W październikowych wyborach 2023 frekwencja była zaskakująco wysoka (74,4%), a równoległe referendum uroczyście unieważnił Donald Tusk, wydając dyspozycję zmniejszania frekwencji poniżej progu 50%, którą skwapliwie wykonali członkowie wielu komisji wyborczych. Pośród 7,6 milionów (35,4%) wyborców PiS bardzo wielu było świadomych tego zagrożenia Polski, jakie niesie ze sobą Donald Tusk, złowieszczo wspierany przez Niemcy i Rosję. Byli wśród tych wyborców także ci, którzy mieli różne pretensje do polityków PiS, ale wiedzieli, że zagrożenie ze strony Tuska jest bardzo realne, a jedyną siłą polityczną, która może się temu przeciwstawić jest Prawo i Sprawiedliwość. Z kolei wyborcy, którzy być może zdawali sobie sprawę z Tuskowego zagrożenia, ale nie docenili ryzyka związanego z odsunięciem PiS do roli bezsilnej opozycji, stali się mimo woli współtwórcami dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się Polska. Nieuzasadniona i trudna do zrozumienia niechęć do J. Kaczyńskiego, M. Morawieckiego i wszystkich głównych polityków PiS motywowała tych wyborców do tak zaciekłych i zmasowanych ataków na PiS, że można było snuć podejrzenia o ich współpracę z Tuskiem, walnie przyczyniającą się do objęcia przez niego władzy.
Minął cały rok rządów koalicji 13 grudnia, gdy to, co wcześniej jawiło się jako przewidywane zagrożenie, ujawniło się w postaci, która przerosła wszelkie, nawet bardzo pesymistyczne prognozy. Nie ma żadnych wątpliwości, że Polska jest dzisiaj w niesłychanym tempie bezwzględnie niszczona, a dzieje się to jawnie w interesie Niemiec i zgodnie z planami przekształcenia UE w IV Rzeszę,. Ważne inwestycje i rozwój są praktycznie wstrzymane, spółki skarbu państwa szybko tracą z trudem wcześniej wypracowane wartości, następuje redukcja zatrudnienia, rośnie inflacja, a ludzie gwałtownie ubożeją. Równolegle rozwalany jest aparat sprawiedliwości i cały system prawa, konstytucja jest rażąco łamana, prawo staje się fikcją, a państwo stacza się ku zabójczej anarchii, także katastrofalnie traci swoją pozycję w polityce międzynarodowej. Można przypuszczać, że ci Polacy, którzy nie głosowali na PiS, dostrzegają teraz swój błąd. Jednak z niechęcią trzeba patrzeć na tych, którzy w kampanii wyborczej niewybrednie atakowali PiS, a dzisiaj jęczą i nie są w stanie zrobić rachunku sumienia, by uczciwie przeprosić za swój brak politycznej rozwagi i ściągnięciu na Polskę tak poważnego nieszczęścia.
Co więc będzie z Polską? Jak naszą Ojczyznę uratować, a może nawet jak ją odzyskać?
Szanse na zmianę obecnej władzy dość powszechnie wiąże się z wyborami prezydenckimi. Rzeczywiście, zdecydowana wygrana dr. Karola Nawrockiego byłaby mocnym sygnałem odrzucenia koalicji 13 grudnia, ale nie do końca wiadomo, jak miałoby się to odrzucenie odbyć. Już dzisiaj snuje się plany unieważnienia wyborów, a eskalujące bezprawie tworzy grunt, przy którym rządzący nie cofną się przed niczym. Co więcej, można sobie wyobrazić sytuację, w której wybrany K. Nawrocki obejmuje urząd prezydenta, ale jest bezsilny wobec bezprawia rządzących tak, jak widzimy obecnie bezsilność Prezydenta Andrzeja Dudy. Może stawiać różne przeszkody i osłabiać tempo procesu niszczenia Polski, ale i tak proces postępuje z zatrważającą prędkością. Jest wreszcie poważna obawa, że Polska nie wytrzyma tej szybkości niszczenia i do czasu wyborów prezydenckich będzie tak zdewastowana, że straty będą trudne do odrobienia, a obejmie to nie tylko straty materialne.
Trzeba zatem szukać możliwości zmiany obecnego rządu już przed majowymi wyborami prezydenckimi. Najbardziej efektywnym i łagodnym sposobem zmiany władzy byłoby wywarcie nacisku na tych posłów koalicji 13 grudnia, którzy zachowali jeszcze resztki patriotycznego sumienia, a może też na tych, którym wyobraźnia podsuwa ostrzeżenia co do ich własnej przyszłości. Można domniemywać, że wielu posłów PiS próbuje już od dawna przekonywać niektórych reprezentantów rządzącej koalicji do wycofania wsparcia dla rządu, ale bardziej skutecznym byłby zmasowany nacisk wyborców z okręgu danego posła realizowany w bezpośrednim kontakcie z posłem. W szczególności chodzi tu o wyborców PSL, a może całej Trzeciej Drogi, którzy uświadomiliby posłom, że sprawy, które próbują realizować mogą być nawet pożyteczne, ale ich wartość jest żadna, gdy jednocześnie własnym wsparciem dla rządu umożliwiają realizację spraw zagrażających istnieniu Polski niepodległej i suwerennej. Tu jednoznacznie jest zdefiniowana odpowiedzialność za los Ojczyzny, która nakazuje odwołanie rządu D. Tuska, a sejmowa większość mogłaby to zrobić w łatwy i najbardziej naturalny sposób.
W sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, wielu Polaków zastanawia się nad rolą i powinnościami Prezydenta RP w takim czasie i w takich okolicznościach. Coraz częstsze są też głosy sugerujące konieczność interwencji Prezydenta, by zatrzymać działania niszczące państwo. Niewątpliwie Prezydent jest najważniejszą osobą w Rzeczypospolitej Polskiej, jest głową państwa. Definiują to trzy punkty artykułu 126 Konstytucji RP, gdzie wyraźnie jest zapisane, że Prezydent „czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji”, oraz „stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa”. Jego rola strażnika Konstytucji podkreślona jest jeszcze raz w składanej przysiędze, której tekst zawarty w artykule 130 obejmuje także słowa: „…będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa…”. Nikogo innego Konstytucja nie obarcza takimi obowiązkami i taką odpowiedzialnością. Rzecz w tym, że Konstytucja nie podaje żadnych narzędzi, jakich Prezydent mógłby użyć, by wymóc przestrzeganie Konstytucji, więc jest ona bezkarnie łamana. Moc sprawczą Prezydenta otwiera jedynie art. 134, pkt 1 Konstytucji: „Prezydent Rzeczypospolitej jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej”, jednak jest to tylko otwarcie, które wymaga wyjątkowych decyzji.
Życie jest tak bogate, że nie da się całości ująć w ramy prawa. Są więc sytuacje, gdy trzeba wyjść poza te ramy, a nie musi się to wiązać ze złamaniem dotychczasowych przepisów. Mamy w Polsce sytuację, gdy wszyscy widzą, także Prezydent widzi, że państwo jest z premedytacją niszczone przez aktualnie rządzących i dzieje się to w interesie Niemiec, przy ich jawnej ingerencji. Prezydent z pewnością wie, że formalnie rząd został umocowany wolą wyborców, ale dzisiaj jest już oczywiste, że wyborcy zostali oszukani obietnicami, których rząd nie ma zamiaru dotrzymać, a cały proces wyborczy był zniekształcony zewnętrzną ingerencją Niemiec i decydentów Unii Europejskiej. Ten bieg spraw jest agresją, która zagraża istnieniu państwa polskiego. Trudno przyjąć za normalną sytuację, w której Prezydent widzi zagrożenie rozkładem państwa i mimo to pozostaje bezczynny. Bierność w takiej sytuacji byłaby rezygnacją z tych wszystkich powinności, które wymienione wyżej przepisy Konstytucji nakładają na Urząd Prezydenta.
Nie wiem, jak Prezydent może to wszystko zatrzymać, być może jego doradcy wiedzą. Gdybym był takim doradcą, radziłbym mu zwoływać co dwa tygodnie Radę Bezpieczeństwa Narodowego, by omawiać kolejne posunięcia i zaniedbania Rządu RP, ocenić stopień ich szkodliwości i szukać środków zaradczych. Zachowanie przedstawicieli Rządu na takich naradach można zapewne przewidzieć jako wzruszenie ramion, ale może się też uformować grupa traktująca zagrożenie bardzo poważnie, która przygotuje plan naprawy i decyzje uwzględniające konstytucyjną prerogatywę Prezydenta zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi.
Decydujące znaczenie dla przyspieszenia upadku koalicji 13 grudnia będzie miało zachowanie społeczeństwa, ale mogą tego dokonać tylko masowe protesty ukazujące narastający gniew suwerena. W ostatnich latach skłonność do uczestnictwa w takich protestach była mocno przytłumiona, ale trudno się zgodzić z opiniami sugerującymi uśpienie, czy rozleniwienie Polaków. Frekwencja na Marszu Niepodległości wskazuje na gotowość uczestnictwa w dużych, dobrze zorganizowanych manifestacjach, które niosą zarzewie poważnego buntu zagrażającego aktualnej władzy. Takie masowe protesty powinny być organizowane w całej Polsce, zwłaszcza w miastach rządzonych dzisiaj przez sitwę koalicji 13 grudnia. Niebagatelne znaczenie ma też aktywność w mediach społecznościowych, gdzie rysuje się już przewaga patriotycznej części społeczeństwa. Taki obraz widać na portalu S24, szczególnie dzięki wpisom nielicznych zwolenników obecnej władzy, którzy zaplątali się w argumentacji jawnie anty-polskiej.
W podsumowaniu przesłania tej notki podkreślę pilną potrzebę zatrzymania niszczących Polskę działań koalicji 13 XII jeszcze przed majowymi wyborami Prezydenta RP, by uniknąć kompletnego rozkładu państwa. Zatrzymać to zagrożenie można przez działania w trzech głównych wymiarach. Pierwszym byłby nacisk na posłów koalicji 13 XII, by wycofali swoje wsparcie dla rządu D. Tuska. Drugim może być zdecydowane działanie Prezydenta RP, a trzecim narastające gniewem masowe protesty Suwerena przeciw rządowi D. Tuska, rozszerzające się na całą Polskę.
Niech Bóg Wszechmocny i Sprawiedliwy chroni Polskę w 2025 roku i w latach następnych. Amen!
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka