Jurek Owsiak zrobił co mógł żeby Polska wygrała w „piłkę kopaną” ze Słowacją. Wiadomo, jak z chlebkiem krucho, potrzebne igrzyska. Zwycięstwo podreperowało by dumę narodową, zwłaszcza czcicieli „czekoladowego orła” a przy okazji, to rzecz oczywista, podniosło notowania rządu.
Owsiak zrobił co mógł. Ofiarował nawet na ten cel, to co ma najcenniejsze, logo święte dla polaków, niczym wota Jasnogórskie ( przynajmniej dla niektórych ) czyli znak firmowy „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy” który umieszczony został na rękawkach koszulek w których grała reprezentacji. I co? Ano nic. Nie pomogło.
Polacy zaczęli świetnie ( kupą mości panowie ) a skończyło się tak jak zawsze. Wygrała, taktyka, konsekwencja i zaangażowanie graczy słowackich. ( Co zresztą w duchu przewidywałem.) Przy okazji, okazało się, że Słowacy to naród charakterny i nie boją się słynnego „z Baśki” naszego idola, mógł być przecież osobiście na stadionie we Wrocławiu. O tym, że Słowacy to naród charakterny i nie wystraszyli się logo „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ) na rękawkach koszulek naszej reprezentacji, miał szanse się przekonać jeden z naszych obrońców, który najpierw dostał w twarz od słowackiego napastnika, a później niewiele brakowało… W każdym bądź razie, Słowak głęboko spojrzał mu w oczy.
Cóż takie czasy, nawet Słowacy już się nam nawet stawiają, zresztą żeby tylko Słowacy i żeby tylko na boisku. Stało się i sporo pracy przed trenerem Adamem Nawałką. Jurkowi Owsiakowi delikatnie bym jednak sugerował, żeby nie pchał się ze swoim „logo” i pomysłami, choćby były najszczersze i najszczytniejsze, do reprezentacji. Tam potrzebna jest, solidnie wykonana praca, profesjonalizm trenera i zawodników oraz konsekwencja w przemyślanych działaniach logistycznych osób i instytucji odpowiedzialnych za wyniki reprezentacji a nie „logo” choćby ze szczerego złota. Praca a nie wolontariat i słynne polskie „jakoś to będzie”
Wydaje mi się także , że na obecną chwile, już lepiej na rękawkach naszej reprezentacji wyglądała by słynna „tęcza” z warszawskiego placu Zbawiciela. ( to sugestia dla różnych odnowicieli wizerunku ) Trochę wypalona, tak jak niektórzy jej piłkarscy liderzy i z dobrym, adekwatnym do osiąganych wyników reprezentacji, mówiąc delikatnie, wydźwiękiem. Ponieważ, tak jak to stwierdził to kiedyś obrońca „Anderlechtu” Marcin Wasilewski po kolejnym przegranym meczu reprezentacji, ( na własne uszy słyszałem ) „graliśmy jak cioty”. Rzeczywiście graliśmy jak „cioty” a mecz był jaki był... I oby nigdy takich więcej.
Tak że drodzy panowie piłkarze, nie ma innej drogi i żaden „totem” lewacki czy prawacki nie pomoże. Praca, praca i jeszcze raz praca oraz pot i łzy przed wami jeśli naprawdę chcecie zwyciężać. Nie ma innej drogi. Albo albo. Albo logo „WOŚP”, „tęczy” lub coś jeszcze bardziej zmyślnego na koszulkach obok orzełka w koronie i gra taka jak to ją określił Marcin Wasilewski, albo tylko orzeł na koszulce i duma w sercu z tego, że gra się dla reprezentacji Polski. Tej jednej, jedynej umiłowanej. Innej drogi nie ma, bo jeśli nie uda się wygrać to nawet najbardziej poprawne politycznie „logo” wygląda żałośnie, wzbudza irytacje i nie uchroni od gwizdów kibiców.
Inne tematy w dziale Rozmaitości