Niech już zrobią ze mnie złodzieja i pijaka. Ale co im zawiniły te dzieci?

Przyzwyczajony jestem do opluwania Polski, Polaków i polskich tradycji. Jest to stały element, rzeczywistości medialnej. Wiadomo, kto, znamy zainteresowanych, czyli zleceniodawców. Jednak do dzisiaj, zdawało mi się, że to takie generalizowanie, wyolbrzymianie i czepianie się jakichś tam naszych przywar narodowych, czy jakiegoś marginesu patologii, który jak wiemy, był, jest i będzie. Dzisiaj jednak dotarło, że to nie jest tak. To wszystko jest jednym , wielkim, brudnym i śmierdzącym ruską onucą fejkiem, a redakcje i redaktorzy (raczej redaktorki), podobno znaczących i liczących się mediów, przebiły dno szamba z najpodlejszych szmatławców całego świata.
Okazuje się, że nie cofają się, przed najbrudniejszymi chwytami, rodem z najpodlejszych gadzinówek. Nie wstydzą się jawnie kłamać i pracować na zasłużone epitety dla brudnych dziwek.
Żaden reporter (raczej reporterka) nie była świadkiem, ani nie otrzymała, żadnego świadectwa, tego co ochoczo opisuje i żaden fotoreporter nie zrobił, żadnego zdjęcia, które ten opis ilustruje. Wszystko co piszą, to jakieś chore wymysły zaczerpnięte z różnych patoblogów, patostreamów i podobnych źródeł cuchnącej kloaki, którą usiłują oblać zwykłych ludzi. Dzieje się to w różnych mediach, w sposób, jakby skoordynowany, tak jakby miało swoją inspiracje w którejś agencji PR, obsługującej zlecenie plucia, albo to jedna i ta sama śmierdząca onuca na dwóch etatach, w gazeta.pl, pod nazwiskiem, w interia.pl, jako „redakcja”.

Poniżej kilka przykładów tej dziennikarskiej kloaki

1, "Dziewczynka podczas pierwszej komunii" i oryginał ©gazeta.pl / Ewa rąbek