Seaman napisał…cyt „Myślę, że Arabski się wstydzi, bo w całej tej historii od początku grano na upokorzenie Lecha Kaczyńskiego. Taki być może od początku był zamysł premiera i jego doradców od piaru. Szef kancelarii premiera musi zdawać sobie sprawę, że tym sposobem wziął udział w „przemyśle pogardy” wobec śp. Lecha Kaczyńskiego. I to było w pełni świadome uczestnictwo w programie „odebrania godnościowych podstaw prezydenturze”, jak to sformułował nihilista z Biłgoraja. Faktycznie jest się czego wstydzić.”…
Arabski ma się czego wstydzić i jeśli rzeczywiście tak powiedział to pewnie tak że w kontekście tego co działo się w 2008 r. Już samo absurdalne stwierdzenie o prywatności wizyty na politycznym szczycie w Brukseli w kontekście osoby urzędującego prezydenta dowodzi fałszu ówczesnego uzasadnienia odmowy.
Przecież o prywatności wizyty Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu rozpisywały się i wypowiadały „rządowe media” odpowiadając na zapotrzebowanie rządu. Oficjalne uroczystości odbyły się przecież 7 kwietnia. Faktem jest bowiem niezbitym że Lecha Kaczyńskiego w Katyniu nie chciał Tusk, nie chciał Arabski ale przede wszystkim Putin. Powielono więc pomysł z 2008 r o „prywatności wizyty” i tak ją też potraktowano i co gorsza zabezpieczono ku radości grającego jak chce naszymi, pożal się Boże politykami -głównego szachisty.
Jest się czego wstydzić i ten wstyd pozostanie na lata przy obecnie rządzących i będzie się nasilał w miarę coraz lepszego rozeznania w „temacie” czy tego chcą czy nie i czy odpowiednie kursy, jak pisze przewrotnie Seamanodbyli. Kryzysy dopadają bowiem także najtwardszych.
Zastanawiające jest tylko ( bo ja w ten wstyd specjalnie nie wieżę ) czas rozpoczęcia wstydliwych rekolekcji ministra Tomasza Arabskiego. Oznaczać może on, że zbliża się termin opublikowania raportu komisji Millera i wyznaczono już murzyńskiego, czy arabskiego chłopca do wyrzucenia z tonącej pierogi.
Stąd może ten nagły przypływ poczucia odpowiedzialności i wstydu za to co się robiło i w czym uczestniczyło. A nóż jeszcze da się coś ugrać na zasadzie,- na razie się wstydzę ale za chwile mogę zacząć mówić, bo przecież ból w sercu po tym co się stało czuje ogromny…
A mówią ludzie, że czas goi rany…Jak widać nie zawsze i nie wszystkim, i w tym cała nasza nadzieja.
Inne tematy w dziale Polityka