KOBIETA PACHNĄCA STEPEM - część piąta
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
INEZ, PRZYJDŹ DO MOJEJ KRAINY
Motto: Ta twarz dużo mówi, nawet jeśli usta milczą.
Mogę ci zaśpiewać, choćby
wiedeńską piosenkę "Świat pod powieką".
Posłuchaj Inez tej melodii...
Pisałem dla Krystyny Amon,
pięknej mojej kobiety.
Ale to było dawno, jak książka
nieskończona - zabrakło kartki.
Unikam dramatu w literaturze,
choć dzieła zostały dla pokoleń.
Literatura piękna jest w tobie,
napiszę dla ciebie wiele słów lirycznych.
Złap mnie za rękę, pobiegniemy ku wiatrom,
a wiatr zatrzyma się we włosach,
ochłodzi twarz, piersi, uda...
2.08.2009 – Ustka
GŁASZCZĘ TWOJE WIERSZE JAK WŁOSY
(Erotyk duchowy pod koniec czerwca
dla Moniki Wisłockiej)
Wyzbyć się umiłowania.
Odleć pacierzem jak dobry ptak
który nowiny przeniesie.
Jesteśmy wystruganymi podmiotami
w świecie pełnym szaleństw,
wystarczy złotówkę wziąć ze sobą z domu.
Szukamy złotej sosny na brzegu marzeń,
nurt odpowiada cichym skomleniem
jak pisklę porzucone na wietrze.
Ubieramy się w znaną polską nadzieję,
a czyny są zamazane na papierze.
Moniko, rozbierz się i idź tam
gdzie polana w nocy świeci,
przetańcz tę noc jak tańczą świetliki -
ujrzysz mnie, jestem tak blisko,
szelestem wiersza czerwcowego.
29.06.2009 – Ustka
O TOBIE TO JA INACZEJ MYŚLĘ
Motto: "W śnie cię dziś odwiedzę...
drogą niepewną, tajemniczą,
ale marzeniem sennym naznaczoną"
- Monika Wisłocka -
Dzisiaj po południu, z radia słuchałem
Michaela Jacksona. Jak trudno wyobrazić.,
kto właściwie go zdradził?
Współczesne ikony trzeba pilnować,
odchodzą ludzie - dla nas lekarstwo
na życie, jestem pewny!
A u nas ta sama melodia poezji.
Rozbijamy myśli na drodze - jesteśmy
spleceni wiankiem z margerytek.
Żaby rechoczą w stawie, a bociany
w gniazdach też plotkują o problemach.
Świat zawirował egzaltacją...
Chciałbym dotknąć twoje usta,
zatańczyć bolero - posłuchać wieczora
w zbliżeniu bliskim by oddech czuć.
28.07.2009 – Ustka
SAMOTNA DROGA POEZJI
Motto: "Raz jeden
raz w muszelce ukryłam łzę
Zostawię ją na wieki wieków
- Jak myślisz poeto?
Będzie perła z niej?"
- Monika Wisłocka -
Moniko, za poetą nie biegnie tłum...
On jest dostępny, czeka, i kocha,
ale ludzie go unikają jak pokrzyw.
Mogę ci to powiedzieć; poeta słyszy
każdy dźwięk na ziemi, zbiera
po deszczu dżdżownice na ulicy.
- Poeta jest lekarzem roślin, drzew,
zwierząt i kobiet też, tylko kto
kocha poetów takich jak ja...?
25.07.2009 - Ustka
IDŹ POWOLI Z CIENIEM
Wiersz jest dobry z rana,
kiedy nie jest skłócony z dniem.
Prowadzimy prywatne zaklęcia,
symbolizujemy się jako szlachetne
tło z homo sapiens.
Udajemy prędzej że jesteśmy
wybranymi, żar piasku w południe
parzy, a ja ścielę ołtarze
o mojej nagiej żonie...
- Nie jest dostępna, zamurowana
akcentem zbrodni, tylko kroplę
z sosnowego drzewa przenoszę
tam gdzie niestarte są słowa.
Wystarczy zakaszleć,
wyrzucić z siebie ból...
Tak trudno odnaleźć się...
22.07.2009 - Ustka
HEJ BOĆKI, ŁĄKI I AGNIESZKI
W ukrytym temperamencie,
słodzisz spojrzeniem krajobrazy.
Lubią cię czyżyki i wiewiórki,
ubierasz dla nich sukienki.
Twój ślad w lesie zostaje dłużej,
po śladach ja dojdę do ciebie.
Wezmę skrzypki jak Janko Muzykant
i zagram w maju ludowe piosenki.
To kwiatowy miesiąc w sadach -
tam tylko miłość, miłość zostawić...
5.10.2009 – Ustka
ODŚWIEŻYĆ SIĘ, PÓJŚĆ NA SPACER
Mustangi na obrazie ruszyły w pogoń
za motylami, jest przejrzyście
jak w krysztale jeden czerwony koral.
W sukience z gwiazdkami poruszasz się
wedle wzoru tkanego na kolorowej łące,
zostań dłużej w mej pamięci i w wierszu.
Wiktorio w poniedziałkowy ranek,
nie opuszczaj syntezy wzroku w skrzydlatej
miłości natężonej na falach odbioru...
To moje "Wewnętrzne wzruszenie" - przed
laty napisałem piosenkę i szedłem z nią
nucąc na spacerze, i w lesie i w parku.
Dołącz do mnie dziewczyno marzeń,
zetrzyj ze mnie kurz z wędrownej podróży,
zaostrzymy apetyt na wzajemne podglądanie.
10.08.2009 - Ustka
KOBIETA I ANIOŁ
Motto: "Ten anioł z mych snów
pokochał mnie"
- Małgorzata Chojnicka Baranowska -
Wybredny jestem w logice,
choć ze mnie żaden matematyk.
Humanistą jestem,
prowincjonalnym myślicielem.
Ktoś napisał w gazecie,
że ekscentrykiem bywam.
Do mnie tylko anioły
schodzą się do ogniska.
Opowiadamy o zaszłych czasach,
mało o miłości.
Jakby dzisiaj ta ludzka forma
była pospolitą grą...
Tylko anioły korzystają z przywilejów,
wracają ze snów do wybranych domów.
3.08.2009 – Ustka
URODZINOWY TOAST WIERSZA
- Monika Wisłocka dzisiaj kończy 33 lata -
Chciałbym napisać wiersz radosny,
nie umiem pisać na siłę - ale spróbuję
stworzyć pomiędzy nami jaśminowy
zapach, może zaśpiewa ci nocny ptak.
Wiesz że mam ranę, poetycką ranę -
przykrość głęboka jak naznaczone karty,
wybiela się winny wobec zaufania,
które zostaje w mojej narodowej dumie.
Nie wolno z poety czynić chochoła,
zbyt jest wrażliwy na gry zdrajców -
szerszeń brzęczy dookoła lasu,
by spijać sok szuka oderwanej kory.
A ja gdzieś pośrodku otwieram serce,
może zauważysz to moje światełko -
nietoperze wyruszyły na nocne łowy,
z podróży powracam z pustymi rękami.
12.08.2009 – Ustka
SAMOTNOŚĆ WŚRÓD KOBIET
Drzewa mają kolory. Domy mają kolory.
Kobiety mają kolory. Miłość ma kolory.
Można byłoby tymi kolorami się zasłonić.
Rozmieniłem życie na cztery części:
Halina, Krystyna, Elżbieta, Brygida.
Suchoty na pustyni - jakby mało było
suchych miejsc na piasku. A oaza?
Jeśli chodzi o sam seks, to Halina.
Reszta z tych kobiet to inwalidki.
Temperament ukryty gdzieś w innym miejscu.
Może przy mnie się tak zachowywały,
jak słabe aktorki w biednym teatrze!
- Może sam byłem słabym reżyserem?
A one grały. Grały fałszywymi strunami.
Dzisiaj w iluzji rozrywam wspomnienia,
zakorzenione w dzikich miejscach absurdu!
10.09.2009 – Ustka
DOROSŁOŚĆ
Kiedy człowiek jest dorosły?
Nauczyłem się patrzeć oczami ziemi
polubiłem zwierzęta
polubiłem ptaki
mniej ludzi.
I jest z tym mi dobrze
lustra w świetle łąk
i woń kwiatowego powietrza
i zasłonka nocy
bym zdobywał w wierszu przestrzeń.
I to ma sens bliski
nie kobieta dla mężczyzny.
Czytałem naukową książkę w Wiedniu
że nie ma przyjaźni
a tak by się zdawało...
Jest tylko chwilowy pociąg
instynkt zachowawczy.
Dlatego tyle jest rozwodów!
A ja człowiek lasu
odpoczywam tam z przyjaciółmi
mam wokół zwierzęta i ptaki
i wszędzie wiersze
mego autorstwa.
19.1.2013 - Ustka
Sobota 17:42
POŻEGNANIE… Z POETKĄ
Monice Wisłockiej
Żegnam się z tobą
na pograniczu światła z cieniem.
Zostawiam ci kilka liryk ułożonych w pieśniach.
– Czy dotarły do twego serca?
Nie rozsadza mnie ta mała plamka na niebie,
chwytam tylko kontury i liście na drzewach.
Lecz zawsze spowiadać się będę z narzecza
dobrych słów, jak powiadał Cyprian Kamil Norwid,
bo był Żeglarzem Słów, na dzień dobry
i na do widzenia.
Żegnaj biała poetko, kobieto o niespokojnej duszy,
ja wezmę tylko wiersze, tylko wiersze
i pójdę spać tam skąd się nie wraca.
10.08.2009 – Ustka
Poniedziałek 9:00
__________________________________________
O twórczości Adam Lizakowskiego pisali:
Poeci i krytycy starszego i średniego pokolenia:
Czesław Miłosz, Wacław Iwaniuk, Mieczysław Orski, Adriana Szymańska,
Kazimierz Braun, Anna Frajlich - Zając, Wojciech A. Wierzewski,
Marek Skwarnicki, Aleksander Nawrocki
Poeci i krytycy młodszego pokolenia:
Karol Maliszewski, Stanisław Dłuski, Jerzy Sikora, Zygmunt Jan Prusiński,
Andrzej Dudzinski, Aleksander Bilik, Wiesław Setlak, Janusz Drewnowski
- recenzja: Prusiński Zygmunt Jan: Złodzieje czereśni.
Akcent 1992 nr 1 s. 144-147
Zygmunt Jan Prusiński
POTYCZKI W ŚWIECIE LITERACKIM NA EMIGRACJI
Adam Lizakowski, przyjaciel, z którym się nigdy nie spotkałem, (na żywo). Nie wiem, jak on moją (poezję) rozumie, czy w ogóle rozumie, oto jest pytanie, ale kiedy przesłał mi swój tomik poezji "Złodzieje czereśni" do Wiednia, ja nie miałem żadnych oporów, że Adam nim nie jest. To jest POETA ! Oto mała historia z człowiekiem, z którym tylko łączyła mnie... poezja i listy. Listy z Wiednia do San Francisco, później do Chicago - jak się Adam przeprowadził - i z powrotem, z Ameryki do Austrii. Był to pomost przyjaźni... Ale najpierw mała historia.
Polska, Warszawa, wielki poeta Tadeusz Nowak, nazywałem go i nadal nazywam, (Królem polskich psalmów) prowadził w "Tygodniku Kulturalnym" dział literacki. W roku 1981 opuszczam kraj udając się autokarem do Austrii i, uciekam z wycieczki do Obozu dla Uchodźców w Traiskirchen, a też w innym czasie w tym samym roku czyni to Adam. Ale na pamiątkę mamy w jednej rubryce literackiej obok siebie w tymże "Tygodniku Kulturalnym" wiersze! (Dziękuję ci Tadeuszu Nowaku; może mnie słyszysz? - Już za to należało ci się niebo, na pewno jesteś w nim)...
W Wiedniu organizuję środowisko literackie, pod nazwą Korespondencyjny Klub Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskie Centrum Haiku. Jako inicjator, pomysłodawca, organizator rozszerzam to działanie wprowadzając (pierwszy raz w historii życia polonijnego i emigracyjnego w Austrii): "Wiedeńska Nagroda Literacka" im. Marka Hłaski. Choć odbyły się tylko dwie edycje tego międzynarodowego konkursu na prozę i poezję, to przypomnę ilość uczestniczących: I edycja - 882 autorów, II edycja - 1074 autorów!
Naprawdę przestraszyliśmy się, bo w ostatnim konkursie otrzymaliśmy blisko 1150 opowiadań, w warunkach konkursowych do 30 stron, a w dziale poezji było ponad 10 tysięcy wierszy! Nagradzaliśmy według podanych warunków protokólarnych, za zestaw od pięciu do dziesięciu wierszy. Był to ogrom pracy. To wręcz stała się; instytucja. A w jury było tylko kilka osób! To czyniło się społecznie. Jako przewodniczący tego przedsięwzięcia, nie wiedziałem tylko o tym, że Patron, jakim był Marek Hłasko osiągnie taki literacki sukces. - Jego cioteczny brat, Andrzej Czyżewski - architekt, dziękował mi osobiście w listach z Polski.
To są - chyba - rekordy świata nie tylko w języku polskim nie do pobicia. Zaznaczam, że nie miałem żadnych sponsorów, pomocy finansowej z zewnątrz. To czyniłem ze swoich zasobów finansowych, z prywatnej kieszeni, oszukując i okradając rodzinny budżet domowy. Przez to między innymi rozwiodła się ze mną moja emigracyjna żona. Ale dla mnie POEZJA w życiu jest najważniejsza. To jest mój narkotyk, takowy, chyba tak.
W tym całym przedsięwzięciu - przecież nie był to mój "prywatny" konkurs, nie pomogły mi żadne instytucje polonijne i krajowe. Nie pomogła mi Ewa Lipska - poetka ! - którą doceniam ale tylko w wierszach. A była wicedyrektorem Instytutu Polskiego na Am Gestade 7 przy "Schwedenplaz". Nie pomógł mi - o ironio! - pisarz literatury faktu, sam ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Austrii, Bartoszewski Władysław, mogę do tego towarzystwa dodać jego małżonkę Zofię Bartoszewską, byłą dyrektorkę wydawnictwa PIW: Państwowy Instytut Wydawniczy w Warszawie z okresu PRL.
Zatem pytanie: o co w ogóle chodzi w naszym ciasnym świecie? Kto miał dbać o to, byśmy się nie wstydzili (pustego odejścia), zostawiając to co nie powinniśmy, polską literaturę na Obczyźnie w zapomnieniu? - Jakim wielkim dramatem narodowym było opuszczenie Witolda Gombrowicza czy Marka Hłaski, jak i wielu innych. Setki instytucji istniały, setki przenajróżniejszych firm istniało, ale jakoś ten pisarz, ten poeta był lekceważony. Może w ogóle nie byli Emigracji literaci potrzebni. Widocznie "polska literatura" i jej twórcy, to dla wymienionych obca sprawa. - A może to ja byłem dla nich obcy...?
Tu nie chodziło o mnie. Choć napisałem kilkaset tekstów przez blisko 13 lat pobytu tam, to nie wydałem w Austrii żadnej książki. Jedynie w Monachium u Ryszarda Antoniego Hajczuka, który wtedy prowadził Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks". Wydał mi dwa zeszyty poetyckie: "Słowo" i "Oaza Polska", w niskim nakładzie. Jakby dla dokumentu, że byłem emigrantem politycznym. Takie też były czasy na poezję zaangażowaną.
Pierwszą edycję w poezji wygrał Adam Lizakowski z San Francisco, wtenczas tam mieszkał. Drugą edycję wygrał Dariusz Muszer z Berlina. Co do "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej" im. Marka Hłaski, to pierwszym i ostatnim laureatem ostał się właśnie Adam Lizakowski za tomik wierszy "Złodzieje czereśni"! Muszę przyznać, że pierwszy raz opracowałem w formie recenzji, choć prędzej wyglądało to na esej. Adam, duchowo zdopingował mnie... Pod tym samym tytułem, najpierw opublikował lubelski kwartalnik literacki "Akcent" /nr 1 - 1992/. Był to mój debiut krytyka. Niedługo potem też w Lublinie, w kwartalniku "Kresy", aczkolwiek redakcja wydrukowała większy jego fragment. Adam Lizakowski postarał się opublikować tę moją recenzję w Chicago, nie pamiętam czy w "Gazecie Związkowej" czy w dzienniku "Zgoda".
I w takiej oto zgodzie, chcę zakończyć tę intelektualną przygodę, tę poetycką przygodę z poetą Adamem Lizakowskim.
_____________________________________
Zygmunt Jan Prusiński
NIE PODGLĄDAJ MNIE
To nie abstrakcja wywodu. Jakże ten a nie inny pisarz był osamotnionym wojownikiem intelektualnym. Zofia Chadzyńska dobrze rozumiała i wyczuwała Witolda Gombrowicza. Poniekąd sprzyjała mu w tych okolicznościach swoją inteligencją.
Raz tylko udało się jej ujrzeć wtedy twarz Gombrowicza, "nagą twarz - katastroficzną", jak się wyraziła. W skromnym otoczeniu, zaproszony pisarz odszedł od stołu, opuścił salon gościnny, schował się w innym obok pomieszczeniu. Znane aktorskie igranie w graniu było mu nieobce w różnych towarzystwach. W nich święcił triumfy a także i porażki, choć nikt się o tym nie domyślał. Nawarstwiał to (grubą skórą), emigranta.
To pomagało mu przetrwać wewnętrzne niepokoje w Argentynie. A jednak Gombrowicz się skrajnie dusił... Polska, literatura i kariera, rola pisarza niespełnionego, choć wierzył i był wypełniony o swej roli, o swym posłannictwie, o swym talencie, o przekazaniu tej filozofii ważnej, naukowej, rzadko tak reagowanej. Czytanie jego "Dzienników" w Polsce a czytanie poza krajem, a na dodatek będącym tym samym, emigrantem na obcej ziemi, jest różnicą sporą, w odbiorze. To nie to samo.
Witold Gombrowicz zawsze jest mi bliższy z wiedeńskiego podwórka aniżeli z usteckiego...
Ja powróciłem do kraju, on nie zdążył, nie było mu to zapisane. Najbliżej był Polski, w Berlinie. Jeszcze przeszkodą była komunistyczna NRD: Niemiecka Republika Demokratyczna! - Cóż to za "demokracja" w komunistycznym wydaniu. Wszyscy jakoby zakochani w tej demokracji, a w praktyce jeno widać totalne inwalidztwo. I dziś w Polsce, "demokracja" ma wiele do życzenia. A, może, to sztuczny termin, bardziej politycznie kokieteryjny? Sam już nie wiem, co znaczą te niedomówienia; bo zostają w tyle, w teorii.
Proszę mnie nie podejrzewać, iż chce się przyrównywać do Gombrowicza, on swoje przeżył na emigracji i ja swoje przeżyłem też. On odczuwał totalny ciąg do sławy, ja do normalności. On miał swoją regułkę, to niczym motto: "Pisarzem jestem na papierze, materialnie - zerem", ja w innej ironii: Jestem (pisorzem) a nie pisarzem, bo pisarz wydaje książki. Ale ja skutecznie rozumiem jego niedostatki. I zaraz kojarzę to z Markiem Hłasko. Ten ostatni chciał powrócić do komunistycznej Polski, nie wiem czy to samo chciał Witold Gombrowicz. Mój powrót zrealizowany był w roku 1994, w lipcu. Akurat 10 lipca minęło 12 lat i 8 miesięcy, jak z Wiednia wróciłem do wolnej Polski?
- Czy akurat ta, "wolna" Polska jest i moją wolną decyzją? - Czy faktycznie "wolnym" się czuję? I wreszcie, na czym polega ta wolność? Proszę mi to wytłumaczyć. Bo jeżeli człowiek nie pracuje od siedmiu lat - akurat wówczas skończyłem 50 lat - to o to chodzi, że to jest taka wolność? To tak ma wyglądać ta wolność? Nie! Człowiek, który nie pracuje też jest zniewolony. Nawet jeśli sporo pracuje intelektualnie, pisze teksty, układa je do następnej teczki, że kiedyś to wszystko wyda nie będąc megalomanem, to jednak jest zerem, materialnym zerem.
W którymś domu w Argentynie, Witold Gombrowicz zapatrzył się w oknie. Co czuł i o czym myślał, zatroskany o los swój i spuściznę tę napisaną. Jeszcze wierzył w uwieńczenie go Nagrodą Nobla, że będzie to jego ostatnia granica przed własną śmiercią. - Czy wmówił sobie, że powinien tę nagrodę otrzymać? - Czy wiedział wtedy, że wszędzie są układy, nawet i tam, w szwedzkiej Akademii...? Naiwność czy swoista romantyczność, dość trywialna jak na jego wiek. Przecież był mistrzem na tronie w roli prześmiewcy.
Był taki propolski, że nie mógł uwolnić się od tych niewidocznych kajdan. Te "kajdany", życiowe kajdany, zniszczyły mu życie. To wynika z jego pisarstwa. W tamtym mieszkaniu pomiędzy jednym a drugim pokojem drzwi były otwarte, Zofia Chadzyńska spojrzała na odległość na twarz pisarza. Jak nadmieniła; pierwszy raz ujrzała tę "nagą twarz - katastroficzną". Witold Gombrowicz natychmiast zareagował: "Nie podglądaj mnie"! Tak, to prawda, pisarz nie jest manekinem na wystawie w sklepie. To żywy impulsujący człowiek - nawet i po śmierci.
24 Lipca 2005
Ustka
________________________________________________
Zapraszam do Niezależnej Wytwórni Filmowej PROSTAK_____ http://korespondentwojenny.salon24.pl/_____ A teraz będą "chwalunki"..., co dzięki mnie utworzyłem jako animator kultury i działacz społeczny w polityce w Polsce i na Emigracji: 1967 - 1970 ...założyciel zespołu muzycznego "Chłopcy z Przedmieścia" w Otwocku; 1979 - 1981 ...został przewodniczącym Klubu Młodych Pisarzy przy ZLP w Słupsku; 1982 - 1985 ...kolporter pism emigracyjnych w Wiedniu; 1987 ...wydał dwa zeszyty literackie - wiersze pt. "Słowo" i "Oaza Polska" w Monachium wydawnictwo: Niezależny Związek Pisarzy Polskich "Feniks"; 1988 - 1990 ...wiedeński korespondent "Orła Białego" w Londynie; 1990 - 1994 ...założyciel i przewodniczący Korespondencyjnego Klubu Pisarzy Polskich "Metafora" i Polskiego Centrum Haiku a także pomysłodawca "Wiedeńskiej Nagrody Literackiej im. Marka Hłaski" oparty z plonu konkursu na prozę i poezję - zorganizował dwie edycje konkursu literackiego w Wiedniu; 1997 - 1998 ...członek Ruchu Odbudowy Polski - przewodniczący Komisji Rewizyjnej ROP w Słupsku; 1998 - 1999 ...korespondent radia City w Słupsku; 1999 - 2003 ...założyciel i przewodniczący Polskiej Partii Biednych na Pomorzu; 1999 - 2003 ...założyciel i sędzia Słupskiego Sądu Społecznego w Słupsku; 2000 - 2009 ...założyciel i prezes Stowarzyszenia "Biały Blues Poezji" w Ustce; 2001 - 2009 ...założyciel środowiska literackiego w Starostwie Powiatowym w Słupsku; 2001 ...wydał tomik wierszy pt. "W krainie żebraków słyszę bluesa" - ZLP Słupsk; 2004 - 2005 ...korespondent radia "Supermova" w Londynie; 2005 - 2007 ...redaktor gazety internetowej "Karuzela Polska"; 2005 - 2009 ...korespondent międzynarodowej gazety "Afery Prawa a Bezprawie" w Irlandii z siedzibą w Sanoku. ____Odpowiadam swoim podpisem - Zygmunt Jan Prusiński Ustka. 23 Grudnia 2009 r.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura