kreatywny wandal kreatywny wandal
411
BLOG

Czy Zbigniew Ziobro odzyskał głos?

kreatywny wandal kreatywny wandal Polityka Obserwuj notkę 9

 Wszyscy pamiętamy jak podczas wystąpienia na marszu w obronie Telewizji Trwam Zbigniew Ziobro walczył z odmawiającym mu posłuszeństwa narządem mowy. Wzbudziło to wielki niepokój i troskę wśród jego zwolenników. Polityk bez możliwości komunikacji z masami? Co by nie powiedzieć, nie wygląda to dobrze. Mnie jednak zaniepokoiła nie tyle chrypka lidera Polski Solidarnej co próba jej leczenia Jackiem Kurskim.

Od dawna twierdzę że Jacek Kurski jest złym duchem Zbigniewa Ziobro. Niestety przy okazji jest złym duchem dla szeroko rozumianej prawicy. Jest zręcznym manipulatorem, inteligentnym bezwzględnym i bardzo ambitnym. Czy sprzedajnym? Tego nie wiem, ale że szkodliwym to pewne. Niebezpiecznie jest go mieć przeciwko sobie, nigdy nie wiadomo co knują rozbiegane oczka i przeciwko komu się zwróci. Nikt chyba nie ma wątpliwości kto w układzie Jacek Kurski – Zbigniew Ziobro ma pozycje dominująca, a kto jest wykonawcą koncepcji budowy nowego, czy raczej rozbicia starego obozu politycznego, ( proponuje niepotrzebne skreślić ale to i tak wychodzi na jedno ) w którym się obaj  znaleźli i który zaczął ich w pewnym momencie uwierać jak niewygodne buty.
 
Wydaje się, że Jacek Kurski wykorzystał „ojcowski konflikt” między Zbigniewem Ziobro a Jarosławem Kaczyńskim by spróbować mocniej zaistnieć w polityce. Mocniej jeszcze niż po sławnym już „dziadku z Werhmachtu” podczas równie sławnej kampanii wyborczej. Widać przyzwolenia prezesa zabrakło i stąd przewartościowanie u niego, jak mawiał klasyk, w temacie „dalszy byt polityczny”.
 
Niestety, trzeba przyznać, że mu się poniekąd udało. Zasiał niepokój i wyprowadził z Prawa i Sprawiedliwości znaczącą grupę posłów. Rezyduje obecnie głównie w Brukseli, zajada mule i śni o potężnym prawicowym ugrupowaniu politycznym budowanym przez „wystawionych” ludzi dla sprytnego przyszłego tegoż ugrupowania suwerena. Bo chyba nie ma nikt wątpliwości, że jeśli projekt się powiedzie, to Jacek Kurski z zimną krwią i z jednakową finezją, znaną już choćby z byłych prowadzonych przez niego kampanii wyborczych, pożegna Zbigniewa Ziobro niczym Donald Tusk swoich dwóch tenorów z PO. Spryciarz z niego ale jeśli materia daje się kroić? Czemu nie skorzystać? Tak przynajmniej wydaje się kalkuluje Kurski lecz rękę cały czas stara się trzymać na pulsie, licho nie śpi, trzeba pilnować żeby sytuacja nie wymknęła się z pod jego kontroli.
 
Jak więc tylko usłyszał, że Zbigniew Ziobro traci głos, że trzęsła mu się ręce a może i portki ponieważ zaczyna sobie zdawać sprawę, że żaden z niego mówca wiecowy a w grach zakulisowo-gabinetowych to prezesowi do pięt nie dorasta – ruszył z odsieczą. Zostawił wygodne życie w Brukseli by wesprzeć gubiącego się i wyraźnie wzruszonego koalicjanta. W polityce wzruszenia są niepożądane, no chyba że się je starannie zaplanuje, wyreżyseruje  i zostaną odegrane perfekcyjnie. Inaczej mogą zaszkodzić, jak pierwszy, przeważnie uczciwy lub nawet szlachetny, odruch po jakimś ważnym wydarzeniu w który się znaleźliśmy. Ostrzegał przed tym już sam Talleyrand. Czy takim wydarzeniem nie był „ Marsz w obronie Telewizji Trwam”? Trzeba się tego pierwszego odruchu strzec, bo może być szlachetny. Zbigniew Ziobro wyglądał na szczerze wzruszonego i poruszonego słowami Jarosława Kaczyńskiego i wielkością manifestacji. Rozemocjonowany mógł palnąć jakieś głupstwo o jedności, pojednaniu i wybaczeniu. Ale od czego się ma politycznych przyjaciół? Jacek Kurski strzeże i czuwa i jak tylko uzna że trzeba – potrafi szybko przybyć nawet z Brukseli.
 
Przybył i Zbigniew Ziobro wczoraj wieczorem wyraźnie, jak było widać, wyhamował emocje. Nie  mówił już o wspólnej drodze z PiS - em. Za to zdążył wystąpić w TVN24 i wydukać, że będzie szedł, co z prawda z ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego w tym samym kierunku, może nawet wspólną drogą,  ale osobno… Jak znam życie, ta wspólna droga to będzie dreptaniem obok lub raczej ciche i bez wyrazu podążanie za prezesem i jego partią. Ciekawe, kogo tym wystąpieniem chciał uspokoić? Swój elektorat czy kogoś jeszcze? Głos mu już tym razem, tak  jak w niedziele podczas marszu w obronie Telewizji Trwam nie drżał, nie zanikał a ręce nie zachowywały się tak jak u „chorego” dotkniętego syndromem drugiego dnia, gdy rano w butelce lekarstwa brak a do sklepu daleko. Przynajmniej nie było tego widać. Na dzień dzisiejszy, wszystko wróciło do normy. Zbigniew Ziobro rozmawiając z dziennikarzem przed kamerami telewizyjnymi odzyskał głos. Lecz tym razem razem Jacek Kurski stał obok.
 

Umiarkowany konserwatysta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka