Nie wiem co jest ze mną, ale ni jak nie mogę się przekonać do pomysłów, poglądów politycznych oraz sposobu ich głoszenie, a co za tym idzie, do osoby p. Janusza Korwina - Mikkego. Kiedy już prawie jestem na tak, bo niby taki prawicowiec, niby taki narodowiec, taki tradycjonalista i co przyjdzie mi pokusa by dać się uwieść i zawiesić w końcu jego portret na honorowym miejscu nad moim skromnym biureczkiem to zapala mi się gdzieś w tyle mózgoczaszki czerwone światełko i ostrzegawczo mruga... Co jest do jasnej cholery? Przecież ostatecznie w mordę mi nie da, bo nie ma takich powodów, chociaż jak się okazuje z Korwinem nigdy nie wiadomo. Więc to nie wrodzone tchórzostwo czy zamiłowanie do świętego spokoju które przychodzi z wiekiem. Więc co, pytam do jasnej Anielki ?
Może to, że od czasu kiedy czytam p. Janusza Korwina i słucham jego wywodów na różne, przeróżne tematy, zawsze tak jakoś bywało, że w czasie jego największych oracji i związanych z tym ekstaz i uniesień, szarż wykonywanych nie widomo po co i przeciwko komu, potyczek stoczonych w obronie jakiś oczywistych i mniej oczywistych faktów, prawd i idei, - chciałobym mu szepnąć do ucha…. Dobrze panie Januszu,- dobrze pan gadasz ale to nie tu, nie teraz i nie do tych ludzi bo efekt będzie odwrotny od zamierzonego… Zamiast pan pomóc naszej polskiej sprawie, wolnemu rynkowi czy demokracji najogólniej mówiąc,- to pan zaszkodzisz. Daj pan spokój proszę… W tym momencie zawsze doganiało mnie się pytanie... ( ta czerwona migająca lampka ) Zaszkodzi świadomie ( bo że szkodził i zrażał do niektórych idei ludzi,to pewne ) czy li tylko z pychy, wrodzonego zarozumialstwa, nie chęci i pogardy do „pospólstwa” które nie dostrzega geniuszu w głoszonych przez niego „prawdach”, głupoty ( która z trudem ale jest do wybaczenia ) czy też robił to z wyrachowania za które zawsze udawało mu się jakoś dobrze pożyć…. Dalibóg do dziś nie wiem.
Bo weźmy na tapetę ostatnie ważne wydarzenia związane ze zmianami politycznymi w naszym kraju. Pojawił się czy też odrodził ruch narodowy w który zaangażowało się sporo młodych ludzi kontestujących obecny stan państwa, będących w opozycji do PO i jej rządów oraz szukających możliwości odsunięcia tej formacji politycznej od władzy. Jak diament z popiołu, czy też Filip z konopi zaraz pojawił się przy tych ludziach p. Janusz Korwin – Mikke. Nie wiem, naprawdę nie wiem, tylko czy żeby tym młodym ludziom pomóc w zwycięstwie czy po prostu w imię czegoś lub kogoś cały ten ruch w razie sukcesu „zagospodarować”.
Druga sprawa. Świeżutka. Wszyscy Znamy krewkość i zapalczywość pana Janusza Korwina- Mikke. Strach się bać.. Zastanawiające jest więc czemu czekał aż dwadzieścia lat, by spełnić obietnice i dać p. Michałowi Boniemu w mordę?! Zasłużenie czy nie zasłużenie? Mniejsza z tym. W końcu jak postanowił tak zrobił. Nie miejsce tu na oceny tego incydentu. Chodzi o wybór czasu, miejsca i okoliczności. Tak się dziwnie składa że kiedy wybuchła afera związana z wizytą czy też raczej wizytacją smutnych panów z ABW w biurach i obejściu posła Burego z PSL-u, przypadkowo, a jakże, tuż przed ważnym dla koalicji sejmowym głosowaniem, Korwin strzelił Boniemu „z liścia”… i się narobiło. Media zawrzały… Chociaż p. poseł Bury aniołkiem nie jest, akcja ABW na pewno nie podniosła słupków poparcia dla rządzącej ekipy. Gwałtowny wybuch irytacji Korwina, który „dłużej nie wytrzymał”, mocno akcje ABW medialnie przykrył. Przypadek? Chciało by się wieżyc ale czerwona lampka z tyły łepetyny znów miga.
Coś tu jest nie tak. Pytanie, ze mną czy z Korwinem?
Inne tematy w dziale Polityka