Od wielu lat jesteśmy bombardowani wynikami różnych, mniej, lub bardziej poważnych badań pracowni sondażowych. Choć wszyscy zdają się wiedzieć, że nie odzwierciedlają one rzeczywistości i służą bardziej kształtowaniu opinii publicznej, niż jej badaniu, w codziennej informacji medialnej i w publicystyce, zwłaszcza przed wyborami, są te wyniki mocno nagłaśniane i omawiane.
Każdy fizyk, matematyk, inżynier, czy technik wie, że uzyskany w pomiarach, czy w badaniach wynik liczbowy jest obarczony błędem, który trzeba podać, aby wynik nabrał sensu. Prawdopodobnie sondażyści unikają tego obowiązku, aby wyniki wyglądały poważniej, niż na to zasługują. Zwykle podają oni liczbę ankietowanych, która pozwala zorientować się jedynie w ocenie błędu statystycznego wyników. Nie ma wyjaśnień na temat procedur badań, w których ukryte są znacznie poważniejsze źródła błędu, bo statystyczny błąd definiuje jedynie granicę dokładności wyniku, w zakresie której wszelkie wnioski i oceny są po prostu nieważne.
Przyzwyczaiłem się już do tej niechlujności socjologów i z wielką rezerwą traktuję wszelkie interpretacje takich wyników, ale czasem arogancja jest na tyle zaskakująca, że trudno nie zareagować. Po raz kolejny Instytut Badań Pollster podaje wyniki sondażu wyborczego z 9 i 10 czerwca dla „Super Expressu”, jakby chciał sobie zakpić z własnych badań.
https://wpolityce.pl/polityka/504358-sondaz-zdecydowana-przewaga-prezydenta-andrzeja-dudy
Oto jakie podali wyniki i jaki jest błąd statystyczny wyliczony na podstawie podanej przez nich liczby 1091 ankietowanych:
Andrzej Duda 41.17 (1.94)
Rafał Trzaskowski 28.14 (1.61)
Szymon Hołownia 14.?? (1.13)
Robert Biedroń 5.22 (0.69)
Waldemar K-Kamysz 4.99 (0.68)
Krzysztof Bosak 4.97 (0.67)
Prawdziwe błędy są nieporównanie większe i ich oszacowanie to wyższa szkoła jazdy, więc wcale nie domagam się ich przedstawienia. Natomiast fakt, że wszystkie media bezkrytycznie powielają te „dokładne” wyniki jest smutny. Drugie miejsce po przecinku oznaczałoby, że w badaniach „uwzględniono” preferencje wyborcze jednej dziesiątej części każdej ankietowanej osoby, a przecież błędy statystyczne obejmują, aż po ok. 20 osób. Niby nic ważnego, bo każdy może sobie uprościć takie wyniki, zaokrąglając liczby choćby do pierwszego miejsca po przecinku, jednak warto spojrzeć na wnioski i interpretacje przedstawione w mediach, np.
„Robert Biedroń (Lewica) zanotował wzrost z 5,14 proc. pod koniec maja do 5,22 w czerwcu. Władysław Kosiniak - Kamysz (PSL) 5,46 proc. w maju vs. 4.99 proc. w czerwcu. Krzysztof Bosak (Konfederacja) - spadek poparcia z 5,71 proc do 4,97 proc.”
Żadne odnotowane spadki, czy wzrosty nie są uzasadnione tymi wynikami i wszystko jest w granicach błędu, nawet tak zaniżonego. Można stwierdzić jedynie brak istotnych zmian. Z jakichś powodów Hołownię oceniono „niedokładnie na 14.??%. Prawdziwy rozmiar błędu można sobie samemu ocenić, porównując wyniki badań przeprowadzonych przez CBOS prawie w tym samym czasie: A. Duda – 49% (41%), R. Trzaskowski – 16% (28%).
Ktoś tu łże! Może wystarczy! Ci, którzy zamawiają badania w skompromitowanych pracowniach i ci, którzy bezkrytycznie podają ich wyniki i zabawnie, a smutno je interpretują, też są winni.
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka