W czasie mego sierpniowego objazdu po Opolszczyźnie, nie mogłem ominąć Nysy, leżącej na pograniczu Górnego i Dolnego Śląska. Byłem już tam niegdyś. Tym razem chciałem jednak zobaczyć grób jednego z moich ulubionych poetów - romantycznego Josepha von Eichendorffa (1788-1857).
Poeta spędził w Nysie, w domu córki i zięcia, dwa ostatnie lata swego życia. Spoczywa na dawnym cmentarzu Jerozolimskim obok swej żony Luizy. W pobliżu jest ulica jego imienia oraz pomnik z repliką stojącego tu niegdyś popiersia (oryginał – cudem zachowany, stoi teraz w jednej z kaplic bazyliki św. Jakuba). Na nagrobku wspomniano, że Joseph baron Eichendorff był „emerytowanym tajnym radcą”, o jego roli twórczej zapomniano. Tuż obok jest wielki współczesny nagrobek z czarnego kamienia. Na nim zaś napis informujący że spoczywa tu zmarły w 2012 r. Josef Paul Rock oraz fragment religijnego, maryjnego wiersza Eichendorffa. Pan Rock, Ślązak o kulturze niemieckiej, zabiegał przez wiele lat wraz z żoną Marią, by grób poety nie niszczał.
Śladami Eichendorffa wędrowałem także w ub. roku podczas majowego trzydniowego objazdu po arcyzielonym Górnym Śląsku. Byłem w Łubowicach, gdzie poeta się urodził i gdzie teraz jest centrum jego imienia, w Toszku, gdzie jest zamek należący niegdyś do jego Ojca i w Raciborzu, gdzie odtworzono stojący tam niegdyś pomnik poety. Z dawnego zamku- pałacu łubowickiego pozostały jedynie stojące w parku ruiny jednego z jego skrzydeł. Wyglądają jednak bardzo romantycznie. Na ceglanej ścianie z oczodołami okien powieszono tablicę z wielkim napisem – Denkst du des Schlosses noch auf Stiller Höch? (Pamiętasz jeszcze zamek na cichej wyżynie?). To pierwszy wers z wiersza „Die Heimat” (Ojczyzna), dedykowany bratu, przedstawiający impresje łubowickiego dzieciństwa.
Pamiętasz jeszcze zamek na cichej wyżynie
Róg tam rozbrzmiewa nocą, jakby ciebie wołał,
W dole się pasą łanie,
Upojnie szumi las przepastny dokoła –
O cicho, nie budź go, bo w jego mrokach
Śpią jakieś bóle nienazwane
(tłum. Andrzej Lam)
Obok ruin jest stary cmentarz z pomnikiem poety (stare napisy zostały po wojnie barbarzyńsko skute) stojącym nad płytą upamiętniającą pochowanych tu jego rodziców i rodzeństwo.
https://www.youtube.com/watch?v=4YQSU-eHhq4&t=68s&ab_channel=SassySilesian&fbclid=IwAR0W_vnt6pWyy-M4M8dioHGq9CPviKTxS9RhM7CDoh0FjLKVmBqY0C76JC4
Zachwyciłem się Eichendorffem w 1980 r. gdy wstąpiwszy w szeregi męskiego Krakowskiego Chóru Akademickiego przy Uniwersytecie Jagiellońskim zaśpiewałem wraz z kolegami pieśń Mendelssohna „Abschied vom Walde” (Pożegnanie lasu). Nazwisko autora słów nic mi wówczas nie mówiło, ale te słowa ujmowały rytmem.
O Täler weit, o Höhen,
O schöner, grüner Wald,
Du meiner Lust und Wehen
Andächt’ger Aufenthalt!
Da draußen, stets betrogen,
Saust die geschäft’ge Welt,
Schlag’ noch einmal die Bogen
Um mich, du grünes Zelt!
Tak to brzmi w tłumaczeniu ks. Jerzego Szymika:
O wzgórza, o doliny!
Zielony, boski las,
Jak krople krwi - maliny,
W rozstania cierpki czas.
Tam w dali, za tym borem,
Zgiełk świata, pustki huk.
Tu cisza. Wiatr wieczorem
Konarów głaszcze łuk.
Inaczej przełożył to jeszcze przed wojną Stefan Napierski:
Wąwozy i kotliny,
Zielono-mgławy bór,
O, rdzawe jarzębiny,
Jak zamyślony chór!
Świat, wiecznie zadurzony,
Miele wśród wartkich kół.
Obym twój strop zielony
Nad senną skronią czuł.
Jeszcze inaczej zaś Wiktor Bugla, doskonale oddający w polszczyźnie rytm i śpiewność oryginału:
Doliny, gór przestrzenie,
Zielona leśna dal,
Ma radość i wytchnienie
I niezgłębiony żal.
Dokoła oszukany
Świat jak w gorączce mknie,
Zielone zamknij ściany
Jak namiot wokół mnie.
https://www.youtube.com/watch?v=adYMc58v7bw&ab_channel=Universitaetschor&fbclid=IwAR33WzNq8ak_AY8WKXeiixc06IhZjmnbjXJ1E6-dCaEGYc3fQk1X_xVjZok
Potem wyszukiwałem kolejne pieśni do słów Eichendorffa m.in. wspaniały cykl „Liederkreis” Roberta Schumanna.
https://www.youtube.com/watch?v=PJJVpdJDBBY&ab_channel=liederoperagreats&fbclid=IwAR1wPntIdQgrxYyDZhpOr3p97-595mixB79G26BWVcHXZKBsbELNH3p3hKE
Gdy bliżej przyjrzałem się tekstom moich ulubionych, poruszających, genialnych „Czterech ostatnich pieśni” Ryszarda Straussa, zauważyłem ze zdumieniem, że tekst trzech z nich wyszedł spod pióra Hermana Hessego, którego kojarzyłem jedynie z nieprzemawiającą do mnie zupełnie psychoanalityczną powieścią „Wilk stepowy”, zaś tekst czwartej – „Im Abendrot” (O zorzy wieczornej) zaczerpnięto z wiersza Eichendorffa.
O weiter, stiller Friede!
So tief im Abendrot.
Wie sind wir wandermüde-
Ist dies etwa der Tod?
Spokoju ty daleki!
Już zorzę kryje cień,
A myśmy tak zmęczeni –
Czyżby to była śmierć?
(tłum A. Lam)
https://www.youtube.com/watch?v=1B2LAmUsv1M&ab_channel=pianopera&fbclid=IwAR0D48b3aP9usliyaP5vJrDr-xM4937VfilKZMwEr2Pu81X5kBr-AfpeO3Y
Warto dodać, że Hesse, który w poezji trzymał się neoromantyzmu, cenił wysoko Eichendorffa. „Dzieło tego skromnego człowieka było żywotne, było doskonałe i powstało z popiołów i zapomnienia, żyje w nas i pełne jest jeszcze owych dawnych, słodkich, czystych dźwięków, podczas gdy wiele wczorajszych i przedwczorajszych gwiazd przeminęło bez śladu” – pisał (tłum. Margarethe Korzeniewicz).
Poeta od 13 roku życia wędrował, coraz bardziej z dala od stron rodzinnych. Uczył się wraz z bratem we Wrocławiu, studiował w Halle i Heidelbergu, pracował m.in. w Gdańsku, Królewcu i Berlinie. Jako urzędnik był płatny słabo lub wcale (zapewne ze względu na swe mocne przywiązanie do katolicyzmu) , bardzo trudno było mu więc utrzymać rodzinę: żonę Luizę z Larischów i kilkoro dzieci. Pisał jednak nieustannie. Pozostawił po sobie ponad 600 wierszy, utwory prozatorskie m.in. „Z życia nicponia” i „Niegdyś przeżyłem” oraz dramaty.
W liryce Eichendorffa bardzo często pojawiają się motywy przyrody: las, strumień, ptaki. Często wspomina też „na obczyźnie” (jak brzmi tytuł dwóch jego wierszy) z nostalgią i goryczą swe śląskie strony rodzinne, gdzie jest już obcy. Jego las jest zawsze lasem śląskim, co nie przeszkadza w tym, że dla czytelników oryginałów wierszy, jest to zarazem obraz lasu ogólnoniemieckiego.
Symbolem tęsknoty za stronami rodzinnymi jest inny z wierszy dedykowanych bratu – „Heimweh” (Nostalgia):
Ty wiesz, tam w starych drzewach
Błąka się dziwny dreszcz,
A nocą, niby w marzeniach,
Zaczyna ten ogród swój śpiew.
Nocą z tej cichej krainy
Biegnie do mnie jak zdrój.
I wołam z serca głębiny,
Do ciebie, bracie mój.
Tak obcy ludzie dokoła,
I trwoży obcy kraj,
Ja z tobą chciałbym wędrować,
Twą wierną dłoń mi daj!
Z tobą chcę wybrać się w drogę,
Aż znuży wędrówka nas,
Na ojca uklęknąć grobie, gdzie dawna pieśń wciąż trwa.
(tłum. A Lam).
Wstrząsająca jest napisana po śmierci córki elegia „Auf meines Kindes Tod” (Na śmierć mojego dziecka).
Wielbicielem twórczości poety był kompozytor Mendelssohn-Bartholdy, autor m.in. wspomnianej pieśni „Abschied vom Walde”. Nosił zwykle ze sobą tomik jego wierszy, na nagrobku kazał sobie zaś wyryć wersy jednego z wierszy Eichendorffa” „Gedanken gehn und Lieder/fort bis ins Himmelreich” (Myśli odchodzą i pieśni do niebieskiego królestwa).
Na szczęście nie brak polskich przekładów wierszowanych utworów Eichendorffa (niektóre edycje są dwujęzyczne, co nawet osobom, tak jak ja, nie znającym języka niemieckiego, pozwoli docenić piękno rymu i rytmu oryginału. Tłumaczyli go niegdyś m.in. Zenon Przesmycki – Miriam, Stefan Napierski i Kazimiera Iłłakowiczówna, potem zaś m.in. Bolesław Lubosz, Andrzej Lam, Wiktor Bugla, ks. Jerzy Szymik, Margarethe Korzeniewicz, Renata Schumann i Marta Klubowicz, pochodząca z Nysy znana niegdyś aktorka.
O Eichendorffie pisali m.in. Jerzy Pośpiech, Andrzej Lam i ks. Jerzy Szymik.
http://dlibra.kul.pl/Content/29777/13_rozbita_lutnia.pdf?fbclid=IwAR2Z2tm3yM3UKMBpqW1uybIbAw9gIIUlgMTUC6i0EGigNvRui5hyf2Tw8S0
Warto dodać, że poeta znał język polski w wersji śląskiej, jaką mówili chłopscy mieszkańcy Łubowic ( w dokumentacji szkolnej we Wrocławiu zapisano, że wraz z bratem jest „utrakwistą” czyli w tym przypadku dwujęzycznym). Śpiewał piosenki polskie m.in. „Od Krakowa jadam” czyli „Od Krakowa jadę, ściele mi się droga, daj mi dziewczę buzi, bój się Pan Boga”.
Inne tematy w dziale Kultura