Rafał Broda Rafał Broda
1046
BLOG

To był dobry dzień w Krakowie

Rafał Broda Rafał Broda Społeczeństwo Obserwuj notkę 32

        Piękny jesienny dzień przywitał Święto Niepodległości w Krakowie. Donośny dźwięk dzwonu Zygmunta już z daleka witał ludzi zdążających do wawelskiej katedry alejami plant z wielobarwną szatą liści. Uroczysta Msza święta, poczty sztandarowe, harcerze, kompania honorowa wojska, pięknie brzmiący chór, wreszcie ważne słowa księdza kardynała witającego licznie zgromadzonych wiernych, a później jego homilia pełna takich treści, które właśnie w tym dniu są powszechnie oczekiwane. W katedrze jest ciasno, wielu znajomych, rodziny z małymi dziećmi, modlitwa dobiega końca, a potem rozbrzmiewa mocne "Boże coś Polskę" i oślepiające słońce wskazuje drogę do wyjścia z katedry. 

        Ze wzgórza wawelskiego schodzą tłumy ludzi - im niżej, tym lepiej uformowani w pochód, transparenty, patriotyczna muzyka i rozpoczyna się radosny marsz traktem królewskim, przez Rynek, jak zawsze, aż do pomnika grunwaldzkiego podarowanego Krakowowi i Polsce przez Ignacego Paderewskiego - współtwórcę tej Niepodległości, którą świętujemy.

        To był dobry dzień, lepszy od wielu wcześniejszych takich dni. Poza wyjątkowymi sytuacjami zawsze bywam na Wawelu w dniach 3-go maja i 11-tego listopada - lubię tam być, potrzebuję tego i czuję się uprzywilejowany, że tak łatwo mogę tam bywać. Jednak nie pamiętam, by to jesienne święto narodowe było tak ciepłe, jak było w tym roku pod każdym względem. Nadzwyczajny pochód w słońcu przyciągnął tłumy Krakowian, ludzie szli rozluźnieni i radośni, z głośników płynęły pieśni patriotyczne, a każdy kto chciał i potrafił dołączał się do śpiewu. Może z powodu tej muzyki mniej było tych, zwykle słabo skoordynowanych, krzyków przeciw komunie, które już dzisiaj się trochę zestarzały i coraz częściej ujawniają wyłącznie wstydliwą i trochę zawinioną niemoc. Miałem wrażenie, że na tych parę godzin wróciła atmosfera jedności, którą znałem z dawnych o wiele groźniejszych czasów, choć były to czasy, które mimo grozy niosły więcej nadziei, niż czasy dzisiejsze.

        Szliśmy sobie w tym pochodzie z moim rówieśnikiem, Kaziem Cholewą, który opowiadał mi o projektach nowych pomników, jakie będzie stawiać w najbliższym czasie w Galerii Wielkich Polaków w Parku Jordana. To piękne dzieło rozpoczął wiele lat temu i budował opierając się głównie na swoim wielkim optymizmie, ale chyba nikt z nas nie przewidywał wtedy, że Galeria tak się rozwinie i tak głęboko wejdzie w oczekiwania, nastroje i sympatię Krakowian. Dzieją się rzeczy dobre także w złych czasach, gdy znajdą się ludzie, którzy potrafią sobie postawić jasny cel i nie boją się trudności. Przyglądałem się ludziom stojącym, lub idącym z boku pochodu, przyjaźnie pozdrawiającym marsz i dziwiłem się, że widzę tylko radość i uśmiech na ich twarzach. Co się stało? Gdzie te podziały? Skąd ten wyjątkowy nastrój jedności? Przecież głębokie podziały Polaków to nie jest wymysł frustratów, dotyczą spraw fundamentalnych i obejmują cały potężny obszar różnic, które tak widoczne są również w S24 i zawsze występują w standardowym zestawie poglądów na prawie wszystko, co najważniejsze.  Musieli tamci pozostać w domach, nie widziałem ich i nikomu z mijanych osób nie potrafiłbym przyporządkować żadnego z tych charakterystycznych, rozpoznawalnych nicków z S24. Dobrze, że zostali w tym dniu w domach. To był piękny dzień!

        Dzień był tak piękny, że gdy wróciłem do domu, instynktownie czułem, że ten dzień nie może się tak po prostu zakończyć, wygasnąć bez jakiegoś akcentu nadziei nawiązującej do przyszłości. Przyglądałem się wydarzeniom w Warszawie związanym z marszem Niepodległości, ale nie wyglądało na to, że stamtąd nadejdzie jakiś sygnał. Niespodziewanie złoty róg zabrzmiał na całą Polskę z Krakowa, gdy Jarosław Kaczyński ogłosił decyzję, że PIS wystawia  kandydaturę Andrzeja Dudy na Prezydenta RP w wyborach w 2015 roku.

        Znakomita decyzja, na taki akcent nawiązujący do przyszłości czekałem i odbieram to jako początek prawdziwego starcia o Polskę, w którym realistyczny cel został dobrze określony i we właściwym momencie postawiony. To jest prawdziwa nadzieja, wokół której można zmobilizować wszystkie patriotyczne siły, by wygrać i otworzyć perspektywę dla pełnego zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Kandydat jest świetny, mądry, wystarczająco doświadczony, przystojny,  młody, ale już sprawdzony w boju i dający solidne gwarancję, że nie da sobie zawrócić w głowie, bo dobrze wie czym jest pokora służby dla narodu.

        Gdy piszę te słowa, znam już wiele wypowiedzi, wiele ocen i reakcji, a także oglądałem pierwsze wywiady z kandydatem. Początek jest idealny - zaskoczenie nowością i świeżością pomysłu, ciepłe przyjęcie - słusznie pozbawione sztucznego entuzjazmu, ciekawość wyczekiwania jak to wszystko się potoczy i.....co najważniejsze...., nieskrywana wściekłość przeciwników. To akurat najlepiej odzwierciedla celność strzału; GW zdaje się już być zamroczona.

        Piękny to był dzień i dobrze się zaczynają kolejne dni. Czeka nas ogromny wysiłek wymagający wielkiej i powszechnej mobilizacji, a zwłaszcza dojrzałego współdziałania.

 Andrzej Duda wygra te wybory, bo musi je wygrać!

Wreszcie się zaczęło!!!   

Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo