Już ładnych parę miesięcy temu napisałem że najsłabszym ogniwem rządu Premier Beaty Szydło jest min. Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak. Kompletnie nie panuje nad powierzonymi mu służbami. Dowodów na to jest mnóstwo i nie pora tu je przytaczać. Od choćby bezradność wobec agresywnych poczynań tak zwanych Obywateli RP, brak należytej ochrony Sejmu podczas próby grudniowego puczu czy też niewyobrażalne dla niego i nie mieszczące mu się w głowie podjęcie choćby próby ochrony jego szefa przed upokorzeniem i agresją wściekłego z nienawiści tłumu, podczas wizyt tegoż na Wawelu… Wszystkie podjęte działania czy też może raczej zaniechanie jakichkolwiek działań wobec podnoszącego głowy hultajstwa, zawsze przynoszą efekt odwrotny od oczekiwanego przez pana ministra i powodują narastające zagrożenie dla wprowadzania „dobrej zmiany” w Polsce. Mam nadzieje, że tą radosną działalność min. Błaszczaka, a zwłaszcza jej skutki, zauważy w końcu sama pani premier i co może by było na pewno skuteczniejsze sam prezes Kaczyński, który jak widać ma niewyczerpalne zasoby dobrej woli, cierpliwości i wręcz ojcowskiej wyrozumiałości wobec safanduły na ministerialnym stanowisku... Podobno ambasada Polska w Ulan Bator czeka na reaktywacje, może by warto...
Druga sprawa to niedotrzymywanie obietnic wyborczych przez rządzący obecnie PiS. To jak widać nie tylko niesie ze sobą kłopoty ale i prędzej czy później się zemści. Kunktatorstwo nie popłaca i nawet najwierniejsi wyborcy PiS-u prędzej czy później zauważą kolejne zaniechania i wycofywanie się obecnie rządzących ze swoich obietnic. Wycofywanie się z zapowiadanych reform i nie dotrzymywanie obietnic wyborczych przyniesie w dłuższej perspektywie opłakane skutki dla wszystkich. Nie tylko dla członków Prawa i Sprawiedliwości. Przyzwalają oni na łamanie obietnic wyborczych swoich przedstawicie we władzach? To zapłacą za to prędzej niż im się zdaje, razem ze swymi liderami… Lecz chodzi tu o coś znacznie większego. Chodzi Polskę która nie ma czasu na „radosne poczynania” takich nieudaczników jak min Błaszczak. Chodzi o zawiedzione nadzieje tych wszystkich którzy czekali dobrą zmianą i na nią zagłosowali w ostatnich wyborach
Teraz pora na konkretny przykład. W poniedziałek 15 maja, rozpoczęła się akcja protestacyjna Związku zawodowego Inspekcji Transportu Drogowego… Otóż jak podają sami protestujący, „ Do dwóch godzin mogą się wydłużyć kontrole pojazdów w czasie trwającego w tym tygodniu protestu ostrzegawczego Związku Zawodowego Inspekcji Transportu Drogowego. Inspektorzy ITD chcą zyskać uprawnienia służb mundurowych oraz domagają się podwyżek”... O to skutki wycofania się PiS-u i samego ministra Błaszczaka z obietnicy wyborczej czyli likwidacji Inspekcji Transportu Drogowego… Pan Mariusz Błaszczak myślał że jak pokaże się w telewizji z szefem ITD przebranym w jakiś operetkowy mundur, rozda trochę medali, sypnie groszem i pochwali „funkcjonariuszy” he, he za ich ciężką służbę, to ich sobie kupi... Zapomniał „biedaczek” z kim tańczy… Zapomniał kto i kiedy powoływał te służbę do istnienia. Zapomniał na jakich warunkach przebiegała do niej rekrutacja i kto i z kogo rekrutował obecnych funkcjonariuszy. Czyim zapleczem politycznym jest obecnie cała ta Inspekcja Transportu Drogowego i jaka opcja polityczna jest sercu bliska jej funkcjonariuszy to chyba on nie tyle powinien się domyślać ale wiedzieć. Jeśli się jednak nie domyślał i nie wiedział to już teraz wie… A kto obecnie za jego głupotę, naiwność, brak konsekwencji i zaniechanie płaci? Proszę bardzo, oto odpowiedź.
„Akcja protestacyjna polega na "bardziej niż zazwyczaj skrupulatnej kontroli pojazdów na drogach". W czasie jej trwania sprawdzane są jedynie pojazdy polskich firm transportowych. "Kontrole trwają dłużej, bo danych z tachografów nie analizujemy przy pomocy programu komputerowego, lecz ręcznie. Bardzo dokładnie sprawdzamy też, czy cały ładunek jest odnotowany w dokumentach przewozowych" – wyjaśnił przedstawiciel ITD. Ocenił, że w efekcie pojedyncza kontrola wydłuża się z ok. 30 minut do dwóch godzin, co oznacza ich mniejszą liczbę w ciągu dnia.” Ja tylko dodam, że zwiększa to w zasadniczy sposób ich uciążliwość a cała akcja zakrawa wręcz na gospodarczy sabotaż.
A więc za bezmyślność i sprzeniewierzenie obietnicom wyborczym tym razem płacą kierowcy kontrolowani teraz niezwykle skrupulatnie przez ITD, płacą przedsiębiorcy płacący kary za niedotrzymanie czasu przewozu towarów i materiałów, tracą obywatele i traci władza na swoim wizerunku. ( i pewnie o to w tym cały strajku chodzi ) Pytanie, tylko czy min. Mariusz Błaszczak jest to w stanie pojąć, to ogarnąć? Jeśli nawet nie, to trzeba mieć nadzieje, że zauważy to i pani premier i sam prezes i rozliczą tych którzy stoją za wycofaniem się PiS-u z tej, jak się okazuje istotnej, obietnicy wyborczej.
Funkcjonariusze ITD w swoim oświadczenie napisali tak. "Prosimy kierowców o cierpliwość i liczymy na ich zrozumienie"… Czy kierowcy wykażą się cierpliwością i zrozumieniem całej tej sytuacji zafundowanej im przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji,- Bóg raczy wiedzieć, a ja osobiście wątpię... Rachunek za tą a także inne niedotrzymane obietnice wyborcze, które jak widać niosą za sobą określone skutki społeczne i wizerunkowe, wystawią PiS-owi, min Błaszczykowi i całej obecnie rządzącej klasie politycznej przy najbliższych wyborach nie tylko kierowcy.... Może i słusznie, tylko czasu coraz mniej i Polski żal.
A poza tym uważam, że pałac Brühla i pałac Saski w Warszawie, powinny zostać odbudowane.
Inne tematy w dziale Polityka