Wczoraj minął miesiąc jak odszedł od nas Jacek Kwieciński. ( 27.01.2012 r. ) Do ostatnich swych dni pracował i pisał z pozycji konserwatywnych i patriotycznych w m.in. Gazecie Polskiej w której zresztą, publikował od zawsze…Jest więc okazja do napisania paru zdań o jego obecności w moim życiu i moim dojrzewaniu do prób zrozumienia tego co chciał przekazać swoim czytelnikom.
Jest też druga okazja, z tą pierwszą się w jakiś sposób wiążąca.Za 2 dni, po raz drugi od 1989 r., będziemy obchodzili Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, ( 1.03.2012 r. ) co ze względu na pamięć o ojcu p. Jacka, Wincentym Jerzym Kwiecińskim, żołnierzu ZWZ, AK, NIE oraz szefie III Zarzadu Głównego Zrzeszenia WiN, skazanem i więzionym przez stalinowskie sądy, ( wyszedł na wolność w 1957 r. ) też daje jakiś asumpt do wspomnień, ponieważ ten fakt, miał niewątpliwy wpływ na dzieciństwo oraz na ukształtowanie się poglądów Jacka Kwiecińskiego i jego nieskrywanego antykomunizmu..
W naszym domu Gazeta Polska była od zawsze, od swojego początku czyli od 1993 r. Pamiętam św. pamięci ojca, jak wieczorami siadał przy stole i trawił lekturę. Tak, to chyba dobre określenie bo nie ma nic wspólnego z dzisiejszym przyswajaniem treści różnych periodyków. Czytaniem w biegu, na kolanie, w tramwaju, autobusie byle jak i byle gdzie. Było to swoiste nabożeństwo. Zauważyłem też, że najwięcej czasu zabierało mu lektura przedostatniej strony Gazety Polskiej. Raz i drugi, jak to zawsze ja, w biegu, ukradkiem, zerknąłem zaciekawiony ponad ramieniem ojca, co też zabiera mu tyle czasu? Zauważyłem, że były to „odcinki” Jacka Kwiecińskiego. Dziwne to było czytanie… Ojciec czytał, by po chwili oderwać oczy od gazety, zamyślić się - znowu wracał do lektury, by znów po chwili w zadumie patrzeć w okno. Zastanawiałem się co powoduje, że taką estymą ojciec darzy akurat tą część Gazety Polskiej? Może jako stary żoliborski Warszawiak z Akowską przeszłością wiedział coś o historii ojca p. Jacka Kwiecińskiego? Może nawet chciał mi coś na ten temat powiedzieć…Ale ja młody, egocentrycznie pewny siebie i swoich racji, zawsze zalatany goniący z treningu na spotkanie z kolegami, ze spotkania na inne „ważne” zajęcia nie cierpiące zwłoki, zawsze się gdzieś się śpieszący, zachłyśnięty perspektywami „nowej wolnej Polski” która się budziła, ani miałem czas ani ochotę go słuchać. Polska jest Wolna! To było ważne i to się liczyło.
Nie powiem że sam nie czytałem „Gazety Polskiej” Czytałem a jakże. Inaczej jednak niż ojciec. Wybiórczo. Jednych autorów i tematy lubiłem bardziej inne tematy mnie mniej interesowały. Próbowałem też zgłębić przesłania płynące z „odcinków” p. Jacka Kwiecińskiego. Może powodowany ciekawością zauroczenia ojca, może także ambicją ? Jeśli on to czyta to ja też „potrafię”… Sam nie wiem. Próbowałem wielokrotnie by po chwili, częściej krótszej niż dłuższej, bezwstydnie się poddać i przeskoczyć bez żalu na inne strony pisma.
Tak było…Dzisiaj nie ma już ojca, który nie zdążył mi nic powiedzieć na ten temat autora „Odcinków”. Od kilkunastu dni nie ma też samego Jacka Kwiecińskiego. Ja zaś zatraciłem gdzieś entuzjazm dla „nowych czasów”, tych obecnych, pod szyldem PO w szczególności. Muszę przyznać, że z wiekiem, w miarę coraz lepszego ( mam nadzieje ) rozumienia tekstów w GP i sygnałów dochodzących ze świata nas otaczającego, zauważyłem pewną prawidłowość. Żyje wolniej ( przynajmniej się staram ) ale i czytam wolniej... Nie, nie technicznie wolniej ale ze częstszą niż onegdaj skłonnością do refleksji, analizy, porównań. Odkryłem pewną prawidłowość. To mianowicie, że nad każdym odcinkiem z „Odcinków” p. Jacka, warto się zastanowić i pomyśleć, bo niesie ogromny ładunek wiedzy o czasach i rzeczywistości która nas otacza widzianej przez autora z perspektywy opartego na tradycji i konserwatywnych wartościach oglądu Polski, także przecież mi bliskich jak i kiedyś mojemu ojcu. Póki co GP wraca do nich i je przypomina. Nic nie straciły ze swej aktualności . Są jak drogowskazy dla kogoś kto chce szukać swojej drogi do Polski I jej miejsca w świecie.
Nie raz, już dawno po lekturze, przypomina mi się jakaś myśl z niej zawarta i jest okazja do zadumy, do przemyśleń. Przypomina się w samochodzie, autobusie, podczas przerwy w pracy i łapie się na tym, że tak jak ojciec muszę pomyśleć, zastanowić się żeby przesłanie wynikające z tych paru zdań, jakby od niechcenia skreślonych ręką Jacka Kwiecińskiego, zgłębić zrozumieć…
Dzisiaj cóż, bardzo proszę szanowny p. Jacku, o wybaczenie młodzieńczej płochości i pychy. Proszę o wybaczenie, że czasem zabrakło cierpliwości, że brakowało wytrwałości i sił by doczytać od pierwszego do ostatniego odcinka z tych Twoich „Odcinków”. Może, za dużo w nich było rzeczy nie do „strawienia” na moje ówczesne możliwości. Teraz wiem, że każda chwila spędzona na zaglądaniu do tych Twoich swoistych „okienek do wglądu” na tematy współczesne i ważne, tych Twoich „Odcinków” wzmocnionych o cotygodniową „Kontrę” to był ładunek dobrych pozytywnych fluidów działających niczym podkład pod nowe przemyślenia i wyciągane z nich wniosków. Wniosków potwierdzających, że nie zwariowałem zupełnie i wbrew większości. Wniosków utwierdzających mnie w przekonaniu, że idę dobrą drogą. Drogą którą wskazywały, niczym tysiące małych zapisanych drogowskazów, Twoje Odcinki. Wystarczyło uważnie czytać…
Dzisiaj nie ma już ojca który wystarczyło że popatrzył smutno, z wyrzutem i zaraz traciło się chęć do piania zachwytów i entuzjazmu dla nowych czasów. Dzisiaj nie ma już Ciebie szanowny p. Jacku… Mam przeświadczenie, że gdzieś tam wysoko, w niebie, świetnie się dogadujecie i patrzycie uważnie na mnie, na nas i na to wszystko co czynimy z Tą Polską. Dzisiaj Twoje odcinki musze sobie pisać sam… Nie jest to proste. Myśleć o tym, jak Ty byś ocenił, skomentował, dany fakt, daną sytuacje w kraju, na świecie, czy w ukochanej przez Ciebie Ameryce. Gdy przymknę oczy widzę zgarbioną postać ojca pochylonego nad przedostatnią stroną GP. Jest trudniej, ale obiecuje, będę bardziej wytrwały.
Inne tematy w dziale Rozmaitości