Sz. Pan
Prof. dr hab. Andrzej Zoll
Szanowny Panie Profesorze,
Bardzo się cieszę, że Pan odpowiedział na mój list i jestem szczerze wdzięczny, że w ramach naturalnego dialogu możemy podjąć próbę wyjaśnienia stanowisk. Jakże to inna sytuacja od tej, w której ktoś występuje w telewizji i mówi co zechce, a ja mogę tylko słuchać lub wyłączyć telewizor.
Wcale mnie nie dziwi, że Pan Profesor ma pozytywny stosunek do swojej działalności po 1989 roku, przyjmuję przecież za naturalne, że Pan wierzy w to co robi, choć niekoniecznie musi to być dobre dla innych. Nie dziwi mnie też, że spotyka się Pan z pozytywnymi ocenami tej działalności u innych; w końcu niewiele ludzi oceniających inaczej zdecyduje się na szczerość, która dla odbiorcy może być przykra. Ja uznałem taką konieczność nie dlatego, że chciałem podkreślić swoją irytację, ale głównie dlatego, że waga przedmiotu sporu prowokuje do szczerości.
Pozostając przy tej szczerości, podtrzymuję, że „staje Pan w sporze po jednej ze stron”. Pan nie krytykował referendum B.Komorowskiego wcześniej, zanim pojawiła się propozycja Prezydenta A.Dudy. Po jej pojawieniu się, było po prostu niemożliwe, by krytykując to drugie, pozostawić pierwsze bez krytyki. Także Pana zadowolenie ze stanu polskiego prawa i stanu wymiaru sprawiedliwości jest dramatycznie rozbieżne z ocenami większości Polaków. Polacy mają swoje doświadczenia indywidualne, ale także bez własnych doświadczeń widzą, co dzieje się w sądach i jak kosztownym, pod każdym względem, przedsięwzięciem jest szukanie w nich sprawiedliwości. To jest temat na całkiem inną dyskusję, w której trzeba by przytaczać konkretne bulwersujące werdykty i meandry prawniczego aparatu. Ponieważ jednak przedmiot naszego sporu dotyczy kwestii fundamentalnej, warto przywołać choćby jeden przykład jak w Polsce działa prawo. Chodzi o szczególnie drastyczny przykład znany wszystkim Polakom, a związany z jednym tylko z wielu wątków smoleńskich. Przeprowadzenie sekcji ciał jest w takim przypadku rygorystycznie zapisanym obowiązkiem prokuratury, a nadzwyczajny charakter sprawy i waga śledztwa czyniły tę powinność szczególnie ważną. Sekcji w Polsce nie przeprowadzono, uzasadniając twierdzeniem, że przeprowadzono je w Rosji. Oparto się m.in. na bezpośrednim przekazie ówczesnej minister zdrowia, który okazał się kłamstwem. Jeżeli okoliczności pobytu w Moskwie mogły częściowo tłumaczyć zachowanie Pani Minister, to przecież nigdy nie sprostowała tych informacji po powrocie do Polski. Kiedy po długim okresie kłamstwo wyszło na jaw, prokuratorzy i inni prawnicy zbiorowo milczeli, a pani minister została awansowana kolejno na stanowisko marszałka sejmu, a później premiera. To jest państwo prawa? Czy to jest równość wobec prawa? Czy to wszystko, co działo się w sprawie śledztwa smoleńskiego i dzieje się nadal, nie jest jednym wielkim skandalem tolerowanym przez większość środowiska prawników? Proszę wybaczyć, ale ocena stanu wymiaru sprawiedliwości w Polsce wystawiana przez środowiska prawnicze jest mało ważna w porównaniu z oceną tych, których dotyczą bezpośrednio regulacje prawne i ich egzekucja.
Z dużym zaskoczeniem odebrałem Pana sformułowanie: „ Pańskie wypowiedzi odpowiadają w pełni tym ocenom, które w Polsce dostrzegają tylko ruiny i zgliszcza.” Jest to zbitka słów wymyślona przez polityków PO i nachalnie przez nich wykorzystywana propagandowo, tak jak działo się to przy wielu innych manipulacjach w przeszłości. Fakt, że Pan Profesor korzysta z tak skompromitowanego sloganu, podważa intencje wyrażone w kolejnych zdaniach: „Prędzej osiągniemy większe jeszcze sukcesy, gdy do tej pracy przystąpimy wspólnie, a nie wzajemnie się obrzucając inwektywami, odbierając innym prawa do własnego zdania. Musimy nauczyć się wspólnie rozmawiać i budować konsensus.”
Tutaj należałoby więcej miejsca poświęcić na 26-letnią praktykę tej „wspólnej rozmowy”, którą od początku właśnie Pana środowisko, zagarniając wszystkie ważne media, ustawiło jako narzędzie niszczące w zarodku wszelkie przejawy prawdziwej demokracji. Dzisiaj, po wielu latach, ludzie poszukujący prawdy mogą ją coraz częściej znaleźć w dopiero rozwijających się zarodkach niezależnych mediów, ale masowy odbiorca i tak skazany jest na jednostronny przekaz bezwstydnie propagowany przez główne ośrodki. Tak więc ta „wspólna rozmowa” wymaga bardzo istotnych zmian, bo jak dotychczas polega ona na tym, że najważniejsze sprawy omawiane są w udawanej debacie praktycznie jednej strony samej z sobą. W istocie można wymienić pewnie kilkadziesiąt osób w Polsce, którzy w całości monopolizują tę „debatę”. Kilkanaście zapraszanych do telewizji polityków, kilku politologów, socjologów, paru okazyjnie występujących profesorów z różnych dziedzin i cały tłum tzw. dziennikarzy, którzy dominują rozmowę, sterując nią w pożądaną przez decydentów stronę. Doceniam więc, że Pan Profesor przyjął wyzwanie mojego listu otwartego i zadeklarował dążenie do prawdziwie wspólnej rozmowy.
Pana nadmiernie pochlebne stwierdzenie, że jestem wybitnym fizykiem, przyjmuję z pełną skromnością, ale wykorzystam je, by zwrócić uwagę na pewną istotną różnicę w podejściu fizyka i prawnika do dialogu. W fizyce poszukiwanie prawdy absolutnej, choćby ta prawda była jedynie drobnym elementem całej wiedzy, którą zajmuje się fizyka, wymaga używania owego ewangelicznego języka „tak, tak – nie, nie”, bo to co nadto i pochodzi od Złego, sprowadzi nas szybko na manowce i zapobiegnie dotarciu do piękna prawdy. U prawników jest całkiem inaczej. Mam sporo kontaktów z prawnikami, a nawet z czasu równoległych studiów przetrwały niektóre serdeczne przyjaźnie. Ponad wszelką wątpliwość prawnicy są kształceni i wychowywani w całkowicie odwrotnej konwencji, z twardą zasadą: „Nigdy nie mów tak, tak - nie, nie”, bo wszystko jest relatywne, zależne od okoliczności, od potrzeb procesowych, wreszcie od interpretacji. Podczas gdy takie reguły mogą być uzasadnione w praktyce zawodowej, nie mogą być one użyteczne w rozstrzyganiu sporu, na przykład tego, którego dotyczy nasza rozmowa. Proszę więc, by Pan zechciał w rozmowie wyjść poza zawodowe reguły środowiska prawniczego.
Przejdę wreszcie do sedna sporu, któremu poświęcił Pan Profesor ostatni akapit swojej odpowiedzi. Powiem najpierw krótko, przywołując Pana słowa - Ja też nie zgadzam się z Pańską oceną przepisów Konstytucji związanych z umocowaniem referendum. Dodam jeszcze, że jestem wstrząśnięty lekkością, z jaką wypacza Pan te przepisy arbitralną interpretacją, w której powołuje się Pan na swoje postrzeganie i swoją interpretację związków pomiędzy różnymi artykułami. Co to znaczy, że art. 4 nie może być odczytany w oderwaniu od art. 10, mówiącego o podziale władzy? Czy znaczy to według Pana Profesora, że art. 10 unieważnia istotną część art. 4, bo przy podziale władzy suweren zniknął, albo zrezygnował z możliwości bezpośredniego sprawowania swej władzy?
Nie popierałem tej Konstytucji z 1997 roku, bo nie miałem nawet cienia zaufania do ludzi, którzy ją tworzyli. Uważam, że zbliża się moment, w którym będzie można ją zmienić. Jednak to co zapisano, rzeczywiście zapisano, a potem w referendum ten właśnie zapis przyjęto. Dlaczego miałby on być czytany inaczej, niż brzmi i był wprost rozumiany przez Naród, który go zatwierdził:
Zamiast Art. 4.2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli, lub bezpośrednio.
Pan Profesor chce narzucić swój, całkiem inny przepis:
„Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli, a jedynie w sprawach szczególnej wagi państwowej może decydować bezpośrednio.”Przy czym już zdążył Pan uściślić, o jakie sprawy chodzi, nie dotykając nawet problemu kto miałby prawo o tym decydować.
Postrzegam to jako klasyczny objaw choroby ogarniającej od dawna cały system prawny w Polsce. Tworzy się zapisy, które nie znaczą tego, co bezpośrednio wynika z tych zapisów, a większość ludzi odczytuje, gdyż nie zna labiryntu możliwych interpretacji, które mogą wymyśleć prawnicy z ich tajemną wiedzą. Jeżeli tak można zrobić z prostym i wyjątkowo jednoznacznym zapisem Konstytucji, to można też zrobić ze wszystkim. Cóż znaczy wtedy zasada „Ignorantia iuris nocet”, gdy normalny człowiek nie ma szans rozpoznać, co rzeczywiście mówi prawo, które go dotyczy.
Panie Profesorze! Ja wiem, że mamy bardzo odmienny pogląd na stan dzisiejszej Polski i nie chcę wystawiać na próbę Pana cierpliwości uzasadniając choćby metaforyczne określenie, czym w przypadku państwa może być „ruina”. W końcu to z Pana obozu padły znacznie gorsze określenia. Proszę jednak wyobrazić sobie abstrakcyjnie sytuację, w której przedstawiciele pełniący w imieniu Narodu władzę zwierzchnią sprzeniewierzyli się do tego stopnia tej służbie, że sami poczuli się władzą i wyalienowali się od swojego suwerena – od Narodu. Kontrolują prawie wszystkie media, bez skrupułów korzystają z wszelkich form korupcji, a nawet fałszują wybory, by uniemożliwić odsunięcie ich od funkcji przedstawicieli. Ja właśnie tak widzę sytuację w Polsce, ale Panu proponuję jedynie uruchomienie wyobraźni, by roboczo i całkiem abstrakcyjnie przyjąć, że tak jest. Jak może w takiej sytuacji zachować się Naród pozbawiony władzy suwerena i bombardowany decyzjami, które mu ewidentnie szkodzą. Fakt, że Naród odwołuje się do Konstytucji i korzystając z art. 4 pragnie wyegzekwować swoje decyzje, jest z pewnością najbardziej dojrzałą formą protestu i obroną przed wynaturzeniami.
Mam nadzieję, że w przyszłej Konstytucji ta gwarancja dla Narodu, że nikomu nie wolno kwestionować jego roli suwerena, będzie jeszcze bardziej stanowczo zapisana. Powinna być zapisana podobnie prostym językiem, jak dzisiejszy Art. 4, ale zaopatrzona zakazem zniekształcania tego przepisu przez jakiekolwiek interpretacje formułowane przez gremia prawnicze. Mnie się bardzo podoba, że Naród jest suwerenem, bo wtedy dopiero rodzi się ogólnonarodowa wspólnota i odpowiedzialność.
Z wyrazami uszanowania
Rafał Broda
Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem, mimo że wielokrotnie byłem na portalu S24 obrażany. Teraz uzupełnię swoją identyfikację notką o mnie zamieszczoną w Britishpedia.
Broda Rafał
prof. dr hab. O: profesor zw. Instytutu Fizyki Jądrowej im. H. Niewodniczańskiego PAN w Krakowie, uznany w świecie specjalista w zakresie struktury jąder i oddziaływań jądrowych; B: Cieszyn, 19.01.1944; P: Jan - był absolwentem WSH w Warszawie, głównym księgowym m.in. w F. "Celma" Cieszyn; Eryka Barbara z d. Richter - była bibliotekarzem w Szkole Muzycznej w Cieszynie; MS: Olga z d. Budiańska; Ch: Aleksander 1974 - jest absolwentem UE z tyt. mgr; Joanna 1976 - jest absolwentką UJ Kraków z tyt. mgr germanistyki, obecnie z tytułem dr University of Tennessee; wnuki: Alina, Urszula, Jędrzej; GrA: wuj Eryk Nanke był mjr WP, dowódcą Plutonu Łączności Radiowej Artylerii w Bitwie o Monte Cassino, brał udział w obronie Tobruku, po wojnie osiadł w Wielkiej Brytanii, do ojczyzny powrócił w 1996 roku a swoje przeżycia opisał w publikacji "Cena bycia innym"; E: 1966 - mgr fizyki, 1971 - doktorat w UJ Kraków; 1981 - habilitacja w IFJ PAN w Krakowie; 1991 - tytuł profesora n. fizycznych; Ca: od 1966 pracownik naukowy IFJ PAN w Krakowie, począwszy od asystenta stażysty do profesora zw., pełniąc funkcję kilkanaście lat kierownika pracowni (wcześniej Zakładu) Struktury Jąder Atomowych; zagraniczne pobyty naukowe: 1968 - 1971 Zjednoczony Instytut Badań Jądrowych w Dubnej, Rosja; 1972 - 1974 Instytut Nielsa Bohra w Kopenhadze, Dania; 1977 - 1979 oraz 1989 - 1991 Instytut fur Kernphysik KFA Juelich, Niemcy; 1982 - 1984 oraz krótsze pobyty w Purdue University w West Lafayette w stanie Indiana, Stany Zjednoczone w charakterze visiting professor, eksperymenty w Argonne National Laboratory, Stany Zjednoczone; WaCW: 230 publikacji naukowych; 5 najważniejszych tytułów: N=40 neutron subshell closure in the Ni-68 nucleus -Phys. Rev. Lett.74,868(1995) Spectroscopic studies with the use of deep-inelastic heavy-ion reactions -Journal of Physics G - Nuclear an Particle Physics 32, R151 (2006) Yrast isomers in tin nuclei from heavy-ion collisions and the neutron h11/2 subshell filling - Phys. Rev.Lett.68, 1671 (1992) Inelastic and transfer-reactions in Mo-92 + 255 MeV Ni-60 collisions studied by gamma-gamma coincidences -Phys. Lett. B251, 245 (1990) Doubly magic Pb-208: High spin states, isomers, and E3 collectivity in the yrast decay -Phys. Rev. C95, 064308 (2017); Aw: Złoty Krzyż Zasługi; Krzyż Wolności i Solidarności; Złota Odznaka Miasta Krakowa; 1 nagroda zespołowa MNiSZW; Nagroda indywidualna III Wydziału PAN; Me: Członek PTF, American Physical Society; założyciel i przewodniczący Klubu "Myśl dla Polski"; współtwórca oraz były członek partii Liga Polskich Rodzin; Ach: zainteresowania naukowo-badawcze: badania struktury jądra i reakcji jądrowych metodami spektroskopii Gamma; współtwórca metody pomiarów krotności Gamma; odkrycie podwójnie magicznych jąder 146Gd, 68Ni i spektroskopia wielu jąder w tych obszarach; rozpracowanie metody badań jąder z nadmiarem neutronów w spektroskopii z użyciem głęboko nieelastycznych zderzeń ciężkich jonów; opublikowanie przeglądowego artykułu dot. tej metody w prestiżowym czasopiśmie J.Phys.G.Nucl.Part.Phys. 32 (2006) R151-R192; zaangażowanie w badania opadu radioaktywnego po "Czarnobylu" w szczególności obszerne badania zjawiska tzw. gorących cząstek; wypromowanie 5 doktorów, recenzowanie kilkudziesięciu prac doktorskich, habilitacyjnych i wniosków profesorskich; czynny udział w licznych konferencjach międzynarodowych i dziewięciokrotnie jeden z głównych organizatorów Międzynarodowej Konferencji "Szkoła Fizyki Jądrowej w Zakopanem"; udział w odzyskaniu niepodległości poprzez wieloletnią działalność niepodległościową, skutkującą represjami ze strony władz komunistycznych np. odebraniem paszportu na 3 lata (status pokrzywdzonego w IPN); kandydowanie na senatora RP i uzyskanie 133,5 tys. głosów w ciągu 5 tygodni kampanii wyborczej; LS: angielski, rosyjski, niemiecki; H: polityka, muzyka, brydż, turystyka górska - udział w 3 dużych wyprawach w Azji; PMM: odkrycie metody badania jąder neutrono-nadmiarowych; wykłady na prestiżowych międzynarodowych konferencjach; pobyt w Instytucie Nielsa Bohra i poznanie wielu wybitnych ludzi nauki; OA: 1999 - 2016 szeroka działalność publicystyczna w Radiu Maryja i wielu wydawnictwach m.in. Gazeta Polska, Nasz Dziennik, Głos Nasza Polska a obecnie na forach internetowych;
Encyklopedia Osobistości Rzeczypospolitej Polskiej (7. edition)
BPH - British Publishing House Ltd.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo