Z Radia Maryja dotarła do mnie smutna wieść o odejściu na wieczną wartę kpt.ż.w. Zbigniewa Sulatyckiego, wielkiego patrioty niezwykle aktywnego i zasłużonego w zmaganiach o niepodległą Rzeczpospolitą, a zarazem mojego Przyjaciela, z którym miałem zaszczyt blisko współpracować. Jest wiele osób, które bardziej kompetentnie i z bliższa mogą przedstawić wszystko to, co najważniejsze w życiorysie śp. Kapitana, a ks. Rafał Starkowicz zrobił to już sześć lat temu w książce „Głowę trzeba nosić wysoko”, wydanej przez gdańskie wydawnictwo – www.hurtpawel.pl. Obszerną częścią tej książki są wywiady z 26-cioma osobami, które bliżej zetknęły się z Kapitanem Zbigniewem Sulatyckim. Wśród tych osób byłem także ja i pozwolę sobie przywołać dwa ostatnie fragmenty mojego wywiadu:
Ks. RS: Jak Pan ocenia kapitana?
RB: Nie zjadłem z nim beczki soli, ale wydaje mi się, że przy okazji różnych wspólnych działań, poznałem go jako człowieka. Mam do niego ogromny szacunek i uważam go za mojego serdecznego przyjaciela Zyskałem bardzo ważne doświadczenie, że nawet w tym trudnym dziele, jakim jest polityka można spotkać ludzi i wypracować sobie wzajemne, kompletne zaufanie. On jest niezwykle ciepłym człowiekiem. Jest przy tym niesamowicie sprawny w działaniu. Tym zawsze mi imponował. Jest przekonujący, charyzmatyczny. Jest w nim także pewna dawka romantyzmu i wola działania dla Polski w takim pełnowymiarowym znaczeniu. Zabiega o Polskę przepełnioną wartościami, z pamięcią o historii. Ma niepospolite zasługi w nieustannym otwieraniu oczu polityków na to, jak ważnym centrum jest Radio Maryja. Całe to środowisko uważam za bardzo cenne. Zbyszek jest częścią tej wielkiej rodziny Radia Maryja. Ma też szczególne zasługi, że doszło obecnie do jakiejś takiej symbiozy i współdziałania ważnych polityków z tym ośrodkiem i jego inicjatywami. A przy tym wszystkim jest człowiekiem naturalnym. Kiedy się z nim rozmawia, to od razu wiadomo, czy mu się coś podoba, czy nie. To prowadzi do bliskiego kontaktu i pełnego zaufania, co w świecie pozostającym na obrzeżach polityki, nie jest wcale takie oczywiste. Czuję, że w pewien sposób jesteśmy do siebie podobni. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy razem robić jakieś rzeczy.
Ks.RS: Wspomniał Pan o romantyzmie kapitana. Czy w życiu ludzi zaangażowanych w działalność społeczną nie odbiera on im sprawności?
RB: Nie w przypadku kapitana Sulatyckiego. Po jego działaniach widać, że jest pragmatykiem. W tym zapewne mnie przewyższa. Ja od razu, na początku podejmowanego działania, widzę piętrzące się trudności. On przeciwnie. Mówi: „Idziemy. Tu nie ma czasu. Trzeba działać”. Jest pragmatykiem z odrobiną szaleństwa. To pozwala mu mierzyć się z wyzwaniami i zmieniać rzeczy, których zmiana wydawała się niemożliwa.
---------------------------------------------------------------------------------
Żegnaj kochany Zbyszku! Wszystko było dobrze. Jak trzeba.
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo