Zgodnie z tym czym chwali się rząd, przedstawiając projekt opodatkowania super i hipermarketów marketów jasno wynika, że właściciele wielkich sklepów i zagranicznych sieci handlowych w Polsce nie mają się czym martwić. Krzyku i pisku przy tym było bardzo wiele. Dmuchano też w patriotyczną trąbę, że to „wszystko” na program 500+ dla polskich dzieci, a przy okazji władzom chodzi także o „zrównanie szans„ dla polskich drobnych kupców… I co? I gówno, tak to przynajmniej na razie wygląda.
Z całej tej batalii z wielkimi sklepami, niszczącymi co nie ulega najmniejszej wątpliwości, drobną polską przedsiębiorczość i wyprowadzającymi z polskiego budżetu w kosmos ogromne pieniądze, polscy rządowcy „odzyskają według szacunków 2 miliardy zł.!!! Jak wiadomo na sam program 500+ potrzeba około 17 miliardów. Śmiać się czy płakać?
Raczej płakać. Bo przy okazji „reform” w opodatkowaniu sklepów wielko-powierzchniowych i wielkich sieci handlowych, w dupę ( za przeproszeniem ) dostanie rodzinny polski handel… A przecież, tak się wydawało, obecnie rządzący chcieli polskim przedsiębiorcom przychylić nieba. Niestety, wydaje się, że wyszło jak zwykle…
Bo jak inaczej nazwać podatek od handlu w soboty, niedziele i święta który będzie ich obowiązywał? Drobni kupcy, do tej pory, ratując się przed bankructwem często sami ( bo pracownikom, nawet jeśli pracować chcieli, już poprzedni rząd zabronił pracować w te dni, pod karą administracyjną, a jakże ) pracowali sami i z rodzinami, by przetrwać… Teraz w nagrodę za to zostaną opodatkowani. Nic tylko się „cieszyć”, że kolejna grupa nieudaczników i ignorantów zajęła się polskim handlem. Pewnie kolejne tysiące polskich sklepów znikną z polskich ulic. Czy o to chodziło rządzącym? Jak to mawiał Maleszka, dobre pytanie, niestety na które o odpowiedź nie ma nawet się do kogo zwrócić.
Wstyd mi tylko, że gdy chodziło się z pisowskimi plakatami, by kupcy użyczyli wystaw swoich sklepów, na wywieszenie PiS-owskich kandydatów, ci godzili się… Godzili się mimo strachu przed krzywym spojrzeniem i odwetem ze strony włodarzy miast i miasteczek, którzy 99% na prowincji są z nadania PO. Zapewniam, że mieli i nadal mają się czego obawiać, a wygląda na to, że wyjdą na tym jak Zabłocki na mydle. Ciężko ginąc od swoich. Widać taki los.
Inne tematy w dziale Polityka