No i mamy „misia”, znaczy się stadion ma miarę naszych czasów. Naszych czasów i można rzec możliwości. Ba, nie tylko możliwości ale i ambicji. Niestety, trzeba także dodać, że mamy to na co, ( parafrazując mistrza ) zasłużenie zasłużyliśmy. Mamy stadion. Jaki jest, każdy widzi ( stadion mój widzę ogromny Donald T. ? ) i pomyśleć, że premier tego kraju mieni się być najlepszym piłkarzem-mocarzem wśród wszystkich premierów tego świata. Nie tylko premierów zresztą ale nawet wszystkich ministrów spraw zagranicznych, nie wyłączając pani Minister Spraw Zagranicznych całej UE Catherine „coś tam” Ashton, co to podobno nie tylko wygląda jak koń ale i jak koń potrafi kopnąć. Więc co jak co, ale stadiony powinny być oczkiem w jego głowie…
Nasz premier, w jakimś wywiadzie, ( sam widziałem ) nie bez zadęcia, z błyskiem w oku chwalił się, że tak ad hoc, bez specjalnych treningów, mógłby ( jak by tylko chciał rzecz jasna) z powodzeniem, grać w polskiej III lidze. Może i by mógł, kto wie... Hm, mówiąc szczerze, nawet mu tego życzę ( a graj sobie Donek na zdrowie ) i tylko mam nadzieje że na stadionie jakiejś III ligowej drużyny będzie się czuł bezpiecznie on i wszyscy oglądający ten wiekopomny spektakl.
Trzecia liga, trzecią ligą, ale wróćmy do ekstraklasy i pomyślmy jak czują się teraz kibice Legii i Wisły, którzy zamiast oglądania meczu, dostali propozycje biegu po zdrowie!!! Propozycja żeby zamiast biernie patrzeć jak na „nowiuśkiej” murawie, płyty głównej Narodowego Stadionu, uganiają się ich idole, sami zażyli trochę ruchu, ale wokół niego. Propozycja ta może nie jest sama w sobie taka zła ? Wszak jest zima. I można się trochę rozgrzać. Ja powiem tak, ( niech mi kibice wybaczą ) że bardzo dobrze się stało, bo ruch i sport to zdrowie, nawet ( nie bójmy się tych słów ) na pełnym wybojów „placu budowy” wokół Stadionu Narodowego. Zdrowie i bezpieczeństwo, to się liczy! Najwyżej ktoś podczas truchtania nogę sobie zwichnie. Zaś na samym stadionie mogło by być, pod tym względem znacznie gorzej i to nie z powodu znanych antagonizmów między kibicami obu drużyn. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo ludzi na obiekcie właśnie powiedziały dość. Dosyć prowizorki i igrania z losem. Nie zgodziły się, ze względów bezpieczeństwa na rozegranie meczu. Nie mamy podstaw żeby kwestionować ich profesjonalizm. Jak się czują kibice wystrychnięci na nomen omen ( nie Jerzego ) dudka? Kogo to obchodzi? Przecież to potencjalni „kibole” co to mogą…..Wiadomo co.
Chociaż to przykre, zwłaszcza dla kibiców, ale trudno stało się, z resztą mniejsza z tym. Mecz miał się odbyć. Nie było? Kiedyś i gdzieś się odbędzie, Ważnym jest, jak czują się teraz ludzie zaproszeni przez władze Warszawy na uroczyste otwarcie obiektu? Obiektu który nie gwarantował 100% bezpieczeństwa im, ich rodzinom, dzieciom… Odbyła się impreza. Odbył się koncert !!! Teraz, już po imprezie „służby” odpowiedzialne za bezpieczeństwo ludzi na obiekcie powiedziały basta. Nie jest w 100 % bezpiecznie. No to jak? Teraz nie jest a wtedy, podczas otwarcia obiektu było? Narażono tysiące ludzi na niebezpieczeństwo dla propagandowej PR- kiej imprezy. W imię czego ? Dla ratowania twarzy oficjeli i sondaży? Przecież to najdelikatniej mówiąc skandal. Wszyscy uczestnicy „uroczystego otwarcia”, łącznie z występującymi artystami i specami od fajerwerków, ( chociaż Ci pewnie zawsze przygotowani ) powinni złożyć w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa przez osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo ludzi na stadionie. Narażenia ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.
Wydaje się, że z tą naszą „dumą narodową” to nie koniec kłopotów ale dopiero początek. Ale to przyszłość. Nasuwa się jednak ważne pytanie na ”tu i teraz”. Czy naprawdę muszą zginać ludzie, jak kiedyś w Rotundzie PKO w Warszawie by ten nasz „kochany narodek” zorientował się i zrozumiał jak marnej klasy ”kopacze” rządzą naszym krajem? Stadion i to wszystko co się wokół niego dzieje to nie przyczyna, to skutek. Rotunda ( 15 luty 1979 r. ) była początkiem końca komuny w Polsce. Ludzie zrozumieli, że tej prowizorki tej bylejakości tamtych czasów nie da się dłużej utrzymać. Już wkrótce powiedzą dość. Mam nadzieje, że partactwo, niefrasobliwość i bylejakość wykonawców Stadionu Narodowego nie skończy się podobnie jak tamta tragedia, a mimo wszystko przyjdzie otrzeźwienie.
Inne tematy w dziale Polityka