Od dawna twierdzę że Jacek Kurski jest złym duchem Zbigniewa Ziobro. Niestety przy okazji jest złym duchem dla szeroko rozumianej prawicy. Jest zręcznym manipulatorem, inteligentnym bezwzględnym i bardzo ambitnym. Czy sprzedajnym? Tego nie wiem, ale że szkodliwym to pewne. Niebezpiecznie jest go mieć przeciwko sobie, nigdy nie wiadomo co knują rozbiegane oczka i przeciwko komu się zwróci. Nikt chyba nie ma wątpliwości kto w układzie Jacek Kurski – Zbigniew Ziobro ma pozycje dominująca. A kto jest wykonawcą koncepcji budowy nowego, czy rozbicia starego obozy politycznego, w którym się znalazł i które zaczęło go uwierać (proponuje niepotrzebne skreślić ale i tak wychodzi na jedno )
Jacek Kurski wykorzystał „ojcowski konflikt” między Zbigniewem Ziobro a Jarosławem Kaczyńskim by spróbować mocniej zaistnieć w polityce. Mocniej jeszcze niż po sławnym już „dziadku z Wermachtu” podczas sławnej kampanii wyborczej. Widać przyzwolenia prezesa zabrakło i stąd przewartościowanie u niego, jak mawiał klasyk, w temacie „dalszy byt polityczny”.
Niestety trzeba przyznać, że mu się to poniekąd udało. Siedzi sobie w Brukseli, zajada mule i śni o potężnym prawicowym ugrupowaniu politycznym budowanym prze wystawionych ludzi dla sprytnego przyszłego suwerena. Bo chyba nie ma nikt wątpliwości że jeśli projekt się powiedzie to Jacek Kurski z zimna krwią i z jednakową finezją, znana już z byłych kampanii wyborczych, pożegna Zbigniewa Ziobro niczym Donald Tusk swoich tenorów z PO. Spryciarz z niego ale jeśli materia daje się kroić? Czemu nie skorzystać? Tak przynajmniej kalkuluje Kurski.
Jak więc usłyszał, że Zbigniew Ziobro traci głos, że trzęsła mu się ręce a może i portki bo zaczyna sobie zdawać sprawę, że ani z niego żaden mówca wiecowy a w grach zakulisowo-gabinetowych to prezesowi do pięt nie dorasta – ruszył z odsieczą. Zostawił wygodne życie w Brukseli by wesprzeć gubiącego się wyraźnie i wzruszonego figuranta. ( przepraszam sympatyków Zbigniewa Ziobro za określenie ) W polityce wzruszenia są niepożądane no chyba, że starannie zaplanowane i zagrane perfekcyjnie. ( znamy takich mistrzów ) Inaczej mogą zaszkodzić, jak pierwszy, przeważnie uczciwy, odruch po jakimś ważnym wydarzeniu w który się znaleźliśmy. Czy takim wydarzeniem nie był „ Marsz w obronie telewizji Trwam”? Trzeba się tego pierwszego odruchu go strzec, bo może być uczciwy. Jacek Kurski strzeże i czuwa.
Zbigniew Ziobro już nie mówi o wspólnej drodze z Pis -em. Jak zdążył powiedzieć w TVN24 ze będzie z ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego we „wspólnej drodze” ale osobno… Jak znam życie, ta wspólna droga to będzie dreptanie obok lub raczej ciche i bez wyrazu podążanie za prezesem i jego partią. No chyba, że Jackowi Kurskiem zmienią się koncepcje. Na dzień dzisiejszy Zbigniew Ziobro odzyskał głos. Tym razem Jacek Kurski stał tuż obok.
Inne tematy w dziale Polityka