Rafał Broda Rafał Broda
2150
BLOG

Panie i Panowie, tak to po prostu nie działa

Rafał Broda Rafał Broda PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 140

Słusznie prezes Jarosław Kaczyński od czasu do czasu ostrzega, że nie będzie tolerancji dla nieuczciwych polityków, zwłaszcza w szeregach Zjednoczonej Prawicy. Potwierdza to w praktyce, pokazując, że cień podejrzeń rzucony na polityka strony rządzącej prowadzi do poważnych, bezlitosnych konsekwencji, nawet dla najbardziej zasłużonych ludzi. Taki cień podejrzeń z łatwością jest produkowany i nagłaśniany przez stronę opozycyjną, która dla odmiany, swoich ludzi „broni jak niepodległości”, mimo że są obciążeni udokumentowanymi i najbardziej poważnymi zarzutami. Asymetria zachowań jest tak rażąca, że mimo woli człowiek zastanawia się, o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego bezczelne kłamstwa i arogancję prawdziwych przestępców toleruje się ponad miarę, a uderza się we własnych ludzi, których domniemana wina, nawet jeśli oparta na szczypcie prawdy, jest w całkiem innej, nieporównanie mniejszej, wręcz zaniedbywalnej skali.
    Oficjalnie takie podejście jest przedstawiane jako podwyższanie standardów w polityce i demonstracja, że te standardy dotyczą wszystkich, a szczególna waga jest przykładana do zachowań własnych polityków. Dalej jest domniemanie, że ten kontrast postaw będzie powszechnie dostrzegany i doceniany rosnącą wiarygodnością. Moim zdaniem tak to jednak nie działa! 
    Jest dokładnie odwrotnie. Większość ludzi nie wnika w szczegóły, zwłaszcza gdy te szczegóły są całkiem niejasne i trudne do zweryfikowania. Przeciętny Polak przyjmuje generalną konkluzję, że coś poważnego jednak było, jest afera i nawet sam PiS to przyznał. Reszta odbywa się w przestrzeni publicznej, szczególnie w telewizji, gdzie dominują (także w TVP) politycy opozycji, dla których inicjatorzy oskarżeń wykonali robotę. Potem w biegu wieloletnich polemik, starć publicystycznych i politycznych będą funkcjonować i utrwalać się „afery” Misiewicza, Kuchcińskiego, Banasia na poziomie równoważnym z prawdziwymi aferami, których tutaj nie trzeba wymieniać. Cały, pełen dobrych intencji, zamysł podwyższania standardów polityki nie osiąga żadnych celów, a jedynie żywi totalną opozycję pokarmem potrzebnym im do istnienia w świecie, w którym te standardy jeszcze się pogarszają. Nie ma żadnych wątpliwości, że poważne, ale prawdziwe oskarżenia o nieuczciwość każdego polityka muszą prowadzić do natychmiastowej reakcji i dymisji z wszelkich stanowisk, ale naiwne składanie kozłów ofiarnych tylko pogłębia chaos i kryzys polityczny.   
W tzw. sprawie Banasia można dzisiaj powiedzieć, że dotychczas w zasadzie w ogóle nie wiemy o co chodzi, poza tym, że sprawę zainicjował wielokrotnie skompromitowany kłamstwem B.Kittel i zrobił to z pomocą telewizji TVN, specjalizującej się w atakach na wszystko, co służy Polsce. Wiemy natomiast, że Banaś swoją działalnością w służbie Polsce mocno naraził się przestępczej mafii i silny atak na niego był od dawna czymś oczekiwanym. Tym bardziej w tej sytuacji, zarzuty jakie mu postawiono muszą być bardzo poważne, udokumentowane i nie budzące żadnych wątpliwości. Nie ma niczego takiego! Jest w sferze publicznej jedynie pozbawione konkretów oskarżenie CBA, a potem decyzja J.Kaczyńskiego i M. Kamińskiego, a następnie premiera M.Morawieckiego domagających się dymisji prezesa NIK. Z dobrą wolą trzeba założyć, że ci politycy wiedzą znacznie więcej, ale nie dali żadnego sygnału wskazującego na coś poważniejszego, niż te ogólnie sformułowane przez CBA i  niezrozumiałe zarzuty, którym Banaś stanowczo zaprzecza. Mamy więc sytuację, w której niczego nie wiemy, ale musimy ufać, że decyzja premiera i władz PiS jest słuszna. Moje zaufanie w tym przypadku jest bardzo słabe i wymaga o wiele bardziej jasnego przedstawienia rzeczywiście mocnych argumentów. Horror medialny, jaki już się rozpoczął zwiastuje dopiero początek wojny, a komplikacje oczekiwane w bitwach z opozycją wokół procedur powołania nowego prezesa NIK, rysują jeszcze gorszą przyszłość.
Współczuję Marianowi Banasiowi, bo przyzwolenie na przyjęcie roli kozła ofiarnego w sytuacji, gdy z góry wiadomo, że ofiara pójdzie na marne, a męczeństwo może trwać co najmniej 10 lat, nie jest łatwe. Tym bardziej, gdy jest świadomość, że z polityki zaczną się wycofywać kompetentni i uczciwi ludzie, którzy wiedzą, że jeśli wypracują sukcesy dla Polski, będą atakowani, a teraz się dowiedzą, że będą atakowani ze wszystkich stron, także przez własny obóz.
Mam pytanie do podejmujących te decyzje:
Co zrobicie, gdy plan A się nie powiedzie i uruchomicie plan B,
    a Naród odpowie planem C (Cofnięcie poparcia)?

Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (140)

Inne tematy w dziale Polityka