających oddziałów w razie oporu ukraińskiego w wioskach i często wielotygodniowe wybijanie obrońców ogniem, co siłą rzeczy wpływa korzystnie na straty strony rosyjskiej, ale nie wierzę w tak dużą różnicę. Moim zdaniem realistyczna proporcja strat to 3:1 na korzyść Rosji. Działanie – 1030000 strat ukraińskich : 3 = 343000, z czego 258 tys. zabitych. Zasadniczo ta liczba koreluje z danymi New York Timesa, gdzie liczbę poległych Rosjan oceniono na 240 tys. ludzi. Następnie od liczby 1160000 odejmujemy 343000 i otrzymujemy 817 tys. żołnierzy.
Czy jest to obecna liczebność armii rosyjskiej w strefie SOW? Moim zdaniem nie, jest ona niższa. Należy pamiętać, że w 2022 roku liczebność armii rosyjskiej zmniejszała się po pierwsze też z tego powodu, że zawodowym żołnierzom wygasał kontrakt i odchodzili oni z dnia na dzień z armii (po 2022 r. odebrano im takie uprawnienie), po drugie, do pewnego momentu ze służby w armii zwalniały nawet niegroźne rany (zmiana w 2023 r.: wyleczyłeś się, wracasz do szeregów). Mając to na uwadze, należy moim zdaniem odjąć od liczby 817 tys. dalsze 100 tys. żołnierzy. Daje nam to 720 tys. żołnierzy rosyjskich w strefie SOW na dzień 1.XI.2024 r. i jest to moim zdaniem liczba realistyczna. Pozwala to stronie rosyjskiej na rozmieszczenie na linii frontu 480 tys. żołnierzy, w tym 50 tys. w obwodzie kurskim, 40 tys. nad Charkowem, 390 tys. na starej linii frontu (od granic obwodów charkowskiego i ługańskiego przy granicy z Rosją do ujścia Dniepru). Z tyłu jest 240 tys. żołnierzy rezerwy operacyjnej. Warto dodać, że we wrześniu ukraiński oficer wywiadu szacował liczbę rosyjskiej armii w strefie SOW na 690 tys. żołnierzy w końcu roku - zasadniczo są to liczby zbieżne. Widoczna jest przewaga liczebna strony rosyjskiej w Donbasie, która pozwoli Rosjanom zrolować front południowo-donbaski do końca listopada, i zająć Pokrowsk, Toreck, Czasow Jar, podejść pod Konstantynowkę do końca roku.
Jak będzie wyglądał ruch liczebny w armii rosyjskiej na następne 5 miesięcy? Wyliczam go w oparciu o straty ukraińskie. Listopad i grudzień to roztopy, duże opady śniegu, krótki dzień – przez te dwa miesiące ukraińskie straty bezpowrotne wyniosą łącznie 108 tys. żołnierzy, następnie przez trzy pierwsze miesiące 2025 r. po 60 tys. w styczniu i lutym i znowu 54 tys. w roztopowym marcu, łącznie ok. 282 tys. Czyli przy proporcji 3:1 poziom rosyjskich strat bezpowrotnych w tym okresie wyniesie 94 tys. żołnierzy. Natomiast nowi żołnierze z mobilizacji przez 5 miesięcy to 175 tys. 175 tys. – 95 tys. = +80 tys. Oznacza to, że liczebność armii rosyjskiej w strefie SOW na dzień 1.IV.2025 r. będzie wynosić 800 tys. żołnierzy.
A jak to będzie wyglądać po stronie ukraińskiej? Zakładam, że plan Zełeńskiego mobilizacji 160 tys. mężczyzn w ciągu miesiąca to humbug. Każdy normalny człowiek będzie uciekał, tam gdzie będzie mógł. Ze źródeł ukraińskich wiadomo, że mobilizacja z poziomu 35 tys. żołnierzy uzyskiwanych latem, zeszła we wrześniu/październiku do poziomu 25 tys. miesięcznie. Od października tamtego roku nie ma ochotników. Do końca roku nic nie ruszy w tym temacie. Czyli na 1.I.2025 r. - obecne 345 tys. minus 58 tys. = 287 tys. żołnierzy. Bardzo blisko ostatecznej liczby 240 tys. żołnierzy. Co należy przyznać Zełeński ma rezerwę ludzką: 200 tysięcy policjantów, 110 tysięcy pracowników komend uzupełnień, 40 tys. funkcjonariuszy SBU. Aż 350 tysięcy bagnetów! Przyjmijmy, że nie wpadnie na to, aby mobilizować pozafrontowych siłowików. Pierwsze trzy miesiące 2025 r. to dalszy ubytek na poziomie 100 tys. żołnierzy, tak że na dzień 1.IV.2025 r. armia ukraińska w strefie SOW liczyłaby 190 tys. żołnierzy – ale taka liczba oznacza, że armia ta w tym momencie prawie już nie będzie miała piechoty. Jak wskazywali na początku wojny ukraińsko-rosyjskiej polscy generałowie podręcznikowa relacja sił pozwalająca na skuteczny atak to 3:1. Faktycznie oznacza to, że generalne uderzenie armii rosyjskiej powinno nastąpić już w lutym 2025 r., kończąc się zniszczeniem armii ukraińskiej na wschodnim brzegu Dniepru w ciągu miesiąca. Czyli w interesie Zełeńskiego jest zmobilizowanie w listopadzie, grudniu br., najpóźniej styczniu 2025 r. 150 tys. policjantów i 50 tys. pracowników komend uzupełnień. Chwilowo doprowadziłby nawet do prawie parytetu liczebnego armii ukraińskiej z rosyjską na linii frontu. Pozwoliłoby mu to na przeżycie zimy i przeciągnięcie wojny nawet do końca września/początku października 2025 roku. Negatyw jest oczywisty. Przez cztery miesiące Ci ludzie giną masowo jako szara piechota, i od maja 2025 r. nie ma na Ukrainie za bardzo sił do trzymania ludności za mordę i co istotne do prowadzenia mobilizacji. Zakładam, że Zełeński nie będzie mobilizował elitarnych funkcjonariuszy SBU, ich czeka zaszczyt walk o Kijów i Lwów.
Dla wojny rosyjsko-ukraińskiej najważniejszą jednak zmienną jest to co stanie się 5 listopada br. w USA. Jeżeli wygra Kamala Harris to będzie tak jak jest teraz. Pomocy tyle, aby Ukraina nie padła przedwcześnie, aby zaszkodzić maksymalnie Rosji, nie wywołując przy tym wojny nuklearnej. Czyli scenariusz jak wyżej. Jeżeli wygra Donald Trump, to nie oznacza, że Trump zakończy wojnę w jeden dzień jak to obiecuje, ale od lutego 2025 roku zakończy się amerykańska pomoc dla Ukrainy. Bez USA nie ma wojny. Ukraina w takim wypadku upadnie w pierwszej połowie 2025 r. z powodu braku amunicji i sprzętu wojennego. Być może dojdzie do zamachu stanu, który usunie Zełeńskiego.
Inne tematy w dziale Polityka